Tak, jak Leon. Przedziwna linia nadwozia i agresywne proporcje między długością dachu, maski i przedniej szyby sprawiają, że trudno zaliczyć nadwozie tego auta do konkretnej kategorii. Ale czyż nie o to właśnie chodziło stylistom? Pozostaje tylko pytanie...Czy oryginalne oznacza również praktyczne? Owszem. Jeśli nie liczyć nie najlepszej widoczności do przodu i do tyłu, nowy Seat okazuje się przestronnym autem. Ergonomii miejsca kierowcy nie trzeba reklamować - w grupie VW kładzie się na nią ogromny nacisk i tak też jest w tym przypadku. Zakres ustawień kierownicy i fotela zadowoli kierowców o różnym wzroście. Kierownica nie tylko rasowo się prezentuje, lecz także wspaniale leży w dłoniach, a jej mała średnica w znacznym stopniu odpowiada za sportowy klimat wnętrza i wrażenie jazdy autem, które najwyraźniej ma coś wspólnego ze sportem. Przypominają o tym również mocno wyprofilowane fotele świetnie trzymające na zakrętach. Sprytnie rozwiązano rozplanowanie zegarów: jak na auto stworzone dla kierowcy entuzjasty przystało, najważniejszy jest obrotomierz, dlatego umieszczono go centralnie. Aby jednak zanadto nie odwracał uwagi od pozostałych wskaźników, jest on znacznie mniejszy od prędkościomierza.Jeżeli ktoś zechce wyregulować automatyczną, dwustrefową klimatyzację, może mu zabraknąć przycisku, który u innych producentów zwykle nazywa się "mono" i służy do połączenia regulacji temperatury dla lewej i prawej strony tak, że kierowca chcąc zrobić w aucie cieplej, nie musi regulować klimatyzacji po stronie pasażera. W Seacie trzeba pstrykać guzikami dla obu stron oddzielnie, co zabiera sporo czasu, bo gdy naciśniemy naraz przyciski obu stron, nic się nie dzieje. Drugie życzenie to choć trochę miękkiego tworzywa - plastiki są twarde i niezbyt przyjazne. Zaleta Leona: w modnej linii nadwozia udało się wygospodarować sporo miejsca dla pasażerów z tyłu. Nie ma tam zbyt dużo światła, bo dolna linia tylnych bocznych szyb mocno się unosi, ale za to z miejscem na nogi nie powinno być problemu. Podobnie jak z bagażem, pod warunkiem jednak, że najpierw uda się zapakować go do bagażnika, pokonując przy tym wysoki próg i niewielki otwór, jaki powstaje po otwarciu klapy.2 litry i 140 KM. Brzmi nieźle, a jeździ świetnie!2-litrowy napęd głośno klekocze na postoju i dudni przy dynamicznym przyspieszaniu, ale za to żwawo rozp'dza auto, zużywając niewiele paliwa. Jest bardzo elastyczny i wysokie obroty są mu zbędne - kręcenie powyżej 4 tys. obrotów zwyczajnie nie ma sensu. Na wysokich biegach wystarczy, że obrotomierz dotrze do liczby 1500, a już auto ochoczo wyrywa do przodu. W efekcie nawet na "szóstce", która w większości samochodów wystarcza co najwyżej do leniwego toczenia się po płaskim, można przyspieszać i to całkiem sprawnie. Skrzynia biegów zasługuje na najwyższe noty zarówno za dobór przełożeń, jak i - a może nawet przede wszystkim -za wzorową precyzję przełączania. Zawieszenie jest bardzo twarde. Jedno z najsztywniejszych w klasie kompaktów, a przecież 140-konne TDI nie jest supersportową odmianą Leona. Dla kochających zakręty niski komfort resorowania będzie uczciwą ceną za świetne prowadzenie, jednak mniej zdesperowani fani marki i twardych amortyzatorów mogą się poczuć "wstrząśnięci". Testowany Leon miał pakiet Sport Up, co oznacza kubełkowe fotele, 17-calowe alufelgi oraz sportowe zawieszenie i zmieniony wygląd kokpitu.
Seat Leon 2.0 TDi Stylance Sport Up - Największy buntownik w rodzinie
Stylistyczna rewolucja w rodzinie Seata zatacza coraz szersze kręgi. Właściwie od Cordoby wzwyż nie ma już miejsca na "normalne" samochody z literą "S" na masce - są za to albo "prawie minivany", albo kompakty, które zupełnie na kompakty nie wyglądają.