Lekko podniesiona karoseria SX4 przypomina wyglądem nadwozie małego SUV-a. We wnętrzu zapewniono dobrą przestronność w obu rzędach siedzeń. Wygoda foteli jest bez zarzutu, a podparcie boczne – wystarczające. Zastrzeżeń nie budzi czytelność deski rozdzielczej, ale użyte do jej wykonania twarde plastiki nie prezentują się dobrze. Kto zechce wozić większe ilości bagażu, ten będzie z Suzuki SX4 zawiedziony, bo w jego kufrze zmieści się tylko 270 litrów. Po złożeniu asymetrycznie dzielonej kanapy pojemność też nie jest zachwycająca. Pochwały należą się za dobrą widoczność. To zasługa wysokiej pozycji siedzącej oraz dużych, regularnie ukształtowanych lusterek.
Nowy silnik SX4 zadowoli przede wszystkim oszczędnych kierowców. Niezależnie, czy podróżujemy w mieście, czy na trasie, możemy liczyć na niskie spalanie. Co ciekawe, według odczytów z komputera w mieście jest ono niższe od wartości podawanych przez producenta. Dynamika pojazdu – na zadowalającym poziomie. Cieszy również równomierne rozwijanie mocy – ani przez chwilę nie wyczuwa się turbodziury. Gorzej jest z kulturą pracy silnika. Charakterystyczny dla diesli klekot słyszalny jest nie tylko przy rozruchu, lecz niemal przez cały czas jazdy, poza tym przy większych prędkościach przeszkadza nadmierny hałas. Niską ocenę wystawiliśmy skrzyni biegów. Lewarek daje się przesuwać z wyraźnym oporem. W dodatku szybka zmiana przełożeń objawia się haczeniem.
Niech nikogo nie zwiedzie wygląd pojazdu. Tym autem nie da się wjechać w trudny teren, bo z 90-konnym dieslem Suzuki SX4 ma napęd tylko na przód. Na asfalcie samochód zachowuje się poprawnie. Zakręty pokonuje pewnie, bez nadmiernych przechyłów nadwozia. Trzeba się jednak liczyć z ograniczonym komfortem resorowania, bo zawieszenie nie pochłania skutecznie wszystkich wybojów.
Niemal 60 tys. zł za Suzuki o wyglądzie SUV-a i z silnikiem Diesla to akceptowalna cena. Dziwi jednak brak bocznych airbagów, kurtyn powietrznych oraz ESP. W dodatku tych elementów nie można zamówić nawet za dopłatą.