No cóż, kilku chętnych jednak by się znalazło, np. BMW, które na stoisku Lifana Motors może obejrzeć... swoje Mini Clubman. Miły Chińczyk informuje nas, że w 2010 roku auto trafi do Europy. Cena: 7 tys. euro (ok. 30 tys. zł).
Geely pokazuje na swoim stoisku pojazd o nazwie GE, ewidentnie wzorowany na sztandarowym modelu Rolls-Royce’a. Ale nie przesadzajmy – chiński „Lolls-Loyce” został zbudowany najwyraźniej po to, by wozić szefa firmy siedzącego na centralnie umieszczonym z tyłu tronie. Rzecznik RR Frank Tiemann ze spokojem mówi: „Sprawdzamy prawne kroki”. Nic dziwnego, po otwarciu drzwi aż kłuje oczy ordynarna „drewniana” inkrustacja. Żenada. Tak najwyraźniej myśli również ochrona, która krzycząc: „Żadnej prasy!”, wygania nas ze stoiska. Udało się jednak dowiedzieć, że auto będzie produkowane w liczbie 1000 sztuk rocznie i ma kosztować (uwaga!) 100 tys. euro!
Więcej tak ewidentnych wpadek nie znaleźliśmy. Nic dziwnego. „Czas kopii już minął” – mówi Wenlin Xing, wiceprezydent Great Wall, firmy, która jeszcze niedawno słynęła z tego, że korzystała z rozwiązań innych. „Teraz mamy wystarczająco dużo pieniędzy, by zatrudniać designerów i samodzielnie pracować nad stylistyką” – dodaje Xing. Koncepty jak choćby CHC 011, już w 2011 roku powinny trafić do produkcji i sprzedaży w Europie (4-drzwiowe coupé ma kosztować ok. 20 tys. euro). Własne modele GW mają zwiększyć sprzedaż aż 4-krotnie (wobec dzisiejszych 200 tys. sztuk).
Stylistyka Chery jest jeszcze bardziej samodzielna. Pod marką Riich (z logo podobnym do Bentleya) firma prezentuje nowe modele, jak choćby G6 (w formacie Audi A4), który ma być sprzedawany także w Europie (za 25 tys. euro).
Tak czy inaczej, w Chinach kryzysu nie widać. Początkowy spadek sprzedaży został zahamowany poprzez zmniejszenie o połowę stawki podatku od nowych aut. Takie proste, a zadziałało...