Najczęściej o takim spalaniu większość kierowców może tylko pomarzyć. Ich samochody podczas codziennej eksploatacji nie okazują się tak ekonomiczne, jak obiecują producenci. Nic w tym dziwnego. Przecież apetyt na paliwo jest badany w warunkach praktycznie idealnych na specjalnym stanowisku pomiarowym. Auto nie jedzie, tylko stoi na rolkach. Ta sama procedura obowiązuje w ponad 50 krajach Europy i Azji, pozwalając na rzetelne porównywanie samochodów. Nic więcej. Wyniki uzyskane w warunkach laboratoryjnych nie mają wiele wspólnego z zapotrzebowaniem na paliwo w codziennym użytkowaniu. Duży wpływ na jego wysokość mają czynniki niewynikające z właściwości samochodu, jak styl prowadzenia, natężenie i płynność ruchu. Ale także warunki atmosferyczne, stan techniczny pojazdu oraz niestandardowe wyposażenie, jak na przykład bagażnik dachowy, spoilery albo szerokie opony, mogą podwyższyć zużycie.Podczas kupowania auta rzadko się o tym mówi. Większość nabywców przyjmuje za pewnik dane z prospektów. Potem wyższe od oczekiwanego spalanie oceniają jako usterkę, a nawet żądają możliwości wymiany ich zdaniem wadliwego pojazdu. Dochodzi do sporu, ponieważ rzeczywiste zużycie paliwa (wyższe od deklarowanego przez producentów) zwykle nie jest wystarczającym powodem. Może być nim dopiero wtedy, jeśli także dokładne pomiary w laboratorium wykażą znaczne przekroczenie fabrycznych wartości. Jednak taka procedura jest bardzo droga. Na przykład w Niemczech w przypadku zlecenia badania przez prywatną osobę kosztuje ono około 3000 euro, a niebezpieczeństwo, że nie odzyska się tych pieniędzy jest bardzo wysokie. Doświadczenia ekspertów zajmujących się pomiarami zużycia paliwa i czystości spalin dowodzą, że w 90 proc. normy producentów nie są przekraczane.Wszystkiemu winna jest laboratoryjna procedura pomiarowa, która niewiele ma wspólnego z rzeczywistym spalaniem podczas jazdy. A poza tym - każdy jeździ inaczej!Tak testujemy rzeczywiste zużycie paliwaDla "Auto Świata" nie liczą się wyniki podawane przez producentów, uzyskane w warunkach laboratoryjnych. Kierowca to nie komputer, który bezmyślnie powtarza zaprogramowaną trasę i dodaje tylko tyle gazu, ile jest absolutnie niezbędne. Nasi kierowcy testowi zawsze badają auta w warunkach rzeczywistych. Każdy z porównywanych samochodów musi przejechać tę samą trasę o długości 160 km. Składają się na nią odcinki miejskie, drogi lokalne i autostrady. Kierowcy jeżdżą samochodami dość dynamicznie, ale nie sportowo. Celem jest przeprowadzenie badania w warunkach jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistych, a nie uzyskanie jak najniższego zużycia paliwa. Dlatego kierowcy często jechali z maksymalnymi dopuszczalnymi prędkościami: w mieście 50 km/h, na drogach lokalnych 90 km/h. Na autostradzie auta przejeżdżały 20 kilometrów z maksymalną dopuszczalną szybkością, a pozostałe 34 km - 120 km/h. Decydującą rolę dla dokładności pomiarów miało tankowanie. Zarówno na początku, jak i na końcu badania bak był wyjątkowo precyzyjnie napełniany do dolnej krawędzi wlewu.Co podwyższa zużycie paliwa?"Sportowy" styl prowadzenia, jazda na krótkich odcinkach, niskie temperatury, górskie drogi czy późna zmiana przełożenia na wyższe zwiększają zapotrzebowanie na paliwo. W samochodzie są też paliwowi "skrytożercy":- elementy montowane na samochodzie, jak bagażniki dachowe czy dodatkowe spoilery: podczas jazdy poza miastem mogą podnieść spalanie nawet o kilka litrów na sto kilometrów! Rowery na dachu działają jak żagle;- szerokie opony lub zbyt niskie ciśnienie powietrza;- techniczne niedociągnięcia, np. brudny filtr powietrza, uszkodzona sonda lambda, awaria jednostki sterującej silnikiem itp.;- klimatyzacja oraz szczególnie prądożerne odbiorniki energii elektrycznej (podgrzewane szyby - szczególnie przednia, podgrzewanie siedzeń);- zbędny balast w postaci mnóstwa niepotrzebnych rzeczy w bagażniku.Jak producenci badają spalanie samochodów?Wartości zużycia paliwa podawane w prospektach nie są wynikiem pomiarów podczas jazd po drogach, ale na rolkowym stanowisku pomiarowym (hamowni podwoziowej). Warunki dokonywania pomiarów są określone w specjalistycznych normach 80/1268/EWG oraz 101 ECE. Każde z badanych aut jest poddawane testowi trwającemu niecałe 20 minut, który składa się z czterech cykli miejskich (każdy trwa po 195 sekund) oraz jednego pozamiejskiego (trwa 400 sekund). Podczas symulowanej jazdy ze startem "na zimno" auto pokonuje teoretycznie trasę o długości nieco ponad 11 km ze średnią prędkością ok. 33,6 km/h. Podczas tego testu niedopuszczalne jest zarówno gwałtowne przyspieszanie, jak i zwalnianie. Prędkości maksymalne 50 km/h (miasto) i 120 km/h (poza miastem) są osiągane tylko przez krótki czas (w mieście przez 12 sekund, poza miastem przez dziesięć). Testowany pojazd musi mieć przebieg co najmniej 3000 km, a bak powinien być wypełniony w 90 procentach zalecanym paliwem. Uwzględniana jest także masa samochodu. Poza tym pomiar może być wykonany tylko wtedy, gdy na stanowisku pomiarowym panuje temperatura pomiędzy 20 a 30 stopni Celsjusza. Równie dokładnie jest określone ciśnienie atmosferyczne oraz wilgotność. Po wykonaniu wszystkich cykli pomiarowych testujący wyliczają zużycie paliwa z wykorzystaniem analizy składu spalin.PodsumowanieSpodziewaliśmy się, że wartości zużycia paliwa podawane przez producentów nie są odzwierciedleniem faktycznego apetytu badanych aut. Ale jak duża może być różnica pomiędzy teorią a rzeczywistością? Jak pokazują wyniki zaczerpnięte z bazy danych testowych, jest ona czasami bardzo znaczna. W zasadzie w przypadku diesli błąd jest nominalnie nieduży, ale procentowo często o wiele większy niż w przypadku aut benzynowych. Jeżeli więc zamierzasz kupić któryś z modeli opisanych w zestawieniu po prawej, weź pod uwagę, że jazda może kosztować więcej, niż to sobie wyobrażasz. Ale zdarzają się też wyjątki: auta, które palą niemal tyle, ile obiecuje producent. Z reguły jednak wynika to z wyższego spalania katalogowego niż z tego, że pojazd jest wyjątkowo oszczędny.
Twój samochód pije jak smok?
Papier zniesie wszystko. Szczególnie jeśli idzie o dane fabryczne dotyczące zużycia paliwa.