Golf to drażliwy temat. Każda nowa generacja jest tylko zbiorem małych usprawnień. Ich suma robi różnicę, ale przyznajemy, że rewolucje wyglądają inaczej. I choć jeszcze przed premierą można było się spodziewać, jaka będzie VII generacja, to i tak stoisko VW na salonie w Paryżu należało do najbardziej obleganych. Na pewno gdzie indziej głośniej wzdychano i zachwycano się stylistyką, bo oglądaniu Golfa towarzyszył częściej niemy podziw. A jeśli chodzi o design, to usłyszeliśmy następującą opinię: ma taki okres połowicznego rozpadu jak pluton.
Żadnych eksperymentów
Po zajęciu miejsca we wnętrzu Golfa kierowca nie ma być olśniony wyszukanymi kształtami czy zaintrygowany poziomem skomplikowania pewnych elementów. Powinien za to jak najszybciej opanować obsługę i powoli czerpać przyjemność z precyzji wykonania i solidności – lubiących eksperymenty odsyłamy do Mercedesa i BMW. Wyświetlacze mają bardzo ostrą grafikę. Użytkownicy noszący okulary do bliży nie będą mieli kłopotu z ich odczytaniem, chyba że zagłębią się w liczne podmenu, gdzie można ustawić np. charakterystykę pracy podzespołów jezdnych czy klimatyzacji.
Mimo obniżenia dachu widoczność się nie pogorszyła – wręcz przeciwnie: w słupku A pojawiło się trójkątne okienko, które naprawdę się przydaje. Konkurencja, która tak samo musi wybierać między designem, staraniami o dobry wynik w testach Euro NCAP i widocznością– niech się uczy.
Podobnie może brać przykład ze zgrania jednostki z układem przekazania napędu. Silnik rozwija teraz 150 zamiast 140 KM. Mimo odchudzenia konstrukcji względem poprzednika przyrost mocy wcale nie jest odczuwalny. Mamy też wrażenie, że w ramach diety oszczędzono na materiałach wygłuszeniowych – silnik pracujący na biegu jałowym jest bardziej słyszalny w kabinie. Zwraca się na to uwagę co najwyżej w korkach, gdy aktywny jest start-stop. Przy prędkości 100 km/h jednostka zachowuje należytą kulturę pracy i prędzej usłyszymy szum lusterek przecinających powietrze.
Silnik pozostawia jednak dobre wrażenie. TDI broni się w swoich koronnych dyscyplinach – elastyczności i skromnym apetycie na paliwo. Przy odrobinie dyscypliny można osiągać spalanie poniżej 6 l, trudno jest przekroczyć 8 l/100 km.
Odczucia z jazdy – znajome
Jazda nowym Golfem przypomina... jazdę poprzednikiem. Nasz testowy egzemplarz był wyposażony m.in. w sportowe zawieszenie, które okazuje się zaskakująco komfortowe. Za pozytywne odczucia kierowcy i podróżnych odpowiada też powiększony rozstaw osi. Bardziej bezpośrednio skalibrowany układ kierowniczy zachęca do cięcia zakrętów, a układ XDS (symulacja blokady dyferencjału) dba o to, by wychodzenie z nich było bezpieczne. Mimo 320 Nm koła nie szarpią kierownicą.
Galeria zdjęć
Złośliwi na widok nowego Golfa demonstracyjnie ziewają. Jednak wierni klienci bez namysłu pójdą do salonu i go zamówią.
Po pierwszych jazdach wiemy, że wcale nie jest to owczy pęd, lecz zaufanie do naprawdę przemyślnie ewoluującej konstrukcji.
Niewiele nowego? Multum przełączników – ich układ jest taki jak w innych modelach VW. Małą rewolucję stanowi nowy zestaw przycisków wielofunkcyjnej kierownicy i system multimedialny. Jednak prawie wszystko, co ładnie tu wygląda, znajduje się na liście opcji.
Tak, tu jest wygodnie. Przestronność znowu okazuje się popisową dziedziną nowego Golfa. Odczuwa się powiększenie rozstawu osi. Skórzana tapicerka kosztuje 8,5 tys. zł.
Jeśli kilka miesięcy temu kupiliście Golfa VI generacji – gratulujemy, bo macie fajne auto, które przy nowym wcale nie wygląda staro. Tym, którzy myślą o przesiadce do nowego VW, radzimy – śmiało, ale musicie przygotować sporo gotówki. Siódmy Golf daje więcej od poprzedników, lecz w testowanej wersji jest drogi.