Po co mu aż tyle siły?Po pierwsze – dla prestiżu. VW każe zapłacić fortunę za to, by mieć pod maską dziesięć cylindrów i dumnie prezentować emblemat V10. Po drugie – dla komfortu i pewności, że mocy nigdy nie zabraknie. No, może z wyjątkiem sytuacji, gdy bezmyślny kierowca rozpocznie nieumiejętne wyprzedzanie i pojedzie prosto na "czołowe". W końcu po trzecie – dla przyjemności z jazdy. Auto brutalnie przyspiesza – opóźnione włączanie turbo można wyczuć jedynie podczas ruszania z miejsca. Sama radość!Tyle, że ta przyjemność dużo kosztuje. Poza tym trudno znaleźć jakiś minus tańszego o 138 tys. zł (!) 6-cylindrowego diesla, który jeździ wystarczająco dobrze, ale znacznie mniej pali (o 2,7 l/100 km).
VW Touareg - TDI V10: megaturbodiesel
Bohater naszego testu ze swoim potężnym momentem obrotowym nadawałby się na małą lokomotywę. Jest wystarczająco mocny (313 KM) i odpowiednio ciężki (2602 kg), by dać sobie radę nawet z małym składem wagonów osobowych.