Jego turbodoładowany motor nie wymaga wysokich obrotów i dzięki dobrej elastyczności wybaczy kierowcy, gdy ten czasem przegapi redukcję biegu. Niskie obroty to mniej spektakularny hałas, a niepotrzebnym piskom przy ruszaniu zapobiegają wielkie, niskoprofilowe "gumy" o szerokości ponad 20 cm.
Czasem jednak nawet tak uzbrojony Colt lubi sobie zapiszczeć... I to bez specjalnej ingerencji kierowcy. Kiedy uda mu się już ruszyć, to gdy po przekroczeniu 3 tys. obrotów załączy się turbosprężarka, może na moment dojść do zerwania przyczepności przednich kół.
Nawet wielkie opony nie oszukają praw fizyki: eksplozja momentu obrotowego, który przekracza 200 Nm, pokazuje granice możliwości przedniego napędu.
I to wszystko przy pojemności zaledwie 1,5 litra!
Małe samochody z filigranowymi, doładowanymi silniczkami to japońska specjalność, która bardzo długo nie docierała na europejskie rynki. Jak widać, przyszedł czas na zmiany. Czy jednak w porównaniu z większym silnikiem benzynowym bez turbiny takie rozwiązanie ma praktyczne zalety? I tak, i nie.
Plusy to nieco lepsza kierowalność (mniejszy silnik powinien teoretycznie być lżejszy) i elastyczność rzadko spotykana w sportowych autach z wolnossącymi silnikami o dużej mocy z niewielkiej pojemności.
Mniejszy motor, gdy jeździmy spokojnie, może też być oszczędniejszy. Minusem silników turbo jest natomiast opóźniona reakcja na dodanie gazu, która nie każdemu fanowi sportowej jazdy przypadnie do gustu.
Po wciśnięciu pedału moc rośnie nie gwałtownie, a powoli i łagodnie, co daje wysoką płynność jazdy - w efekcie subiektywnie auto może się wydawć wolniejsze, niż sugerują to wyniki testu. A jest naprawdę szybkie.
Po 16 s i 400 m Colt pędzi ponad 150 km/h
To naprawdę imponujący wynik. Ale rozpędzanie się na prostej drodze to zaledwie ułamek talentów tego Mitsubishi. Potrafi ono także bardzo sprawnie skręcać. I nie chodzi tu bynajmniej o zwrotność na parkingach, bo ta nie jest nadzwyczajna, a o stabilność jazdy na krętej drodze.
Bardzo precyzyjny układ kierowniczy, którego bezpośrednie przełożenie może nieco męczyć podczas jazdy na wprost "zwykłym" Coltem, tutaj stanowi zaletę. Każdy, nawet minimalny ruch kierownicy przekłada się natychmiast na zmianę kierunku jazdy.
Resorowanie jest twarde, jak przystało na sportowe auto, jednak stabilzatory przechyłów mogłyby być jeszcze bardziej usztywnione, bo dość wysoka pozycja za kierownicą dodatkowo potęguje wrażenie przechyłów na zakrętach.
Świetnie natomiast spisują się hamulce, a tendencja do wyjeżdżania z łuku przednią osią (podsterowność) nawet przy ostrym przyspieszaniu utrzymuje się w rozsądnych granicach.
Colt CZT jest nie tylko intrygujący na zewnątrz, również jego wnętrze nie pozwala nie zauważyć zadziornego charakteru.
Najbardziej spektakularnym jego elementem są sportowe fotele z charakterystycznymi, czerwonymi akcentami. Rewelacyjne! W mało którym usportowionym aucie, nawet znacznie droższym, można znaleźć takie wspaniałe "kubły".
CZT ma fotele jak w prawdziwej rajdówce!
Dzięki nim kierowca bez problemu znosi wstrząsy podczas jazdy na wybojach i naprawdę nieczęsto się zdarza, by same siedzenia tak podnosiły komfort jazdy. Do tego świetnie trzymają na zakrętach. Co ciekawe, w trzydrzwiowym Colcie znajdziemy mnóstwo miejsca, nawet na tylnej kanapie.
Kierowcy o wzroście powyżej 180 cm znającemu zasady kierowania sportowymi autami zabraknie poziomej regulacji kierownicy - gdy znajduje się ona za daleko, znacznie mniej sprawnie wykonuje się szybkie manewry.
Nie jest to samochód bez wad, ale potrafi naprawdę wiele i skutecznie przyciąga uwagę. Kiedyś na światłach ktoś otworzył szybę i zapytał, jaki to czerowne auto ma silnik. A jechał... Alfą 147.