• Platforma dachowa to sposób na przewiezienie samochodem dużych przedmiotów – drabin, materiałów budowlanych, ale też np. kajaków
  • Thule Caprock to platforma klasy premium – elegancka, dobrze wykonana i cicha
  • Platforma Thule Caprock wraz z akcesoriami zostały użyczone przez importera, a po teście zwrócone

Platformy bagażowe kojarzą się albo z samochodem budowlańców, którzy na dachu furgonu czy minibusa wiozą drabiny albo duże narzędzia, albo z samochodami wyprawowymi, których dach wyładowany jest namiotem, zbiornikami z wodą, paliwem albo innymi przedmiotami, które nie mieszczą się we wnętrzu auta. Thule Caprock to coś "o włos więcej": to konstrukcja z jednej strony służąca do pracy (można na niej wozić choćby drabiny, płyty czy inne materiały budowlane), ale z drugiej strony bardzo efektowne akcesorium do samochodu, które każdy może wykorzystać na wakacjach. Taka platforma w połączeniu z innymi akcesoriami może nam zastąpić np. boks dachowy.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Platforma na dach: dobra opcja do wysokich samochodów

Thule Caprock i dwie torby Thule Chasm o pojemności 90 l każda Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Thule Caprock i dwie torby Thule Chasm o pojemności 90 l każda

Przyznam, że początkowo miałem mieszane uczucia: założę platformę na dach i co z nią zrobię? No ale tak: dokładasz dwie duże albo nawet wielkie wodoodporne torby i mieścisz w nich tyle gratów, ile wchodzi do średniej wielkości boksu dachowego. Chcesz przewieźć rower na dachu? Nie ma sprawy – każda z belek platformy na rowek do mocowań typu "T", więc możesz przymocować do niej dowolny uchwyt rowerowy. Potrzebujesz przewieźć kajak? Położysz go na platformie i mocno zepniesz pasami ściągającymi – nie spadnie. Dołożysz boczne "burty" i robi się coś na kształt kosza bagażowego. Po zdjęciu gratów (co jednak nie wymaga zdjęcia platformy) auto prawie wraca do swojej pierwotnej wysokości, co w przypadku SUV-a ma znaczenie. Z boxem dachowym nie wjedziesz do garażu, a z platformą raczej tak. Ma to sens! Sama zaś platforma nie zajmuje wiele miejsca w garażu, bo jest płaska – można ją oprzeć o ścianę i tyle. Albo rozłożyć na czynniki pierwsze i położyć na półce.

Ciekawostka: Thule Caprock to rzecz produkowana w Polsce.

Thule Caprock jak szwedzkie meble do samodzielnego montażu

Platforma wymaga złożenia – dzięki temu jest łatwa w transporcie (jeśli nie jedzie na dachu) Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Platforma wymaga złożenia – dzięki temu jest łatwa w transporcie (jeśli nie jedzie na dachu)

Platforma przychodzi w częściach: osobno aluminiowe profile, osobno gwintowane gniazda, osobno śruby i elementy, które je łączą. Składamy to podobnie, jak składa się meble z Ikei, korzystając z dołączonych kluczy sześciokątnych i torxów oraz obrazkowej instrukcji montażu. Nie ma tu dużej filozofii, ale jest sporo kręcenia i – to się rzadko zdarza w przypadku produktów szwedzkiej marki – są także "dziury" w instrukcji, wynikające z tego, że cała konstrukcja składa się z wielu opcjonalnych elementów, których nie uwzględnia instrukcja główna. Gdy będziecie to robić po raz pierwszy, zarezerwujcie sobie dwie-trzy godziny. To zresztą może nie będzie potrzebne, gdyż Thule już wie, że ze składaniem platformy jest trochę zabawy i sprzedawcy mają to na życzenie klientów sami montować i zakładać na dach samochodu. Uwaga: w zależności od modelu auta potrzebny jest inny zestaw dopasowujący i tu też musicie zwrócić się o pomoc do sprzedawcy. Testową platformę Thule Caprock zakładałem na również testową Dacię Jogger i… nie było łatwo. Szacunek, że Thule "ogarnia" mocno niestandardowy bagażnik bazowy Joggera, ale też trzeba powiedzieć, że ogarnia na styk – montaż przygotowanej już platformy na dachu auta był wyjątkowo nieprzyjemny. Podobno na innych samochodach cała operacja (składanie platformy i montaż jej na dachu) trwa zaledwie godzinę. Jestem skłonny w to uwierzyć.

Warto wiedzieć: platforma jest modułowa, można do niej dokupić ucha do mocowania bagaży i umieścić je w różnych miejscach, można dokupić burty (rodzaj relingów) itp.

Thule Caprock: przemyśl dobrze, jak będziesz tego używać

Thule Caprock Railing Kit: opcjonalne boczne "ścianki". Czasami trochę pomagają, czasem mogą okazać się zbędne Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Thule Caprock Railing Kit: opcjonalne boczne "ścianki". Czasami trochę pomagają, czasem mogą okazać się zbędne

Platforma występuje w pięciu rozmiarach i warto dobrze przemyśleć, który będzie dla nas najbardziej odpowiedni. Nie jest np. powiedziane, że platforma nie może trochę wystawać na boki – oczywiście, że może i w wielu przypadkach powiększenie w ten sposób dachu jest dobrą opcją – wtedy zamiast trzech uchwytów na rower wejdą cztery.. Ale już np. boczne ścianki tworzące kosz (nazywa się to Caprock Railing Kit) trzeba dokupić osobno, sporo za nie zapłacić (blisko 1700 zł) i... pytanie, czy ma to sens. "Za" przemawia naprawdę efektowny wygląd platformy z bocznymi ściankami tworzącymi rodzaj kosza, natomiast "przeciw" to, że utrudniają one montaż akcesoriów (np. uchwyty rowerowe) czy długich przedmiotów. Na szczęście łatwo je odkręcić, 5 minut i zdjęte. Pytanie, na co mogą się przydać: czy są, czy ich nie ma, ładunek musi być umocowany siatką albo pasami ściągającymi.

Thule Caprock – aby zdjąć boczne elementy, wystarczy zdjąć zaślepki i odkręcić dwie śruby – po jednej z każdego końca Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Thule Caprock – aby zdjąć boczne elementy, wystarczy zdjąć zaślepki i odkręcić dwie śruby – po jednej z każdego końca

Thule Caprock: wady i zalety

Konsekwencją modułowej konstrukcji jest to, że nie jest to "pancerny" monolit i np. na skrajnych poprzeczkach z przodu i z tyłu nie można się wieszać, nie można po nich stąpać itp. – te elementy mają nośność ograniczoną do 15 kg z powodu delikatniejszych elementów łączących je z resztą konstrukcji. Ale już cała platforma ma nośność 150 kg, czyli więcej niż wynosi przeciętna nośność samochodowego dachu. Jak już ktoś musi wejść na dach, to od boku – boczne skrajne profile są mocne i zniosą niejedno.

Thule Caprock: skrajne przednia i tylna belka mają ograniczoną wytrzymałość – całość jednak ma nośność 150 kg Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Thule Caprock: skrajne przednia i tylna belka mają ograniczoną wytrzymałość – całość jednak ma nośność 150 kg

Platforma jest elegancko wykończona, wydaje się lekka, niemal plastikowa, ale to złudzenie. W rzeczywistości główne elementy wykonane są z solidnego aluminium, są masywne i odporne na wandalizm. Całość wygląda na tyle efektownie, że bez wstydu można założyć to na ładny samochód, będzie wyglądać elegancko.

Ważne: rodzaj "windshota" z przodu konstrukcji naprawdę skutecznie eliminuje hałas platformy wynikający z opływu powietrza. Przy 140 km/h platforma nie jest uciążliwa, można wręcz zapomnieć o tym, że wozimy na dachu tego rodzaju konstrukcję – to wielka zaleta. Nic także nie trzeszczy.

Thule Caprock: każdy z profili, z którego składa się konstrukcja, ma rowek do montażu dodatkowych akcesoriów, np. bagażników rowerowych. Jest to system uniwersalny, tzn. nie muszą być to akcesoria Thule Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Thule Caprock: każdy z profili, z którego składa się konstrukcja, ma rowek do montażu dodatkowych akcesoriów, np. bagażników rowerowych. Jest to system uniwersalny, tzn. nie muszą być to akcesoria Thule

To, co jest niefajne, to sumaryczny koszt konstrukcji: sama platforma w zależności od rozmiaru kosztuje od 4400 zł do 5400 zł. Dołóż do tego, choćby tylko dla wyglądu, boczne ścianki (Railing Kit) – dochodzi 1600 zł. Dołóż ucha do mocowania pasów – 120 za dwie sztuki. O ile już się przekonałem, że boczne ścianki faktycznie powinny być opcjonalne (nie każdemu są potrzebne, a czasem nawet przeszkadzają), to już producent mógłby dorzucić kilka oczek do mocowania pasów w standardzie. Nawet gumowe listwy ochronne w standardzie są dwie, a platforma składa się z siedmiu lub ośmiu poprzecznych profili. Jeśli chcesz więcej niż dwie gumowe listwy, musisz je sobie kupić. A jeszcze trzeba mieć zestaw montażowy do dachu – różny w zależności od modelu auta, niemniej to nawet ponad 900 zł.

Podobno jednak jest zjawiskiem normalnym, że takie kosztowne platformy bywają zakładane na samochody wcale nie nowe, wcale nie drogie. Jeśli ktoś np. uprawia aktywną turystykę samochodową, to jest skłonny zapłacić za porządne akcesoria transportowe nie mniej pieniędzy niż za samochód, który potem to wszystko wozi. Ja to rozumiem.

Thule Caprock: jak się tym wozi i kto z platformy bagażowej będzie zadowolony?

Thule Caprock: platforma wygląda dobrze, można powiedzieć wręcz, że dodaje autu charakteru Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Thule Caprock: platforma wygląda dobrze, można powiedzieć wręcz, że dodaje autu charakteru

Przeciętny użytkownik rodzinnego kombi, który ma do przewiezienia parę toreb i rower, może śmiało poprzestać na wykorzystaniu boksu dachowego: wyjdzie nawet taniej, a przede wszystkim jego załadunek będzie prostszy. Czasy się jednak zmieniają, w ubiegłym roku już połowa nowych samochodów osobowych sprzedanych w Polsce zalicza się do SUV-ów, a to oznacza, że boxy dachowe pomału tracą rację bytu. Albo inaczej: przestają być najwygodniejszą opcją. Dołóż na dach samochodu o "wzroście" 160-170 cm bagażnik bazowy, przykręć duży box dachowy i.... nie wjeżdżasz do garażu! Box po zdjęciu z dachu zajmuje mnóstwo miejsca w garażu, a platforma – mniej. No i można ją rozkręcić. W boksie dachowym nie zmieścisz dużego pudła, a na platformie bez problemu. Potrzebujesz przewieźć kajak albo jakieś nietypowe gadżety – też się da.

Można sobie wyobrazić wielu zadowolonych użytkowników Thule Caprock, choć z pewnością nie dla każdego będzie to platforma pierwszego wyboru. Jest dobra, ale nie tania.