Volkswagena ID.3 odbieram w piątek i – jak wielu mieszkańców miasta w piątkowe popołudnie – kieruję się w stronę wylotówki. Szybko zapada zmrok, tak więc za chwilę będę sprawdzał, co potrafią matrycowe reflektory LED IQ.LIGHT. Jeśli chodzi o zwykłe LED-y, to nie jest to już jakaś specjalna nowość, w każdym razie każdy Volkswagen ID.3, a tak naprawdę wiele modeli aut wyjeżdża z fabryki z oferowanymi "w podstawie" reflektorami LED. Lampy matrycowe to jednak coś zupełnie innego. To technologia, która ma sprawić, że jedziesz, mając włączone światła drogowe, a innym to nie przeszkadza. Innym kierowcom może się wręcz wydawać, że jedziesz na światłach mijania. Jak to możliwe?

Poza miastem zawsze na długich!

Reflektor matrycowy w VW ID.3 Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Reflektor matrycowy w VW ID.3

Reflektory matrycowe dzielą oświetlany obszar nie na dwie części, jak to jest w przypadku reflektorów "starej daty" pozwalających kierowcy wybrać jazdę albo na światłach "długich". albo na światłach mijania. Te pierwsze trzeba wyłączyć najpóźniej, gdy w zasięgu wzroku pojawi się inny obiekt, który moglibyśmy oślepić. Lampy matrycowe nie dzielą także oświetlanego obszaru na kilka czy np. kilkadziesiąt części. Tych części – drobnych "łatek świetlnych" składających się na oświetlenie drogi w reflektorach matrycowych są… tysiące. Te tysiące pikseli – każdy z osobna – są w zależności od potrzeby selektywnie rozświetlane i wygaszane.

Teraz wyobraźmy sobie, że za szybą auta wyposażonego w reflektory matrycowe jest kamera połączona ze sterownikiem o dużej mocy obliczeniowej, która wykrywa na drodze i w jej pobliżu wszelkie obiekty, które moglibyśmy oślepić. Te obiekty to samochody, które zbliżają się z naprzeciwka oraz te, które doganiamy. Gdy sterownik dostaje więc informację o obiekcie "chronionym" znajdującym się w zasięgu naszych świateł, ustala jego pozycję i płynnie wygasza poszczególne piksele naszych reflektorów, tak, aby kierowcy tego pojazdu nie świecić w oczy. Jeśli nie ma takiej potrzeby, system nie wygasza całkowicie "długich", a jedynie trzyma w cieniu mały fragment obszaru, który normalnie byłby oświetlany. Z punktu widzenia kierowcy auta wyposażonego w matrycowe lampy zacieniony fragment przesuwa się wraz z chronionym obiektem, ale wokół tego obiektu panuje jasność. My jedziemy cały czas na długich, a jadący z przeciwka… nie wie o tym, a nawet jeśli się domyśla, to nasze światła nie przeszkadzają mu bardziej niż zwykłe światła mijania.

Po wjeździe w teren zabudowany reflektory automatycznie wchodzą w tryb zwykłych świateł mijania Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Po wjeździe w teren zabudowany reflektory automatycznie wchodzą w tryb zwykłych świateł mijania

W przypadku ID.3 jest dokładnie tak, jak przypuszczałem: system działa znakomicie, jako krótkowidz doceniam to. Doceniam też, że nie muszę pamiętać o przełączaniu świateł – system za każdym razem robi to za mnie – albo wygaszając poszczególne segmenty, albo – gdy wjeżdżam do miejscowości – uruchamiając zwykły tryb świateł mijania.

Travel Assist…

…to taki… tempomat adaptacyjny "Plus". O tempomacie adaptacyjnym słyszało już bardzo wielu kierowców, wielu miało też okazję przekonać się, jak to działa. W skrócie: ustawiamy preferowaną prędkość jazdy, którą samochód utrzymuje stale, chyba że… chyba że głowica radarowa umieszczona z przodu auta (ewentualnie system kamer, producenci aut rozwiązują tę kwestię na różne sposoby) wykryje przed nami inny pojazd jadący wolniej po tym samym pasie ruchu. Wtedy auto zwalnia – tym różni się tempomat adaptacyjny od zwykłego – a potem, gdy jest możliwość, przyspiesza do wybranej wcześniej prędkości. Tu uwaga: tempomaty adaptacyjne są różne: jedne potrafią uruchomić hamulec, gdy auto przed nami hamuje, inne tylko "zdejmują nogę z gazu", nie chroniąc przed kolizją. To nie to samo!

Tempomaty adaptacyjne w autach z wyższej półki współpracują też z aktywnymi układami kierowniczymi, tzn. elektryczny siłownik sterowany systemem kamer potrafi skorygować tor jazdy, kręcąc kierownicą, aby auto nie zjeżdżało z pasa ruchu. Travel Assist w VW ID.3 to jednak wciąż nieco więcej.

Volkswagen ID.3 Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Volkswagen ID.3

Uważaj, zakręt!

Travel Assist w ID.3 – to pomysł szczególnie futurystyczny – poza tym, że pracuje w pełnym zakresie prędkości i wspólnie z aktywnym układem kierowniczym, pobiera dane z systemu, który rozpoznaje znaki drogowe. Mało tego: dostosowując prędkość do warunków jazdy, korzysta z… nawigacji satelitarnej. To ostatnie testowałem w warunkach ekstremalnych, czyli w mieście. To warunki, w których zwykle nie korzysta się z tempomatu, bo wokół za wiele się dzieje. Tym łatwiej jednak "załapać", jak to działa.

Volkswagen ID.3 z włączonym systemem Travel Assist: zwalnia, gdy widzi przeszkodę Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Volkswagen ID.3 z włączonym systemem Travel Assist: zwalnia, gdy widzi przeszkodę

Droga, która prowadzi spod mojego domu, po kilkuset metrach kończy się skrzyżowaniem w kształcie litery "T". Ruszam, ustawiam Travel Assist na 50 km/h, wciskam "set" (czyli odpalam system) i jadę. Muszę udawać, że kieruję – system jest zaprogramowany tak, aby obsługiwał się sam, jednak pod warunkiem, że trzymamy dłonie w "przepisowym" miejscu. Kierownica pojemnościowa wykrywa obecność dłoni kierowcy.

Auto przyspiesza sprawnie do 50 km/h, ale – sam jestem ciekaw – co zrobi przed skrzyżowaniem w kształcie litery "T", gdzie 50 km/h to za szybko, aby zmieścić się w zakręcie? Nagle – z dużym wyprzedzeniem – widzę na wyświetlaczu informację: "Zakręt przed tobą. Prędkość 25 km/h". Nie dotykam jednak ani gazu, ani hamulca, najwyżej w ostatniej chwili będę się ratował; skoro jednak auto zna ten zakręt, to nie ma co panikować. Rzeczywiście, przed zakrętem samochód łagodnie zwalnia, pomaga mi skręcić (choć oczywiście sam dałbym radę), po czym przyspiesza. Sprytne.

Wyświetlacz Volkswagena ID.3: system Travel Assist ostrzega przed zbliżającym się skrzyżowaniem i automatycznie zmniejsza prędkość Foto: Auto Świat
Wyświetlacz Volkswagena ID.3: system Travel Assist ostrzega przed zbliżającym się skrzyżowaniem i automatycznie zmniejsza prędkość

Po chwili zauważam, że tak samo auto reaguje na ograniczenia prędkości: zwalnia. Oczywiście, można nacisnąć gaz i jechać tak, jak się chce, jednak gdy VW ma wybór, trzyma się sztywno przepisów. Taki charakter.

System Travel Assist wykrywa ograniczenia prędkości Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
System Travel Assist wykrywa ograniczenia prędkości

Warto wiedzieć: jest wiele powodów, które przesądzają, że jakikolwiek tempomat, nawet najlepszy, nie do końca służy do zabawy w mieście. ID.3 zwolni, a nawet całkiem zatrzyma się, gdy przed nami zatrzymają się inne pojazdy. Potem samochód sam ruszy. Ale jeśli nie mamy przed sobą żadnych aut i zawierzymy w stu procentach elektronice, pojawia się ryzyko, że… przemkniemy na czerwonym! Na tym etapie systemy półautonomiczne nie są zaprogramowane do rozpoznawania świateł na sygnalizatorach!

Systemy autonomiczne najlepiej sprawdzają się poza miastem, choć dobrze testuje się je... w mieście Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Systemy autonomiczne najlepiej sprawdzają się poza miastem, choć dobrze testuje się je... w mieście

Wyjeżdżam też na obwodnicę. No cóż… w trasie jazda w trybie półautomatycznym jest całkiem wygodna. Mam pokusę, żeby poczytać poranne wiadomości. Powstrzymuję się z trudem. Niejeden kierowca w USA (a pewnie i w Europie takich nie brakuje) trafił na pierwsze strony gazet, bo oszukiwał swój półautonomiczny samochód, że kieruje, choć tak naprawdę był zajęty czymś zupełnie innym…

To światło coś do ciebie mówi

System ID.Light  w Volkswagenie ID.3: listwa świetlna na podszybiu daje kierowcy znaki różnymi kolorami światła Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
System ID.Light w Volkswagenie ID.3: listwa świetlna na podszybiu daje kierowcy znaki różnymi kolorami światła

W trakcie testowania tempomatu i czujności systemów ID.3 zauważam, że na desce rozdzielczej co jakiś czas rozświetla się listwa LED-owa. Rozświetla się raz światłem żółtym, raz czerwonym, innym razem niebieskim, raz listwa świeci węziej, raz szerzej. Czy to "coś" chce mi coś powiedzieć? Okazuje się, że decydowanie tak – czytanie instrukcji obsługi wiele wyjaśnia, czytanie ma ogromną przyszłość!

Listwa świetlna na podszybiu VW ID.3 to element systemu ID.Light – właśnie za pomocą światła samochód komunikuje się z kierowcą. Komunikuje się za pomocą światła o różnej barwie, różnym natężeniu, w zależności od tego, na jakie komunikaty się zgodzimy i od tego, co się dzieje wokół i w środku. Zasada jest taka: jeśli nic szczególnego się nie dzieje, listwa jest wygaszona i – o ile nie wspiera np. nawigacji, najlepiej, żeby nie świeciła nigdy. Przykładowo niebieskie, przesuwające się z lewa do prawa lub z prawa do lewa pasy powielają wskazania nawigacji: uważaj, zaraz będziesz skręcał. Nic strasznego. Ale już pomarańczowe światło ostrzega: uważaj trochę – listwa rozświetla się, gdy np. jestem pochłonięty klikaniem w ekran dotykowy (on i tak w końcu wyświetli komunikat wzywający kierowcę do zajęcia się jazdą). Czerwone światło, wyświetlające się na różnej szerokości to już alarm: haaamuj! Tej "mowy" samochodu trzeba się nauczyć, niemniej – jako że komunikaty świetlne pojawiają się nieczęsto, z czasem zaczynamy je zauważać i im nawet ufać. Nabieramy pewności: jeśli świeci na czerwono, to wiedz, że coś się dzieje!

Co ciekawe, gdy próbuję specjalnie wywołać alarm, żeby zza moich pleców kolega zrobił zdjęcie, listwa nie chce się zaświecić. Dopiero gdy z nierozsądną prędkością zbliżam się do innego samochodu, pojawia się alarm, ale wtedy już naprawdę najwyższy czas, by hamować. Skąd on to wie, że mam pełną kontrolę?

Head-up display: coś dla krótkowidzów

System Head-up display w Volkswagenie ID.3 Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
System Head-up display w Volkswagenie ID.3

Niby żadna nowość, a jednak w wielu autach tzw. wyświetlacz przezierny jest zrobiony bardzo słabo. W ID.3 mamy ten "prawdziwy" Head-up: projektor umieszczony w desce rozdzielczej rzuca obraz na szybę, a kierowca nie musi zerkać na "ten zwykły" wyświetlacz przed kierownicą. Na szybie – w zależności, jak to sobie ustawimy – mamy podaną prędkość, limit na danej drodze, różne ustawienia, komunikaty nawigacji, ostrzeżenia… Informacje podawane są "przestrzennie", a oko kierowcy działa tak, jakby patrzyło w dal. Idealna opcja dla krótkowidzów. Z head-upów wyświetlających obraz na plastikowej płytce nigdy nie korzystam, z tych szybowych – czasem tak. Ten jest nawet fajny. Zwracają uwagę także dodatkowe informacje w formie linii i symboli pojawiające się "w przestrzeni" przed kierowcą. To tzw. rozszerzona rzeczywistość: system zwraca kierowcy uwagę na elementy otoczenia, które ten mógłby przeoczyć: obiekty, do których za bardzo się zbliżamy, linie pasów na jezdni, gdy jest ryzyko niezamierzonego przekroczenia ich i... wiele innych. Im bardziej zmęczony, rozkojarzony albo gorzej widzący po zmroku kierowca, tym bardziej ta rozszerzona rzeczywistość okazuje się pomocna, niejednokrotnie w ostatniej chwili może pomóc uniknąć kolizji czy zjechania z drogi.

A może za mnie zaparkujesz?

Park Assist Plus w VW ID.3 Foto: Auto Świat
Park Assist Plus w VW ID.3

Z parkowaniem prostopadłym, jak również z parkowaniem równoległym nie mam problemu i większość kierowców też nie ma, choć… nie każdy to lubi. A np. moja żona stara się unikać tego manewru, więc jest idealnym wprost beneficjentem systemu Park Assist Plus z funkcją pamięci. Wytłumaczyć teoretycznie, jak to zrobić sprawnie i bezpiecznie (w sensie: zaparkować równolegle), nie umiem, a na ćwiczenia praktyczne brakuje mi odwagi… Przydałoby się nam coś takiego!

Jak to działa? Okazuje się, że bardzo prosto, choć – przyznam szczerze – już dawno zapomniałem, jak korzystać z tego rodzaju ułatwień. Teraz muszę, więc próbuję… Jest to jednak na tyle proste, że instrukcja obsługi nie jest potrzebna: zaczynamy od kliknięcia w przycisk uruchamiający parkowanie – w ID.3 to jeden z niewielu przycisków "wyciągniętych" poza dotykowy interfejs obsługi samochodu. Więc klikam i od tego momentu jadę powoli, a samochód "skanuje" pobocze w poszukiwaniu dogodnej "miejscówki". O, znalazł – na ekranie wyświetla się propozycja zaparkowania auta, klikam na "tak" i… auto prosi o włączenie wstecznego (włączam), a następnie o puszczenie hamulca. OK, zaryzykuję. Teraz auto samo uruchamia kierunkowskaz i wjeżdża we wnękę. Elektryczny siłownik kręci kierownicą, prezentując na ekranie widok za autem oraz planowany tor jazdy. Wjechał za pierwszym razem – dał radę! Przyznam, zestresowałem się trochę, tak jak stresuję się, gdy moim autem parkują bliskie mi osoby. Brak wiary, nieuzasadniony tym razem!

Auto uznało, że ma fajrant: "pojazd został zaparkowany" Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Auto uznało, że ma fajrant: "pojazd został zaparkowany"

Najciekawsza jest jednak funkcja "pamięci" w systemie Park Assist Plus. Z tą koncepcją po raz pierwszy zetknąłem się parę lat temu, może z 10, na prezentacji jednej z firm technologicznych sprzedających producentom aut różne elektroniczne wynalazki. Wówczas jednak wydawało się to przerażająco nudne – taka futurologia, na którą można popatrzeć z boku, na wszelki wypadek wjazd do garażu zaimprowizowany z gumy...

A tymczasem... tymczasem auto, które dziś kupujesz, potrafi zapamiętać drogę do domu. Konkretnie: końcówkę drogi pod dom. Park Assist Plus z funkcją pamięci pozwala nam zapamiętać manewr parkowania w konkretnej lokalizacji. A nawet w kilku lokalizacjach. Gdy już raz zaparkujemy i "zapamiętamy" nasz manewr, następnym razem, gdy podjedziemy pod ten adres, auto nam samo przypomni, że wie, gdzie jest. "Zaparkować?" Teraz wystarczy potwierdzić chęć skorzystania z pomocy. Auto samo wjedzie na podjazd garażu, dokładnie tą samą ścieżką, którą zapamiętało. Samo ruszy, pokręci kierownicą, zwolni, cofnie... A gdy na drodze rozpozna jakąś mobilną przeszkodę, której wcześniej nie było, zatrzyma się i poczeka.

Gdyby auto mojej żony miało takie zdolności, nie musiałbym codziennie wjeżdżać nim tyłem pod wiatę...

Kiedy trzeba, auto zwalnia. Kiedy można – jedzie

Tego nie widać na pierwszy rzut oka, jednak auto naszpikowane jest elektroniką w takim stopniu, że jeszcze parę lat temu naprawdę byłaby to opowieść z kategorii Science Fiction. Zresztą wiele rozwiązań działa w tle, nie afiszując się zupełnie swoją obecnością. Przykład: ID.3 to auto w pełni elektryczne, a więc szanowanie energii i odzyskiwanie jej z hamowania w jak największym stopniu jest jedną z podstawowych zdolności. Może nie każdy zauważy, jednak auto na bieżąco obserwuje otoczenie i z tych obserwacji robi użytek. Oto jadę chyba szybciej niż samochód przede mną, zdejmuję nogę z gazu i czuję dość gwałtowne hamowanie silnikiem. Po chwili auto jadące przede mną przyspiesza, a siła hamowania silnikiem… maleje. W ten sposób auto oszczędza energię: z wyprzedzeniem zwalnia, gdy to i tak konieczne, bym nie miał potrzeby hamować, gdy będę już bardzo blisko przeszkody. W ten sposób auto stara się, abym nie musiał wciskać mocno hamulca, co uruchomiłoby normalne hamulce przy kołach. Hamując silnikiem, ładuje się akumulator – proste?

Jeśli przeszkody nie ma, a jadę inaczej niż w trybie podwyższonego hamowania silnikiem, auto zwalnia bardzo nieznacznie – bo po co zwalniać bez potrzeby? Robi tak zawsze (mocniej hamuje silnikiem), gdy jest taka potrzeba i zwykle tak płynnie, że można tych drobnych interwencji nie zauważyć. No chyba, że obserwujemy cały czas wskaźnik odzyskiwania energii – wtedy tak.

Aby ruszyć, nie trzeba nawet niczego włączać. Wybieramy tylko kierunek: do przodu albo do tyłu Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Aby ruszyć, nie trzeba nawet niczego włączać. Wybieramy tylko kierunek: do przodu albo do tyłu

Wsiadasz i jedziesz. Zero "formalności"

To, co jednak jest najfajniejsze w takim "wszystkomającym" elektryku, to zautomatyzowanie rutynowych, powtarzalnych czynności, które kiedyś były koniecznością, a dziś… dziś można o nich zapomnieć. Bo kiedyś było tak: szukam kluczyków ("o, są we wczorajszych spodniach") i albo wkładam kluczyk do zamka, albo klikam w pilot. Wsiadam. Wkładam kluczyk do stacyjki albo (to już w nowszych autach) wciskam przycisk "start". Zwalniam hamulec ręczny. Zapinam pasy. Wrzucam wsteczny, cofam, sprzęgło, pierwszy bieg, jadę do przodu. Jeszcze trzeba pamiętać z światłach! A teraz?

O kluczykach nie pamiętam, bo zawsze mam je w teczce, już zapomniałem, w której przegródce. Podchodzę do auta – już z daleka mruga światłami (znaczy: kluczyk jest w teczce, auto poczuło, że się zbliża). Wsuwam rękę w klamkę – centralny zamek zwalnia się samoczynnie. Wsiadam. Zapinam pas. Niczego nie włączam, wybieram tylko opcję "do przodu" albo "do tyłu", wciskam gaz i jadę. Czy o czymś zapomniałem? Nie wiem – to wszystko i tak (światła, hamulec postojowy, telefon) obsługuje się samo. Wsiadasz do auta, wybierasz "do przodu" i jedziesz. To nie jest skomplikowane.

Z drobiazgów w ID.3 podoba mi się tylna kamera – to rozwiązanie to "mistrzostwo świata". Normalnie w czasie deszczu tylna kamera brudzi się w pięć minut i… jest kamera, a jakby tej kamery nie było. W ID.3 kamera do parkowania wychyla się spod logo, normalnie jest za nim ukryta. Logo służy też jako klamka tylnej klapy, no ale wtedy kamera ukryta jest głębiej – nie ma ryzyka, że "zapalcujemy" szkło.

Kamera cofania ukryta jest pod logo, które jest jednocześnie klamką. Jednak gdy kamera nie jest używana, chowa się głęboko, aby nie ulec "zapalcowaniu" podczas otwierania klapy bagażnika Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Kamera cofania ukryta jest pod logo, które jest jednocześnie klamką. Jednak gdy kamera nie jest używana, chowa się głęboko, aby nie ulec "zapalcowaniu" podczas otwierania klapy bagażnika

Warto wejść w auto "wszystkomające"?

To nie jest tak, że każdy polubi się od razu z każdym nowoczesnym systemem, jaki można zamówić do Golfa, Passata czy elektrycznego ID.3 albo ID.5. Takie rzeczy szybko jednak stają się przyjemnym, przydatnym na co dzień narzędziem, których obecność przestajemy zauważać, choć wyręczają nas z różnych zadań, a czasem ratują z opresji. O tym, jak są przydatne, dowiadujemy się dopiero gdy, wsiądziemy do innego auta, które tego wszystkiego nie ma…

W każdym razie, jeśli wynajmujemy auto na rok, dwa lub trzy, warto potraktować to jako okazję, aby się z tą technologią zapoznać. Ryzyko jest tylko takie, że łatwo się uzależnić…