Mimo zaawansowanego wieku 66-letni kierowca buggy wciąż pozostaje niepokonany na afrykańskich piaskach. W tym roku nie zdetronizował go ani Jacques Loomans, ani Balazs Szalay w mocnych czteronapędówkach. Szans nie mieli także francuscy kierowcy w pustynnych „ośkach”. Na starcie zabrakło Miroslava Zapletala z Maciejem Martonem, którym nie udało się na czas zmodernizować Hummera.
Maraton rozpoczął się odbiorem administracyjnym we francuskim Saint Cyprien, skąd przez Hiszpanię uczestnicy dotarli do marokańskiego Nadoru. Pierwszy odcinek specjalny miał charakter aklimatyzacyjny, bo jego długość wyniosła tylko 87 km. Zwycięzcą pierwszej próby okazał się francuski kierowca buggy Sabatier. Wyprzedził Szalaya, Schlessera i Loomansa. Różnice w pierwszej piątce nie przekraczały jednak 2 minut. Drugi etap rozwiał wątpliwości i wskazał lidera, który prowadził już do końca rajdu, sukcesywnie powiększając swoją przewagę.
Dogonić Schlessera próbował Sabatier, który 400-konnym Buggy Afrique z 6,2-litrowym silnikiem Chevroleta, wygrywał poszczególne odcinki specjalne, ale na siódmym etapie stracił ponad 3 godziny i realną szansę na wygraną. Pecha miał także Szalay, który co prawda zajął drugie miejsce na 2. etapie, ale później sukcesywnie spadał (często łapał kapcia), aż w końcu musiał się wycofać po awarii silnika. Równe tempo prezentował Jacques Loomans, jadący Toyotą Hilux z Overdrive, ale nie był on w stanie zagrozić Schlesserowi. Wśród kierowców ciężarówek brylował Czech Tomas Tomecek w Tatrze, który pokonał Miklosa Kovacsa z Węgier (Scania) i Elizabeth Jacinto z Portugalii (MAN). Tomecek w klasyfikacji generalnej zajął 5. pozycję, tracąc nieco ponad 4 godziny do zwycięzcy.
Africa Eco Race wydaje się ciekawą alternatywą dla zawodników, którzy nie mogą zgromadzić budżetu na południowoamerykański Dakar, a tęsknią za afrykańskim duchem rywalizacji i przygody, który kiedyś towarzyszył temu największemu maratonowi. Trasa jest interesująca, w części prowadzi po terenach, na których w przeszłości rozgrywano Rajd Dakar. Twórcy AER stawiają na amatorów, którzy jednak zamiast kilku imprez rocznie wybiorą jedną, ale o dużej skali trudności. Mimo że koszty startu w Afryce są nieporównywalnie niższe niż koszt udziału w Dakarze rozgrywanym w Ameryce Południowej, to i tak na start trzeba zgromadzić spory budżet. Przykładowo, wpisowe za samochód, kierowcę i pilota wynosi 16 000 euro.