Jakie auto do 10 tys. zł? Wybraliśmy 10 modeli, które jeszcze długo posłużą

Auta do 10 tys. zł: nie szukaj aut z zagranicy

Choć bez wątpienia zdarzają się wyjątki, co do zasady należy uznać za bardziej rokujące ogłoszenia osób prywatnych, sprzedających samochody, którymi jeździły, o których wiedzą wszystko. To, czy informacje zawarte w ogłoszeniu są prawdziwe i czy oferta pochodzi od uczciwego człowieka to już inna rzecz – trzeba zaufać swojej intuicji, a najlepiej przed obejrzeniem auta na żywo wypytać sprzedawcę przez telefon.

Rada: uważajcie na ogłoszenia handlarzy, którzy twierdzą, że sprzedają auta prywatnie. To prawdziwa plaga w ogłoszeniach. Osoba, która przedstawia się jako osoba prywatna, a w ofercie ma np. 10 samochodów, jest "uczciwa inaczej".

Z nieco mniejszym zaufaniem należy podchodzić do ofert samochodów sprowadzonych z zagranicy niż do tych, które od początku jeżdżą w Polsce. Takie auta częściej są w bardzo złym stanie, a sprzedawca-pośrednik wie o nich niewiele, a jeśli wie coś złego, to często udaje, że nie wie. Auta, które za granicą trafiają w ręce polskich handlarzy, to nie jest elita, to raczej pojazdy, których z różnych względów nie opłacało się już naprawiać albo ryzyko sprzedaży na miejscu było – ze względu na przepisy chroniące konsumentów – zbyt wysokie. Bardziej ryzykowne są też samochody sprowadzane do Polski jako prawie nowe – te w większości są pojazdami powypadkowymi.

• Czytaj także: Pojechaliśmy kupić "jezdne" auto za mniej niż 10 tys. zł. Oto efekt.

W wyszukiwarce pojazdów klikamy "ogłoszenia prywatne" oraz "zarejestrowany w Polsce". Liczba ofert spada do nieco ponad 2500.

Jakie auto dodo 10 tys. zł? Raczej mniejsze niż większe

Chcąc ograniczyć wydatki związane z eksploatacją auta, raczej należy stawiać na samochody nieduże, raczej klasy kompaktowej niż średniej. Lepiej od razu wykluczyć – w tym przedziale cenowym – samochody luksusowe albo mogące pochwalić się szczególnie bogatym wyposażeniem.

Co do wieku aut, to lepiej wybrać coś starszego w lepszym stanie i z mniejszym przebiegiem niż coś nowszego, co wymaga napraw. Idealne rozwiązanie to auto z polskiego rynku, od pierwszego właściciela, no ale takie pojazdy w naszym budżecie to rzadkość.

Auto do 10 tys. zł - co kupić

Na wstępie jedno zastrzeżenie: prezentowane oferty dotyczą samochodów, które – na pierwszy rzut oka – wydają się dobrze rokować. Aut tych nie oglądaliśmy na żywo i nie należy przykładów tych traktować jako rekomendacji. Każde auto, które chcemy kupić, należy poddać oględzinom pod kątem technicznym oraz potwierdzić ich status prawny.

Poniżej prezentujemy listę modeli, którymi polecamy zainteresować się, mając na koncie 10 tys. zł. Co ważne, każda propozycja poparta jest konkretnym ogłoszeniem, tak by był dowód, że za 10 tys. zł naprawdę można kupić auta z zestawienia.

22-letni Fiat Brava – prawie bez przebiegu

Podczas przeglądania ogłoszeń rzuca nam się w oczy oferta sprzedaży Fiata Brava. 80-konny samochód z silnikiem 1.4 sprzedawany jest przez pierwszego właściciela, który kupił go w polskim salonie. Auto ma rzekomo 75 tys. km przebiegu i... na zdjęciach wygląda, jakby naprawdę tyle miał. Opis auta w ogłoszeniu jest skromny, na zdjęciach widzimy, że ktoś zadał sobie trud, aby zakleić tablice rejestracyjne taśmą – widać techniki edycji zdjęć są mu obce. Należy mieć świadomość, że 80-konne silniki Fiata z początku XXI wieku nie były zbyt ekonomiczne, ale poza tym auto można zaliczyć do grupy dość tanich i prostych w utrzymaniu. Szukając taniego auta, byśmy rozważyli taką ofertę.

Nawiasem mówiąc, to niejedyna oferta sprzedaży Fiata Brava z podobnym przebiegiem i w zbliżonej cenie. Zdarzają się egzemplarze "kolekcjonerskie", którym jednak brakuje np. wspomagania kierownicy.

"Salonowy" Fiat Punto II za 7500 zł. Dla twardzieli

Samochód jak samochód, ale... ten zwrócił naszą uwagę niskim przebiegiem i tym, że sprzedawany jest przez "pierwszego właściciela od nowości". A zatem żaden tam "pierwszy właściciel w Polsce". To kolejny Fiat z zasłoniętymi tablicami... za pomocą tektury. W cenie komplet opon zimowych.

Dlaczego to opcja do rozważenia? Otóż jeśli auto jest bez korozji, co w przypadku mało jeżdżonych i garażowanych egzemplarzy jest możliwe, to jest to jeden a absolutnie najtańszych w utrzymaniu modeli samochodów. Silnik 1.2 8V zdecydowanie nie jest demonem mocy, ale jest bezkolizyjny (pęknie pasek rozrządu – trudno, wystarczy założyć nowy) i wręcz dziecinnie łatwy w naprawach. Tanie części.

A dlaczego to auto "dla twardzieli"? Otóż wygląda na to, że ten egzemplarz jest "golasem", co w przypadku Fiata Punto II oznacza, że nie ma on wspomagania kierownicy.

Opel Astra III 1.6 – więcej auta, ale i więcej ryzyka. No i kto go sprzedaje?

Błysk lakieru przyciąga oko – i pewnie to sprawiło, że zwróciliśmy uwagę na to ogłoszenie. Już za 8999 zł (zresztą pewnie do negocjacji) można mieć właśnie wchodzącego w pełnoletniość Opla Astrę. Auto wygląda na pierwszy rzut oka obiecująco pomimo 160 tys. km przebiegu, oferowane jest przez prywatnego sprzedawcę, który "ocenia jego stan na idealny" i dodatkowo zwraca uwagę na sprawną klimatyzację.

Cóż... są kierowcy, którym bardzo odpowiadają stare Ople, są tacy, którzy pozbyli się ich z radością – tak czy inaczej bez wątpienia można zmieścić się w budżecie 10 tys. zł, kupując przyzwoitego 18-letniego Opla z benzynowym silnikiem. W przypadku tego ogłoszenia naszą uwagę zwróciło jednak kilka szczegółów: papierowe "komisowe maty" chroniące dywaniki przed zabrudzeniem, nabłyszczone po handlarsku opony, korozja na tarczach hamulcowych (albo było "ostre" mycie, albo auto od dawna nie jeździ). Sprawdziliśmy też, że numer telefonu sprzedawcy powtarza się przy wielu ogłoszeniach samochodowych. Jednak komis?

Honda Jazz – fajne małe autko, ale uwaga na korozję

Pierwsza Honda Jazz, która zwróciła naszą uwagę, oferowana była przez pierwszego właściciela za jedyne 7500 zł. Auto opisano jako prawie idealne, serwisowane, z niewielkimi tylko plamkami rdzy na błotnikach. Cóż... po zdjęciach widać kawał blach do wycięcia. Ale zaczęliśmy szukać dalej i okazuje się, że za kwotę poniżej 10 tys. zł można kupić Jazza (prawdopodobnie) bez korozji, za to z małym przebiegiem. Ten na zdjęciu kosztuje 9500 zł i ma tylko jedną, ale poważną wadę: brak klimatyzacji.

Tu uwaga: blisko 20-letnia Honda Jazz może być bardzo przyjemnym autem, jest to samochód przestronniejszy, niż się wydaje, dobrze jeździ, ale też nie jest to samochód najtańszy w utrzymaniu. A zwłaszcza problematyczne mogą być naprawy po stłuczkach – nowe części są na tyle drogie, że kończy się często na szukaniu używanych albo zamienników o wątpliwej jakości.

Rada: w przypadku tego auta, mając wybór pomiędzy egzemplarzem ciut droższym, ale lepszym bądź tańszym, ale gorszym, lepiej dołożyć od razu – wyjdzie taniej.

Nissan Micra – mały, ładny i niedrogi. Brać?

19-letni Nissan Micra, jeśli był w dobrych rękach, jeszcze może posłużyć. Takie autko – przynajmniej według opisu i według amatorsko wykonanych zdjęć bardzo przyzwoite – znaleźliśmy na OLX. Silnik 1.4 o mocy 88 KM powinien wystarczyć do sprawnego przemieszczania się, zużycie paliwa jak na dzisiejsze standardy nie będzie może superniskie, ale też nieprzerażające.

Okazuje się, że podobnych aut jest więcej – przy minimalnych zdolnościach negocjacyjnych 10 tys. zł powinno wystarczyć i na samochód, i na jego rejestrację i – jeśli nie jesteśmy w grupie podwyższonego ryzyka – także na OC.

Ford Focus 1.6 – wybierz, jakie chcesz nadwozie

Za 10 tys. zł można kupić 18-letniego Forda Focusa w znośnym stanie, jednak jeśli chcecie kupić takie auto wprost od użytkownika, przyda się sporo cierpliwości w poszukiwaniach. To auto bardzo popularne wśród handlarzy, którzy podszywają się w ogłoszeniach pod osoby prywatne i oferują samochody w różnym stanie, a opisują jako idealne. Niemniej 16-18-letni Focus nie jest już autem modnym, a zatem jego ceny są dość umiarkowane. Do wyboru różne wersje nadwoziowe, w tym praktyczne kombi. Uwaga: ryzykowną opcją jest kupno samochodu z instalacją LPG – silniki Forda źle znoszą jazdę na gazie. Nie należy pytać, czy tak zasilany silnik się zepsuje, ale raczej kiedy to nastąpi.

Renault Clio – 15-latek za 10 tys. zł

Stare auta francuskiej marki nie słyną z całkiem bezproblemowej eksploatacji, ale zdarzają się egzemplarze niemal zupełnie wolne od korozji, zadbane i jak najbardziej "jezdne". Jako że stare "francuzy" nie mają najlepszej prasy, można liczyć na dobrą cenę: 10 tys. zł powinno wystarczyć na samochód 14-15-letni. Na zdjęciu auto z 2008 roku z benzynowym silnikiem o mocy 75 KM. Pierwszy właściciel od nowości, w cenie... trzy komplety opon – zimowe, letnie i nowe całoroczne.

Peugeot 206 po dziadku. To rzadkość

Wśród aut od pierwszego właściciela znaleźliśmy Peugeota 206. Aż trudno uwierzyć, że to zgrabne autko reprezentuje rocznik 1999, a więc ma 24 lata. Jest więc stare, ale wciąż trzyma cenę – zwłaszcza jeśli pochodzi od (prawie) pierwszego właściciela, ma przebieg poniżej 100 tys. km, udokumentowane serwisy i dobrze wygląda. Dla porządku trzeba powiedzieć, że "dwieścieszóstka", przynajmniej za młodu, nie należała do aut przesadnie bezawaryjnych. Na dzisiejsze warunki jest to jednak auto bardzo proste w budowie i łatwe w naprawach, niedrogie w eksploatacji. Silnik 1.4 daje radę, ale jest i wada: brak klimy.

Niepełnoletni Opel Corsa: stary, ale z klimatyzacją

A może Opel Corsa? Samochód mały, ale i niedrogi w utrzymaniu. Ten na zdjęciu to rocznik 2006, według sprzedającego ładny i zadbany, a także niedrogi. Przy cenie wywoławczej na poziomie 8500 zł można mieć nadzieję, że nasz budżet poradzi sobie także z drobnymi wydatkami na start.

Po zdjęciach trudno stwierdzić ile jest wart ten egzemplarz, niemniej to jeden z tych modeli, którym – mając niski budżet – warto dać szansę. 75-konny silnik 1.2 dobrze radzi sobie z lekkim samochodem. Na plus stosunkowo duży wybór podobnych aut w ogłoszeniach.

Suzuki Swift – byle nie było rude

Suzuki Swift to nadspodziewanie żywotne auto, zdarzają się egzemplarze, które "dojechały" do 400 tys. km. W ogłoszeniach nie ma ich wiele, ale warto się na takie auto "zasadzić". Egzemplarz ze zdjęcia jest stosunkowo młody (rocznik 2009) i ma przejechane tylko 160 tys. km, niestety jest podrapany i ma parę drobnych uszkodzeń.

Auta do 10 tys. zł: jest ich dużo, ale niektórych lepiej unikać

Mając 10 tys. zł, w sumie nie trzeba się ograniczać do aut małych i kompaktowych – za taką kwotę można kupić nawet Mercedesa klasy S. To jednak raczej zły pomysł, zwłaszcza jeśli chcemy nim jeździć, a nie mamy dużej ilości środków na koncie. W starych bogato wyposażonych samochodach korzystających z dość skomplikowanych technologii jedna usterka może pociągnąć za sobą koszty przekraczające wartość auta.

Mając skromny budżet, najogólniej rzecz biorąc, lepiej unikać:

• Zautomatyzowanych skrzyń biegów, co dotyczy i DSG i przekładni zautomatyzowanych montowanych w małych samochodach. Ryzykowne są też "prawdziwe" skrzynie automatyczne z konwerterem momentu obrotowego, niemniej te są – przynajmniej statystycznie – trwalsze.
• Diesli – naprawy tych silników są skomplikowane i drogie, a korzyść z takiego napędu, zwłaszcza w małym samochodzie, jest ograniczona. Pamiętajcie też o strefach czystego transportu, które zaczną powstawać w miastach w niedalekiej przyszłości.
• Nietypowych wersji silnikowych – to dlatego, że trudniej o części, trudniej o cały używany silnik, koszty napraw są wyższe.
• Aut dużych, z bogatym wyposażeniem. Takie samochody – statystycznie – generują wyższe koszty niż auta "dla Kowalskiego".
• Aut zepsutych już na starcie – przysłowiowa "klima do nabicia" może oznaczać nadspodziewanie duże wydatki.