Za zakupem Atosa przemawia przede wszystkim cena. O ile pod koniec lat dziewięćdziesiątych za hatchbacka należało zapłacić minimum 27 tysięcy złotych, o tyle dzisiaj można go kupić już za mniej, niż 2 tysiące. Kwota dwukrotnie wyższa starczy na egzemplarz w naprawdę przyzwoitym stanie, a najdroższy Hyundai z roku 2007 i z dobrym wyposażeniem kosztuje 14 tysięcy złotych.
Większość samochodów to wersje podstawowe, które oferują listę wyposażenia składającą się wyłącznie z immobilisera. W sporadycznie zdarzających się modelach topowych standardem będzie poduszka powietrzna kierowcy, ABS, wspomaganie kierownicy, pakiet elektryczny czy klimatyzacja.
Koreański silnik? Brak dynamiki i zaskakująca trwałość
Wśród ogłoszeń dominują Atosy napędzane litrowym, 55-konnym silnikiem. Jednostka jest własną konstrukcją Hyundaia, ma 4-cylindry, 12 zaworów i pod koniec lat dziewięćdziesiątych uchodziła za nowoczesną. Mimo niewielkiej masy auta (zaledwie 800 kilogramów), motorowi brakuje mocy. Przyspieszenie do setki zajmuje aż 15,1 sekundy. Spalanie w mieście potrafi wynieść nawet 8 litrów benzyny. W ofercie znajdowały się również modele napędzane 59- i 63-konną wersją benzyniaka 1,1 litra. Niewiele większa pojemność i niewiele większa moc sprawiają, że kierowca nie poczuje zasadniczej różnicy ani w kwestii osiągów, ani w kwestii zapotrzebowania na paliwo.
Litrowy silnik głośno pracuje, sporo pali i nie zapewnia Hyundaiowi dynamiki. W zamian jest naprawdę trwały. Podczas eksploatacji zdarzają się głównie drobne usterki. Właściciel powinien liczyć się z koniecznością naprawy modułu zapłonowego, wymiany silniczka krokowego biegu jałowego lub czyszczenia przepustnicy. Dodatkowo silna korozja filtra paliwowego może sprawić, że pojawią się problemy z jego wymianą. Koreański silnik bardzo rzadko wymaga poważnego remontu wcześniej, niż przed przekroczeniem przebiegu na poziomie 200 tysięcy kilometrów. A to świetna wróżba w małym aucie miejskim.
Atos jest naprawdę tani i ma praktycznie bezawaryjną jednostkę napędową. Na szczęście to jeszcze nie koniec listy zalet. Mimo koreańskiego rodowodu, zadbane egzemplarze nie są źródłem poważnych problemów technicznych i nie wyróżniają się awaryjnością na tle europejskich konkurentów. Klasycznym problemem Hyundaia jest niska trwałość tarcz hamulcowych. W skrajnym przypadku nie wytrzymują one dłużej, niż 20 tysięcy kilometrów. Życie może uprzykrzyć również korozja. Rdza atakuje układ wydechowy, błotniki, progi, zgrzewy blach oraz linki hamulcowe.
Mało usterek i tanie naprawy
Raporty awaryjności wskazują, że z czasem usterkę ujawnia poduszka pod skrzynią biegów, w przegubach pojawiają się luzy, przestają działać przełączniki pod kierownicą i pękają mocowania półki bagażnika. Poza regularną zmianą paska rozrządu kierowca musi pamiętać o wymianie oleju w skrzyni biegów. Producent zaleca wykonanie procedury średnio co 30 tysięcy kilometrów i to nie jest żart! Przekroczenie interwału może zadecydować o drastycznym skróceniu żywotności przekładni. Oryginalne części dostępne m.in. w ASO nawet dzisiaj są stosunkowo drogie. To jednak nie powinno martwić potencjalnego nabywcy Hyundaia. W końcu w niemalże każdym sklepie motoryzacyjny "za grosze" oferowane są zamienniki większości popularnych elementów.
Sylwetka miała połączyć walory małego, miejskiego hatchbacka i minivana. Być może Atos bije pod względem stylistyki m.in. produkowany przez tą samą firmę model Accent, jednak nadal nie jest tak ładny i tak ciekawy stylistycznie, jak europejscy konkurenci. Dzięki drobnym zmianom zdecydowanie lepiej od standardowego Atosa wyglądają wersje Prime. Niewątpliwą zaletą Hyundaia są kompaktowe rozmiary. Te znacznie ułatwiają manewrowanie oraz parkowanie na ciasnych ulicach miast.
Pudełkowata forma i wysoko umieszczone fotele sprawiają, że na krótkich dystansach we wnętrzu Koreańczyka zmieści się nawet czterech dorosłych pasażerów. Poza tym kabinie Atosa nie da się odmówić jednego. Oferuje naprawdę duży bagażnik. Do kufra można załadować od 263 do 1084 litrów. Taki wynik jest standardem, jednak nie w autach segmentu A tylko B. Deska rozdzielcza jest prosta i całkiem przejrzysta, w kolorystyce dominują odcienie czerni i szarości, a jakość materiałów i spasowań jest niska.
Prowadzenie Atosa pozostawia wiele do życzenia!
Wysoka i wąska bryła stworzona z myślą o praktyczności stała się zmorą dla inżynierów projektujących zawieszenie. Ponieważ nie było mowy o zastosowaniu nowoczesnych systemów elektronicznych, Koreańczycy postanowili zapewnić stateczność karoserii poprzez sztywne nastawy. W praktyce rozwiązanie nie okazało się specjalnie trafione. Nadwozie nerwowo reaguje na szybką zmianę kierunku jazdy, a ponadto komfort podróżowania jest niski. Resorowanie o wiele lepiej wypada w kwestii trwałości. Najszybciej zużywają się łożyska piast tylnej osi, tuleje przednich wahaczy i końcówki drążków kierowniczych. O ile w kolumnach McPhersona z przodu psują się drobiazgi, o tyle belka skrętna z tyłu jest praktycznie bezawaryjna.
Trzeba przyznać, że mały Hyundai potrafi pozytywnie zaskoczyć. Jest praktyczny, ma całkiem przestronne wnętrze, niską cenę i co najważniejsze, nie psuje się na każdym kroku. Atos to nie tylko poprawny Koreańczyk z rynku wtórnego, ale przede wszystkim auto, które warto wziąć pod uwagę podczas zakupu modelu z segmentu A. Jestem naprawdę zaciekawiony ilością walorów małego Hyundaia. Wy także powinniście!