Rzeczywiście, samodzielne wybieranie auta jest dość ryzykowne. Nabyty pojazd może mieć wady prawne lub być w opłakanym stanie technicznym. Ważniejsze okaże się badanie statusu prawnego, bowiem niedociągnięcia w tej dziedzinie skutkować mogą utratą całego auta.
Pierwszą rzeczą są dokumenty samochodu i osoba sprzedającego
Auto wolno nabyć wyłącznie od właściciela lub osoby notarialnie upoważnionej. Nie przeszkadza to jednak w kupowaniu od pośredników, tzn. komisu mającego umowę z właścicielem lub na giełdzie od handlarza, który samochód kupił (ma umowę kupna-sprzedaży), lecz nie przerejestrował.
Ważna jest też sama osoba sprzedawcy: czy ma on tylko jeden dokument tożsamości i czy np. za wszelką cenę unika wizyty w swoim domu. Samodzielnie najłatwiej sprawdzić auto pochodzące z polskiego salonu, posiadające fakturę zakupu.
Każdy sprzedający powinien mieć przynajmniej dowód nabycia auta (będzie on wyposażony w pieczęcie urzędu skarbowego i wydziału komunikacji). Do auta z zagranicy powinna być dołączona oryginalna książka wozu (np. brief) i dowód odprawy celnej ostatecznej.
Pamiętać należy, że trafić można nie tylko na samochód kradziony
Do auta mogą mieć prawo osoby trzecie (np. może on być przedmiotem postępowania rozwodowego lub zastawu). Dokumenty to jednak dopiero połowa sukcesu. Mogą być one oryginalne, a samochód może mieć zmienione numery czy to silnika, czy nadwozia.
Dobre fałszerstwo wykryć jest trudno, ale wszelkie ślady ingerencji lakiernika w pobliżu pola numerowego są podejrzane.Wiele osób uważa, że kupowanie w komisie zwalnia od czujności.
Oczywiście, komis jako profesjonalny pośrednik ma obowiązek sprawdzić legalność
Jednak stosunkowo łatwo wybroni się (chyba że auto było ich własnością), gdy fałszerstwo było bardzo udane. Poza tym może się zdarzyć, że jedyną drogą odzyskania pieniędzy będzie sąd, a nawet w razie wygrania okaże się, że komis nie posiada zbyt wiele majątku.
Zasada działa też w drugą stronę. Nierzetelny komis jest groźny dla sprzedającego. Może w nieskończoność odwlekać zwrot pieniędzy za sprzedane auto. Na ogół komisy są rzetelne i uczciwe, jednak i w tym przypadku czujność może okazać się na wagę... samochodu.
W razie wątpliwości skorzystać można z usług firm detektywistycznych
Mechanoskopijne badanie numerów silnika i podwozia (czy są oryginalne i nieprzebijane) to wydatek 350 zł. Pozostaje jeszcze pytanie, czy sprowadzany samochód nie został skradziony. Odpowiedź na nie warta jest od 500 do 900 zł (zależnie od kraju importu).
Najpoważniejsze firmy na swoje usługi dają gwarancję i, w razie pomyłki, ponoszą odpowiedzialność finansową. Gdy udało się przebrnąć przez trudny temat legalności, pozostaje sprawdzenie stanu technicznego.
W tym przypadku najważniejsze jest nadwozie. Samodzielne oględziny zdemaskować mogą miejsca naprawiane. Różne odcienie lakieru, nierówności spasowania blach dają podstawę do oceny.
Grubsze ingerencje blacharza najłatwiej rozpoznać po miejscach trudno naprawialnych - podłodze bagażnika i kabiny, zakolach. Jeśli są wątpliwości, lepiej skorzystać z pomocy rzeczoznawcy, który zmierzy grubość lakieru i oceni, które elementy malowane były poza fabryką.
To jednak nie daje pełnej informacji. W przypadku drogich aut lepiej udać się na ścieżkę laserową. 350-500 zł pozwoli bardzo dokładnie określić rozmiar ewentualnych wypadków i wpływ na dalszą jazdę.
Nie wolno bagatelizować korozji
Przerdzewiała podłoga źle wpływa na bezpieczeństwo, a naprawa jest zazwyczaj bardzo droga. Maskować rdzę może świeży lakier (kiepsko przygotowane podłoże sprawi, że po pół roku korozja i tak wyjdzie na wierzch).
Jeśli nadwozie przeszło test pomyślnie, należy się zająć mechaniką. Silnik powinien pracować równomiernie, a zapalanie nie może sprawiać problemów. Najlepszą porą na badanie auta gaźnikowego jest chłodny poranek.
Wszelkie niepokojące stuki czy dymienie lepiej skonsultować z mechanikiem. Kolor dymu sygnalizować może nadmierne spalanie oleju, wodę w komorze spalania lub tylko drobne niedoregulowanie gaźnika.
Wiele emocji wzbudza przebieg; to obok rocznika jeden z głównych czynników cenotwórczych. Tymczasem auto może być bardziej zniszczone po przejechaniu 50 tys. km (intensywna miejska eksploatacja) niż po 100 tys. km (spokojna jazda pozamiejska).
Podczas jazdy próbnej zbadać trzeba stan zawieszenia i układu napędowego. Wiele elementów (np. poduszki powietrzne, ABS) sprawdzić najłatwiej w autoryzowanej stacji.
Sprawdzając stan techniczny pamiętaj!
1. Świeżo lakierowane nadwozie może skrywać korozję lub niedawne naprawy powypadkowe.
2. Wszelkie poprawki nadwozia (np. odpadająca szpachlówka czy ujawniająca się korozja) kosztują praktycznie tyle samo co cała naprawa.
3. Z korozją walczyć jest szalenie trudno, a jedyną porządną metodą jest drogi remont kapitalny.
4. Drobne naprawy z przeszłości (np. stłuczka, wymieniony błotnik i zderzak) nie są dostatecznym powodem do rezygnacji z transakcji.
5. Przebieg jest sprawą szalenie trudną do ustalenia, a sam właściciel często nie ma o nim pojęcia. Lepiej zwrócić uwagę na faktyczny stan techniczny niż ewentualne kilometry.
6. Policzyć trzeba koszty wszystkich drobnych, czekających w najbliższej przyszłości napraw. Te mniej pilne przed sprzedażą zazwyczaj się odwleka.
7. Nie należy rezygnować z jazdy próbnej. Lepiej jest prowadzić samochód osobiście.
8. Uzyskać można 100-procentową pewność co do stanu technicznego auta.
9. Nie znając się na mechanice lepiej nie brać się za samodzielne sprawdzanie i zakup.
10. Idealne auto używane to naprawdę rzadkość, więc nie można za bardzo grymasić.
Sprawdzając legalność pamiętaj!
1. Pomyłka w sprawdzeniu legalności grozi utratą całego auta, dlatego przyglądać się trzeba nawet najpewniej wyglądającym samochodom (z dokumentami od dilera).
2. Można mieć całkowitą pewność i gwarancję co do pochodzenia samochodu, ale to kosztuje.
3. Kupować samochód można tylko od właściciela lub osoby upoważnionej.
4. Nie można traktować każdego jak oszusta, ale ostrożność nie zawadzi. Każdy dokument da się podrobić, więc i na to zwrócić trzeba uwagę.
5. Komisy dają niewiele większą pewność zakupu niż giełda.
6. Samochody kradzione zdarzają się w każdej grupie cenowej i wiekowej. Najdroższe auta fałszowane są często z ogromnym doświadczeniem i dokładnością.
7. Coraz łatwiej naciąć się nie na samochód kradziony, lecz np. z zastawem sądowym.
8. Niska cena coraz częściej charakteryzuje nie auta kradzione, a te, których właściciele chcą się (z różnych względów) szybko pozbyć.
9. Dużo samochodów kradzionych jest z przeznaczeniem rozebrania na części lub wywozu za wschodnią granicę, ale zdarzają się również "trefne" auta na polskich giełdach.
10. Jeśli nasuwają się wątpliwości, to z zakupu (nawet jeśli oferta jest szczególnie atrakcyjna) lepiej zrezygnować lub dokonać dodatkowych sprawdzeń.