W ofercie są samochody małe (na ogół z połowy lat 90.), o rok, dwa lata starsze kompakty, ale 10 tys. zł wystarczy także na dużą, wygodną limuzynę - wszystko zależy od potrzeb i oczekiwań użytkownika. A te niekiedy przerastają zasobność portfela. Nie należy się łudzić, że kupiony "okazyjnie" 12-15-letni zachodni samochód segmentu wyższego z silnikiem o przebiegu 250 tys. km (najczęściej dwukrotnie większym...) będzie służyć bezproblemowo przez kilka lat. Może warto obniżyć nieco wymagania, zrezygnować z elegancko wykończonego wnętrza lub też ABS-u i klimatyzacji (do ich działania pojawiają się już zastrzeżenia) i wziąć pod uwagę auto segmentu C lub B. Oferta taka zdaje się być o tyle warta rozważenia, że 10 tys. zł wystarczy na auto 7-10-letnie, a nawet kilkuletnie, jak jest w przypadku Tico i Poloneza Caro Plus. Rozwaga i kalkulacjaZaletą posiadania małego samochodu są proporcjonalne do jego wielkości koszty eksploatacji. Przykładem znowu może być Daewoo Tico. Co prawda stylistyka nadwozia nie należy do najpiękniejszych, a jakość użytych materiałów wykończeniowych pozostawia sporo do życzenia, jednak wiele osób kieruje się cechami użytkowymi auta. A w tym przypadku Tico oferuje dużo: niemal bezawaryjny silnik, stosunkowo rzadkie niedomagania mechaniki i co najważniejsze tanią eksploatację (niedrogie części, ubezpieczenie). Nieco większe Uno i Peugeot 106 są już o 4 lata starsze i choć wizualnie oraz technicznie (szczególnie w przypadku "106") wypadają dużo korzystniej, to w kategorii "koszty eksplatacji" ustępują "koreańczykowi". Zdecydowanie największy wybór jest w popularnej klasie kompatów. Dzięki uniwersalności auta, która dodatnio wpływa na dużą populację na rynku używanych, takie modele, jak np. R19, ZX, Sunny, Corolla (z przełomu lat 80. i 90.) czy Golf II, są nadal godne uwagi. Przy wyborze może pojawić się pytanie, który lepszy: czy np: 8-letni "francuz" (Renault 19, CitroĎn ZX) czy może 11-letni "japończyk" (Nissan Sunny lub Toyota Corolla). Należy pamiętać, że różnica w awaryjności 10-latków już trochę zanika. Przy wyborze kierować trzeba się aktualnym stanem technicznym danego egzemplarza. Nawet cieszący się dobrą opinią mało awaryjny "japończyk" w wyniku zaniedbań właściciela może okazać się bardziej kosztowny w utrzymaniu niż wspomniane Renault 19 oferujące dużo wyższą jakość wykończenia i z reguły bogatsze wyposażenie. Poważnym konkurentem dla wymienionych modeli z segmentu C jest rodzimy Polonez Caro Plus. 10 tys. zł powinno wystarczyć na 5-letni egzemplarz, który nie przysparza jeszcze wielu kłopotów. Jeżeli zaakceptowane zostaną niedostatki układu jezdnego, słabe osiągi i drobne awarie, auto zakupione od pierwszego właściciela (a tych nie brakuje) może okazać się dobrym wyborem. Samochód jest niedrogi w utrzymaniu. Nie należy przejmować się cenami i dostępnością części zamiennych (nawet oryginalnych), a dzięki prostej konstrukcji wiele usterek można usunąć samodzielnie. Dla osób, które przede wszystkim cenią komfort i wymagają walorów użytkowych, za cenę 10 tys. zł warte uwagi są: Audi 80, Peugeot 405 i Opel Omega A. Zaletą jest szeroka gama silników, przestronne i ładnie wykończone wnętrza oraz komfortowe zawieszenia. W przypadku "405" i Omegi można liczyć na bardzo funkcjonalne warianty kombi, które np. świetnie sprawdzają się jako środek codziennego transportu w małym biznesie. Nie jest to bez znaczenia, gdyż w większości przypadków samochód trzeba już objąć troskliwą opieką. Wiąże się to z wydatkami, a te niestety z powodu wysokich cen części (również markowych zamienników) nie należą do najniższych.
Wybór spory, okazje rzadkie
Dysponując kwotą 10 tys. zł, można już powybredzać.