Niebawem KE ma ogłosić decyzję w sprawie pomocy publicznej dla warszawskiej FSO. We wtorek w tej sprawie po raz kolejny do Brukseli poleciała delegacja polskich urzędników kierowana przez wiceministra gospodarki Pawła Poncyljusza. Chodzi o państwowe gwarancje na spłatę ok. 60 proc. ze 100 mln dolarów kredytu na uruchomienie w FSO produkcji nowych aut na licencji Chevroleta oraz umorzenie lub rozłożenie na raty spłaty ok. 13 mln dolarów podatków. Taką pomoc obiecał w zeszłym roku nasz rząd ukraińskiemu koncernowi UkrAwto, który przejął kontrolę nad żerańską firmą i zobowiązał się produkować w niej nowe samochody. FSO niecierpliwie czeka na decyzję KE, bo już za rok chce rozpocząć produkcję.

W KE nie kwestionuje się przyznania pomocy dla FSO. Jednak w zamian urzędnicy KE chcieli, by fabryka do 2011 r. ograniczyła produkcję do 150 tys. samochodów rocznie. FSO chce jednak produkować 220 tys. aut rocznie. Zdaniem Poncyljusza największym problemem są lata 2008 - 2010, bo do 2008 roku żerańska fabryka i tak nie osiągnęłaby poziomu produkcji powyżej 150 tys. aut rocznie.

Według Poncyljusza urzędników Komisji nie przekonało, że FSO chce na Wschód eksportować dawnej konstrukcji samochody Lanos. Żerań ma prawo produkować te auta do końca 2008 r.  - UkrAwto proponowało, że zrezygnuje z części pomocy publicznej w zamian za podniesienie limitu produkcji. Jednak urzędnicy KE bardzo ostro to odrzucili, mówiąc, że taka zmiana wymagałaby dodatkowych analiz - dodaje Poncyliusz.

Według wiceministra gospodarki jedynym ustępstwem KE było zwiększenie ze 100 do 107 tys. rocznego limitu aut Chevrolet, które będzie można produkować w FSO na eksport do UE.

KE od wielu miesięcy zastanawia się nad zgodą na pomoc publiczną dla żerańskiej fabryki. W połowie roku urzędnicy w Brukseli zaczęli jednak piętrzyć problemy. Najpierw sugerowali, że pomoc stoi pod znakiem zapytania, bo nie dostali umów licencyjnych na produkcję nowych aut. Potem chcieli poznać plany firmy po 2011 r. Kiedy zaś wreszcie zaczęli mówić o zgodzie na pomoc, to jednocześnie zażądali drastycznego ograniczenia przyszłej produkcji. To ograniczy również rentowność, do której FSO miało wrócić dzięki pomocy. - Urzędnicy KE twierdzą, że czują na plecach inne koncerny samochodowe - stwierdził Poncyljusz. Auta z FSO przebojem podbijają wschodnie rynki - są najchętniej kupowanymi autami zagranicznej marki na Ukrainie i błyskawicznie pną się na czoło listy motoryzacyjnych hitów w Rosji. W tym roku warszawska fabryka chce wyprodukować już ponad 90 tys. kompletnych aut i zestawów do montażu samochodów, które trafią w większości na Ukrainę i do Rosji.

Sukcesy aut z małego FSO mogą być solą w oku zachodnich gigantów motoryzacji, którzy próbują zarobić na motoryzacyjnym boomie na Wschodzie i budują tam montownie swoich aut wspierane pieniędzmi z Moskwy i Kijowa.