I wszystko byłoby piękne, gdyby nie… spotkanie z agresywnie nastawionymi "obrońcami" natury, którzy pod płaszczykiem walki o środowisko próbowali zniszczyć warte ponad 800 tys. złotych białe Porsche.

Był piękny słoneczny dzień, a poranne spotkanie z Porsche GT2 nastroiło mnie nad wyraz optymistycznie do życia. Samochód wypożyczyłem od wielokrotnego rajdowego mistrza Polski Leszka Kuzaja, który przestrzegał mnie: Adam, to auto ma 530 koni mechanicznych i jest napędzane tylko na tył. Uważaj. Nie zniszcz go, dbaj o niego i obyście razem wrócili tu w dobrych humorach - GT2 i ty!

Porsche GT2 Foto: Onet
Porsche GT2

Po takich uwagach z pewną dozą nieśmiałości zasiadłem za sterami tego pocisku. Do tej pory udało mi się przetestować wszystkie odmiany 911-tki, oprócz topowej wersji GT2 najmocniejszej, najbardziej agresywnej i… oczywiście najdroższej. Jazdy zaplanowaliśmy w okolicach Ojcowskiego Parku Narodowego, ale oczywiście wyłącznie na jego obrzeżach, w miejscach, do których każdy śmiertelnik może dotrzeć swoim stalowym rumakiem. Cudowny kręty odcinek drogi o długości dziewięciu kilometrów pokonaliśmy kilkanaście razy w tę i z powrotem, bo zrealizowanie materiału telewizyjnego pochłania mnóstwo czasu i pracy wielu osób. Gwiżdżące dwiema turbinami Porsche przykuwało uwagę wielu osób: ludzie robili zdjęcia, podchodzili, pytali, podziwiali. Kilka osób przyjechało samochodami obejrzeć to cudo, bo dowiedzieli się przez CB radio o testach TVN TURBO w okolicach Ojcowa. Samochód rzeczywiście robił ogromne wrażenie. Podczas jazdy cały czas koncentrowałem się na tym, żeby nie zerwać przyczepności, bo tył auta na każdym wyjściu z zakrętu za wszelką cenę chciał wyprzedzić przód. Niska masa i potężna moc sprawiały, że to auto do setki rozpędzało się w 3,7 sekundy, a po 14 sekundach na prędkościomierzu było już 200 km/h. Oczywiście takiej prędkości nie mogłem rozwinąć, bo kręta droga nie sprzyjała biciu rekordów. Jeździliśmy dynamicznie, ale zawsze zgodnie z przepisami.

W pewnym momencie drogę zajechała mi biała Skoda Fabia. Wysiedli z niej dwaj policjanci. - Co dzisiaj testujemy? - zapytali. - Bardzo szybki wóz, Panie Władzo - odpowiedziałem. Okazało się, że ktoś wykonał telefon na policję, że białe Porsche szaleje po drogach publicznych. Wytłumaczyłem grzecznie, że kamera wszystko widzi, że nie łamiemy przepisów, że w programie doskonale widać jak jeździmy, czy tniemy zakręty, czy przekraczamy prędkość itd. Kontrola drogowa zakończyła się w miłej atmosferze, obiecaliśmy ostrożną jazdę i ruszyłem dalej. Za zakrętem minąłem dwójkę młodych ludzi idącą poboczem i jakież było moje zdziwienie, gdy jedna z idących osób rzuciła jakiś przedmiot prosto w moją przednią szybę. W szoku zatrzymałem samochód, cofnąłem. Nie wiedziałem, czy pojazd został uszkodzony, czy nie. W głowie mi się nie mieściło, jak to się mogło stać. Dopadłem do idącej pary 20-latków. On: długie włosy, chudzielec ze strachu cały się trząsł. Ona: w turystycznym kapelusiku, pulchna z kolorami na twarzy. Złapałem gościa za ramię. - Coś ty człowieku zrobił?! Wykrzyczałem. - Bo wy tu szalejecie, już dzwoniliśmy na policję! Odpowiedział przerażony. Policja? Zaraz tu będzie i przykładnie cię ukarze - odpowiedziałem "zielonemu" i zatrzymałem skodę Fabię, z którą przed chwilą spotkałem się na parkingu.

Sprawa trafi do sądu grodzkiego. Znaleźliśmy przedmiot, który wylądował na masce mojego auta. Było to zatyczka od spraya, w której jegomość upchał foliowe śmieci, żeby była cięższa. Takim oto skrupulatnie przygotowanym pociskiem cisnął w samochód tylko za to, że ten jechał po asfaltowej drodze. Na szczęście Porsche nie zostało uszkodzone, ale dla mnie wymarzony test nie był już tak radosny.

Od tamtej pory cały czas rozmyślam, ile w ludziach nienawiści, niechęci, złości i innych negatywnych uczuć. Żeby pod płaszczykiem dbałości o środowisko naturalne niszczyć coś, co do nich nie należy. Pocieszam się tym, że ta dwójka pseudoekologów była zdecydowaną mniejszością wśród ludzi pozytywnie reagujących na to, co w motoryzacji najpiękniejsze. I co najważniejsze - wytworzony przez "ekologa" pocisk wyrzucony na pobocze to czysta chemia, która w glebie rozkłada się przez ponad 2000 lat. Ot, prawdziwa dbałość o naturę!

Adam Kornacki Foto: Onet
Adam Kornacki

Adam Kornacki jest prowadzącym programy "Zakup kontrolowany" i "Moto -On" w TVN Turbo.

"Zakup kontrolowany" oglądaj w każdą sobotę o godzinie 10.00 ,  "Moto-On"  w każdą sobotę o godzinie 12.00.