- Krajowa Administracja Skarbowa rozlicza kierowców za korzystanie z państwowych odcinków autostrad A2 i A4
- Kierowcy masowo dostają wezwania do zapłaty kary związanej z nieuiszczeniem opłaty za przejazd w 2021 r.
- Według "Gazety Wyborczej" skarbówka prowadzi aż 40000 takich spraw. Mandaty sięgają 700 zł
- Kierowcy czują się oszukani i nie chcą ich płacić. Ich zdaniem zmiana systemu była źle komunikowana
Tysiące polskich kierowców otrzymują właśnie wezwania do uregulowania zaległych opłat za przejazdy autostradami A2 i A4 w grudniu 2021 r. Po zniesieniu obowiązujących do 30 listopada 2021 r. tradycyjnych opłat na bramkach i wprowadzeniu nowego elektronicznego systemu e-TOLL wiele osób mylnie zinterpretowało otwarte szlabany jako zwolnienie z opłat. Teraz muszą zapłacić 500 zł kary – poinformowała "Gazeta Wyborcza".
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoKary za przejazdy autostradami A2 i A4. Skarbówka prowadzi 40000 spraw
Po odejściu od tradycyjnych bramek jedyną formą zapłaty było skorzystanie z aplikacji z GPS lub zakup tzw. e-biletu autostradowego dostępnego na wyznaczonych stacjach paliw. Niestety, zmiana systemu nie była odpowiednio komunikowana, dlatego wiele osób nieświadomie sprowadziło na siebie kłopoty. Kierowcy, którzy nie uiścili opłaty w systemie e-TOLL w 2021 r. otrzymują właśnie pisma od Izb Administracji Skarbowej.
Już wcześniej wiedzieliśmy, że niejeden kierowca wpadł w pułapkę zastawioną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości – tutaj przeczytacie historię pana Pawła, naszego czytelnika. Dopiero teraz poznajemy jednak skalę tego problemu. "Wyborcza" ustaliła, że skarbówka prowadzi obecnie aż 40000 postępowań (sic!) przeciwko kierowcom, którzy nie wnieśli opłaty w 2021 r. System działał tak źle, że ostatecznie w wakacje 2023 r. PiS zwolnił kierowców samochodów osobowych z opłat autostradowych. Wystawione do tego czasu kary, ktoś jednak musi teraz opłacić.
Kary za przejazdy autostradami wahają się od 400 do nawet 700 zł
Na pismach wysyłanych przez urzędników widnieją kwoty nieporównywalnie wyższe niż w autostradowych cennikach: 400 zł przy uiszczeniu opłaty w terminie 7 dni od otrzymania wezwania, 500 zł po 7 dniach, a potem jeszcze więcej, bo za każdy dzień zwłoki dochodzą odsetki. W ostatnim przypadku kara może dojść nawet do 700 zł. Tylko naiwni próbowaliby nie zapłacić normalnie za przejazd i narażać się na takie wydatki.
Przeczytaj także: Gdyby tak działał e-TOLL... Byłem zachwycony płatnymi drogami w Norwegii
Z powodu ryzyka wzrostu kary eksperci doradzają, by uregulować należności jak najszybciej i ewentualnie dochodzić swoich praw już po fakcie. Praktyka pokazuje jednak, że właściwie nie ma możliwości, by skutecznie odwołać się od tej kary. Resort finansów zasłania się "obszerną kampanią informacyjną", ale wiele osób twierdzi, że na autostradach zabrakło jednoznacznych i wyraźnych oznaczeń. Kierowcy podkreślają, że do 1 grudnia 2021 r. otwarte szlabany po prostu oznaczały bezpłatny przejazd, np. z powodu remontu lub dużego ruchu. Dlaczego ktoś miałby nagle uznać, że chodzi o coś innego?