– Systematycznie wprowadzamy strategię dotyczącą produkcji aut elektrycznych. Chcemy, by do końca 2022 r. każdy z naszych niemieckich zakładów był w stanie wytwarzać przynajmniej jeden samochód typu EV – słowa Milana Nedeljkovicia, członka zarządu BMW, nie zostawiają złudzeń. Zakłady w Monachium, gdzie teraz produkowane są 4-, 6-, 8- i 12-cylindrowe silniki spalinowe, mają zostać przekształcone kosztem 400 milionów euro i od 2026 r. zajmować się produkcją aut elektrycznych nowej generacji.

Produkcja motorów 8- i 12-cylindrowych zostanie przeniesiona do brytyjskich zakładów Hams Hall, za mniejsze benzyniaki będzie odpowiadał zakład w Austrii (Steyr). Wygląda na to, jakby Bawarczycy poważnie szykowali się do normy Euro 7, która jeśli otrzyma najbardziej rygorystyczną formę, to od 2025 r. w zasadzie zabije samochody spalinowe. O czym zresztą pisaliśmy TUTAJ.

Największe inwestycje, poza fabryką w Monachium, będą dotyczyły zakładów w Ratyzbonie oraz Dingolfing. W pełni elektryczny model i4 ma zjeżdżać z taśm fabryki w Monachium, zaś Dingolfing przejmie produkcję elektrycznych odmian serii 5 i 7, zaś Ratyzbona – elektryczne X1. Docelowo załoga tego ostatniego zakładu ma się podwoić i osiągnąć 2000 osób. Z kolei elektryczna wersja Mini Countrymana będzie zjeżdżać z taśm fabryki w Lipsku, w tych samych zakładach (i w Ratyzbonie zresztą też) będą ponadto wytwarzane moduły baterii.