zł. Pierwsze jazdy udowodniły, że samochód spisuje się całkiem przyzwoicie, ale przeświadczenie, że w tak tanim aucie gdzieś tkwi diabeł, pozostało. Czy Chińczycy rzeczywiście są już w stanie zbudować auto na europejskim poziomie, czy może gdzieś zaoszczędzono?Crash-test według norm europejskichAby odpowiedzieć na te pytania, potrzebny jest test zderzeniowy. W podhamburskim ośrodku Dekry w Neumünster rozpędzony Brilliance BS 6 uderza w odkształcalną barierę.Żeby jakikolwiek samochód mógł być sprzedawany w Europie, musi przejść procedurę homologacyjną i spełniać warunki dopuszczenia do ruchu. Jednym z elementów tych badań jest crash-test, tyle że jego wymagania są mniejsze niż w przypadku testów EuroNCAP. Według normy ECE-R 94 zderzenie czołowe odbywa się z prędkością 56 km/h (a nie 64 km/h), z tyłu nie ma manekinów imitujących dzieci, brak też prób kolizji z pieszymi. Wszystko to sprawia, że procedura homologacyjna jest nieporównywalna do wymogów EuroNCAP i obecnego poziomu techniki motoryzacyjnej. Jak więc spisał się Brilliance? Choć auto nie wyglądało najlepiej (w górę przesunął się m.in. lewy słupek),wyniki były przyzwoite - żaden z parametrów nie został przekroczony. Po zderzeniu przynajmniej jedne drzwi z boku dało się otworzyć bez użycia narzędzi, bez oporów odpiąć pasy bezpieczeństwa, nie wyciekło też paliwo. Niestety, dla przedstawicieli chińskiej firmy wyniki najwyraźniej nie były zadowalające, bo zdjęcia z crash-testu okazały się dla nas nieosiągalne. Czujniki na obydwu manekinach odnotowują przeciążenia głów oraz nacisk na klatki piersiowe na dopuszczalnym poziomie. W razie wypadku nie dojdzie więc do obrażeń zagrażających życiu. Czego więc brakuje? Drobiazgów - kontrolek zapiętych pasów, naklejki informującej, że przy włączonym prawym airbagu nie można przewozić z przodu dzieci w foteliku (tyłem do kierunku jazdy). Ale to niestety nie najważniejsze braki. O wiele bardziej martwi niedostępność bocznych poduszek powietrznych. Z tyłu nie ma 3. pasa biodrowego, więc na razie auto ma być sprzedawane jako 4-osobowe. Przydałyby się też lepsze wzmocnienia boczne - auto jest tu zbyt miękkie i może dojść do poważnych obrażeń żeber przy takim uderzeniu.ESP - dodatek czy konieczność?Brak też niestety ESP. Czy jednak ten system jest niezbędny? "Test łosia" przy prędkościach osiąganych w mieście samochód przechodzi bezproblemowo. Przy prędkości 100 km/h (manewr imitujący np. wyminięcie spadającego z ciężarówki ładunku) też udaje się wyśmienicie - w końcu do zestrojenia zawieszenia rękę przyłożyło Porsche. Ale przy 120 km/h (co na autostradzie jest przecież prędkością dopuszczalną) możliwości układu jezdnego Brilliance'a się kończą i podobny manewr dla przeciętnego kierowcy skończyłby sięniekontrolowanym poślizgiem. A więc chińska "potrawa" okazuje się jednak trochę słodko-kwaśna. I jeszcze w tym roku ma trafić także do nas! Brilliance to niejedyna chińska firma, która ma szansę pojawić się w Polsce w najbliższym czasie. W Niemczech rozpoczyna się właśnie sprzedaż Jonway'a Ufo i Gonowa Victora. Czy znajdą się na nie chętni?
Brilliance słodko-kwaśny
Z zewnątrz wygląda kusząco - duża, przestronna limuzyna (4,88 m długości) za ok. 80 tys.