Wallace, kierowca testowy Bugatti, na torze Ehra-Lessien rozpędził Chirona do 304, 773 mil na godzinę (490,484 km/h), co zweryfikował niemiecki TUV, więc wynik zostaje uznany za oficjalny. Tym samym został pobity rekord Koenigsegga Agery RS z 2017 roku (284 mile na godzinę).
Skromny i sympatyczny kierowca ma duże doświadczenie w tej materii i robił już szalone rzeczy w przeszłości. W 1998 roku w McLarenie F1 osiągnął 391 km/h, również ustanawiając rekord świata.
Bijący rekord Chiron nawiązuje wydłużonym tyłem do wyczynowych modeli startujących choćby w wyścigach 24h Le Mans. Zamiast stawiającego duży opór powietrza regulowanego skrzydła, przedprodukcyjny Chiron ma głębszy i dłuższy dyfuzor, który skuteczniej przysysa samochód do podłoża. Wydłużony tył bardzo pozytywnie wpływa na aerodynamikę, ale bez wzmocnionego do 1600 KM silnika quad-turbo W16 o pojemności 8 litrów i specjalnie zaprojektowanych przez Michelina opon pobicie rekordu prędkości nie byłoby możliwe. Warto zaznaczyć, że skrzynia biegów i napęd na 4 koła nie były modyfikowane. Bardzo ważne dla rekordu okazują się warunki pogodowe. Odpowiednie ciśnienie oraz gęstość powietrza może zwiększyć prędkość maksymalną nawet o 25 km/h.
Chiron to pierwsze seryjne auto na świecie, które załamało magiczną barierę 300 mil na godzinę. Bo jak podkreśla szef Bugatti Stephan Winkelmann, rekordowe auto to prawie produkcyjna wersja. Można się więc spodziewać, że niebawem do salonów Bugatti trafi dłuższa o 25 cm odmiana hiperauta. Winkelmann ujawnił też, że to była ostatnia taka w próba w wykonaniu Bugatti i od tego momentu firma porzuca rywalizację w tej dziedzinie. Bugatti kilkukrotnie udowodniło, że potrafi skonstruować najszybszy seryjnie produkowany samochód świata, ale jak podkreśla Winkelmann marka skupi się w przyszłości na innych kierunkach rozwoju. Oznacza to, że mamy do czynienia z najszybszym Bugatti w historii i raczej nie zmieni się to w przyszłości. Lepiej nie wyobrażać sobie ceny tego auta, bo może zabraknąć zer w kalkulatorze.