Alkomat to standardowe wyposażenie każdego patrolu drogowego i nawet kiedy nie ma przesłanek, że kierowca jest pijany, zostaje poddany badaniu. Dzieje się tak, ponieważ nietrzeźwi kierowcy cały czas są plagą polskich dróg. Rzadko się jednak zdarza, żeby kierowca był aż tak pijany, że przenośnemu alkomatowi brakuje skali.

Tak było 24 stycznia, kiedy policjanci z szamotulskiej drogówki przyjechali do kolizji drogowej w miejscowości Kępa, w której uczestniczył Volkswagen Golf i Fiat Ducato. Wstępne ustalenia funkcjonariuszy wskazały, że kierujący golfem po przejechaniu skrzyżowania wjechał na chodnik, a kiedy zaczął cofać, uderzył w Fiata.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Sama kolizja była jednak czymś normalnym, a to, co bardziej zainteresowało policjantów, to zachowanie kierowcy Volkswagena, który miał problemy z wysłowieniem się, a i stanie nie przychodziło mu łatwo. Natychmiast podjęto decyzję o badaniu kierowcy, a kiedy oczekiwano wyniku, to... alkomat odmówił pokazania dokładnego wskazania.

Okazało się, że zdolności mężczyzny do przyjmowania alkoholu są większe niż zdolności pomiarowe alkomatu, którego skala kończy się na czterech promilach. W wyniku zaistniałej sytuacji, pijanemu kierowcy pobrano krew, jednak na razie nie jest znane dokładne stężenie alkoholu we krwi.

Oczywiście mieszkaniec Szamotuł dostał zakaz dalszej jazdy, zatrzymano jego prawo jazdy i zabezpieczono samochód. Teraz grozi mu odpowiedzialność karna za kierowanie autem w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie kolizji.