Skąd aż tyle ekranów w nowych samochodach? Mocno upraszczając sprawę, można wskazać dwa główne powody. Przede wszystkim ekrany są znacznie tańsze dla producenta. Te wszystkie fizyczne, analogowe zegary, pokrętła, przyciski i przełączniki kosztują, a ich montaż jest czasochłonny i drogi. A kupowane na potęgę ekrany są po prostu tanie. Dużo bardziej opłaca się upchnąć wszystkie funkcje w dużych wyświetlaczach, a potem przekonywać klientów, że tak oto właśnie wygląda przyszłość. "To jest nowoczesne". Wygoda obsługi i bezpieczeństwo schodzi na dalszy plan.
Przeczytaj także: Pierwszą taką hybrydę, którą polubiłem, zrobili Czesi. W końcu to auto, a nie wydmuszka dla garstki
Chińczycy kochają wielkie wyświetlacze. My niekoniecznie
Drugi powód to oczywiście upodobania kierowców z Azji. Przede wszystkim z Chin. Chińczycy mają zupełnie inny gust niż Europejczycy i zwracają uwagę na inne rzeczy. Są też dużo bardziej cyfrowi, wszystko robią w swoich smartfonach, a ogromne ekrany wprost kochają. Im większe, tym lepsze. Widać to po samochodach, które nas teraz zalewają. Nawet w bazowych, z założenia jak najtańszych modelach, dwa ogromne ekrany to obowiązek.
Chiny są tak ważnym rynkiem, że europejscy producenci zaczęli projektować swoje samochody pod ich gust. To wcale nie dziwi, ale okazało się, że oferowanie identycznych aut także na rodzimym rynku niekoniecznie zadziała. Nie same wyświetlacze są problemem. Europejczycy nienawidzą jednak upychania do nich wszystkich funkcji. Jakby programiści się nie starali i robili wszystkiego, żeby do wszystkiego na ekranie dało się dojść możliwie jak najszybciej, to kierowcy ze Starego Kontynentu będą kręcić nosem.
Nasze samochody zawsze miały fizyczne przełączniki i pokrętła. Lubimy je tak jak Amerykanie swoje olbrzymie uchwyty na kubki. Europejski kierowca chce połączenia. Dajcie nam duże ekrany, ale pod nimi zostawcie przyciski.
Skoda pokazuje, że można wprowadzić coś nowego i wygodnego
Podejście producentów zaczęło się więc zmieniać. Samochody będą znowu bardziej różnicowane w zależności od rynku. Dobrym przykładem jest Volkswagen. Choć europejscy producenci w Państwie Środka teraz cierpią, to VAG chce jeszcze powalczyć. Dlatego np. powołał tam markę AUDI i zapowiada, że jako Volkswagen dostarczy zupełnie nowe modele skrojone pod chińskiego kierowcę. Sytuacji w Chinach poświęciliśmy oddzielny materiał: Volkswagen zamyka fabrykę w Chinach, Porsche liże rany. Europejskie marki "na wylocie"
Nowe Skody Superb i Kodiaq pokazują, że rzeczywiście się coś zmienia. Ostatnio miałem okazję nimi jeździć i niezwykle spodobały mi się trzy pokrętła. Chętnie zobaczyłbym podobne rozwiązanie w innych modelach! Czesi nazywają je Smart Dials. To inteligentne pokrętła, łączące w sobie mechaniczne sterowanie obrotowe oraz opcję cyfrowego wyświetlania informacji. Elementy mogą być dostosowywane przez użytkowników w celu komfortowej regulacji najważniejszych dla nich funkcji.
Pomiędzy pokrętłami znajdują się cztery dodatkowe przyciski, które kontrolują opcje takie jak: ogrzewanie przedniej szyby i tylnej szyby, automatyczna klimatyzacja czy wewnętrzna cyrkulacja powietrza. Europa lubi to.
Jak działają magiczne pokrętła w nowych Skodach?
Dwa zewnętrzne pokrętła dla kierowcy oraz pasażera z przodu służą do kontrolowania ustawień temperatury, a także ogrzewania i wentylacji fotela.
Środkowe pokrętło można następnie dostosować do własnych preferencji, aby sterować maksymalnie czterema funkcjami, wybierając spośród: regulacji głośności systemu multimedialnego, prędkości wentylatora, kierunku nawiewu, inteligentnej klimatyzacji iClimate, trybów jazdy i powiększenia mapy. Kierowca może łatwo ustawić funkcje w odpowiednim menu na ekranie dotykowym.
Mam nadzieję, że z czasem Skoda doda jeszcze kilka innych funkcji, bo pole do popisu jest tu spore, a Smart Dials będzie rozwijane. Po dłuższej jeździe Kodiaqiem i Superbem przyzwyczaiłem się do tego rozwiązania. I korzystam z niego intuicyjnie. Na ślepo jestem w stanie zmienić tryb jazdy albo włączyć wentylację fotela, a pasażer zwiększyć lub zmniejszyć głośność muzyki.
I o to chodzi!
Nie tylko Skoda wraca do przycisków
Co ciekawe, takie magiczne pokrętła ma w swoich samochodach także Volkswagen, ale... jest tylko jedno i ma dużo bardziej ograniczone funkcje niż te w Skodzie. Niemcy pewnie przy okazji kolejnych liftingów i premier dogonią pod tym kątem Czechów. Jeśli lubicie pokrętła tak jak ja, to Smart Dials może rzeczywiście zrobić różnicę przy hipotetycznym wyborze. Kodiaq czy Tayron.
Oczywiście nie tylko Volkswagen wykonał krok w tył pod względem usuwania przycisków i pokręteł. Świetnym przykładem może być też Stellantis. Peugeoty i Citroeny jako jedne z pierwszych upychały wszystko w systemie multimedialnym, co te kilka lat temu działało... bardzo źle. Teraz mają zupełnie nowe, szybko działające multimedia, a do kabiny powróciły fizyczne przełączniki. Ciekawym rozwiązaniem są specjalne płytki i-Toggle pod ekranem, które kierowca może spersonalizować i wybrać, do czego mają prowadzić.
Kolejne wygodne rozwiązanie. Oby takich więcej.
Nie zapominajmy też o producentach z Azji, ale nie z Chin. Należą im się pochwały
Osobną kategorię stanowią tu Toyota, Lexus, Kia i Hyundai. Azjatyckie marki nie uległy ekranozie i temu całemu szaleństwu. "Unowocześniają" swoje wnętrza bardzo powoli, zachowując zdrowy balans. Oczywiście sporo z przycisków i pokręteł poznikało, ale te najważniejsze wciąż są obecne. Zawsze w naszych testach stawiamy im duże plusy za wygodę obsługi.
Pozostaje trzymać kciuki, by azjatycka ekipa dalej się dzielnie trzymała i nie uległa chińskim gustom. Połączenie ekranów z fizyczną obsługą najważniejszych funkcji to najlepsze połączenie. Przynajmniej z naszej europejskiej perspektywy.