Wydawać by się mogło, że udostępnienie kierowcom nowego odcinka drogi nie powinno mieć negatywnych konsekwencji. Okazuje się jednak, że nowe oznakowanie może być problemem dla kierowców, którzy często korzystają z danego fragmentu drogi i po wprowadzeniu zmian jeżdżą na pamięć.

Droga ekspresowa S7 Foto: GDDKiA / GDDKiA
Droga ekspresowa S7

Do takiej sytuacji, jak informuje "Gazeta Wyborcza", dochodzi na drodze S7. Konkretnie chodzi o nowo oddany do użytku 50-kilometrowy fragment Płońsk – Napierki, z którego korzysta wielu kierowców jadących z Warszawy w stronę Gdańska. Chociaż na całym wspomnianym odcinku ekspresówka jest już gotowa jako droga dwujezdniowa, to wciąż brakuje części z Pawłowa do Cieciórek. I to właśnie tutaj najczęściej dochodzi do nietypowych sytuacji.

Droga S7 – już kilku kierowców pojechało pod prąd

W rejonie Pawłowa część kierujących nie stosuje się do znaków drogowych oraz obowiązujących przepisów i zdarzają się przypadki jazdy pod prąd. Pierwsze filmiki potwierdzające tę sytuację pojawiły się w Internecie tuż po udostępnieniu do ruchu wspomnianego fragmentu drogi S7. Problem potwierdziła już także policja, która otrzymała informację o kilku takich przypadkach, przy czym sprawcami zdarzeń byli zarówno kierowcy ciężarówek, jak i samochodów osobowych.

Dość często pojawiające się zagrożenie skłoniło policjantów oraz olsztyński oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), odpowiedzialny za budowę tego fragmentu drogi S7, do przyjrzenia się oznakowaniu w niebezpiecznym rejonie. I okazuje się, że to jest wykonane prawidłowo, co wyklucza tezę o wprowadzaniu kierowców w błąd.

Droga S7 - GDDKiA chce wprowadzić dodatkowe zabezpieczenia

Jak jednak informuje "GW", na etapie remontu odcinka S7 Płońsk – Napierki bardzo często zmieniała się organizacja ruchu, dlatego też jazda na pamięć mogła przynieść negatywne skutki. W związku z tym obowiązywało tutaj ograniczenie prędkości do 50-60 km na godz. Nawet teraz pojazdy mogą poruszać się z prędkością 80 km na godz., ponieważ nowa droga jest wciąż placem budowy. Sytuacja powinna zmienić się już za kilka miesięcy.

Zanim jednak kierowcy zyskają brakujący fragment, GDDKiA zamierza wprowadzić dodatkowe zabezpieczenie. Najprawdopodobniej w newralgicznym miejscu pojawią się bariery, żeby ograniczyć ryzyko popełnienia błędu przez kierowców, którzy przegapią lub zignorują oznakowanie.