- Producenci samochodów w końcu usłyszeli głosy kierowców, którzy już od jakiegoś czasu narzekali na wszechobecną ekranozę w nowych modelach. Ekrany szybko przestały być wyznacznikiem luksusu i nowoczesności. Teraz ma je każdy
- Przyznał to nawet przedstawiciel Mercedesa. Marka słynie ze swojego imponującego rozwiązania Hyperscreen. I choć działa niesamowicie płynnie, to jednak wiele osób tęskni za bardziej klasycznym wnętrzem
- Wcześniej zauważyli to m.in. Francuzi z PSA (teraz Stellantis) i Niemcy z Volkswagena. W najnowszych modelach powróciły przyciski i pokrętła. Czasem zaprojektowane zupełnie na nowo
Ekrany w samochodach są super. Jeśli czegoś mi brakuje w moim starym Fordzie Mondeo, to właśnie ekranu, na którym miałbym obraz z kamery cofania i Apple CarPlay. Jednak ekranoza już taka przyjemna nie jest. Zawsze w nowych testach stawiamy duży plus, jeśli któryś z nowych modeli ma na pokładzie dużo fizycznych pokręteł i przycisków. To najwygodniejsze połączenie. Nowoczesny ekran, wkomponowany elegancko w deskę rozdzielczą, oraz przyciski do najważniejszych funkcji. Dlatego wielu kierowców tak dobrze czuje się w samochodach Toyoty, Kii czy Hyundaia. Te azjatyckie marki oparły się ekranowemu szaleństwu.
Przeczytaj także: Te SUV-y tracą wartość w mgnieniu oka. W 3 lata prawie 75 proc. To popularne auta i lepiej na nie uważać
Co za dużo to niezdrowo. Ekrany w samochodach to koronny przykład
Wielkie ekrany w samochodach może i wyglądają spektakularnie i nowocześnie, ale upychanie w nich wszystkich funkcji okazało się niewygodne, a kierowcy zaczęli narzekać. Wielgachne telewizory na pokładzie swoich aut montują marki ze wszystkich segmentów. I co ciekawe, czasem tych ekranów jest po kilka. Wirtualne zegary, wielki ekran pośrodku, czasem jakiś mniejszy pod spodem, do tego kolejny dla pasażera... Na szczęście producenci chyba się opanowali. Gorden Wagener, dyrektor ds. projektowania w Mercedesie, podkreśla, że prawdziwy luksus nie powinien opierać się wyłącznie na wielkości wyświetlaczy.
Wagener, który niegdyś promował imponujący 56-calowy "Hyperscreen", teraz zwraca uwagę na konieczność tworzenia luksusu poza cyfrowym ekranem. "Musimy skupić się na ulepszaniu pojazdów, zwracając uwagę na rzemiosło i detale" - mówi Wagener, wskazując, że przyszłość luksusu kryje się w jakości wykonania i wykończenia, a nie tylko w technologicznych nowinkach.
Możliwe, że tak otwarte postawienie sprawy to pierwszy krok do zmian, ale te nie zajdą z dnia na dzień. Mimo krytycznych uwag, Mercedes nie rezygnuje z rozwijania swoich cyfrowych rozwiązań. Planowana modernizacja Klasy S w 2026 r. przewiduje wprowadzenie zaawansowanego układu ekranu wzorowanego na modelu EQS. Problemem pozostają jednak odciski palców i brak fizycznych przełączników, które są często bardziej pożądane przez kierowców.
Wielu producentów wykonało już krok wstecz. I bardzo nas to cieszy
Z racji, że zawsze lubiłem Peugeoty i Citroeny, to bardzo dobrym przykładem, jaki od razu mi się nasuwa, są samochody koncernu PSA, a teraz Stellantisa. Francuzi jako jedni z pierwszych zaczęli upychać wszystko w ekranach, a najpotrzebniejsze funkcje zaszywać w systemie multimedialnym. Działało to źle. Zwłaszcza że multimedia nie działały błyskawicznie, a czasem lubiły się zaciąć. Koncern postanowił zrobić krok do tyłu. Na pokładzie nowych modeli nowoczesne ekrany oczywiście grają pierwsze skrzypce, ale wróciło sporo przełączników i przycisków, a także specjalne personalizowane skróty, żeby kierowca mógł dotrzeć do wszystkiego jak najszybciej i jak najwygodniej.
Bardzo podobne zabiegi widać w koncernie Volkswagena. Eksperymentowano z ekranami, a nawet głaskadełkami na kierownicy, a teraz wracają bardziej rozsądne rozwiązania. Kierownice na powrót są bardziej fizyczne, ponieważ kierowcy o to prosili, a wnętrza są planowane bardziej klasycznie. Okazuje się, że, jak projektanci się postarają, to potrafią wymyślić innowacyjne rozwiązania.
Znakomitym przykładem są pokrętła np. z nowej Skody Kodiaq. Są trzy i można na nich sprytnie obsługiwać kilka funkcji. Podobne rozwiązanie dostał choćby VW Tiguan, choć tam wielofunkcyjne pokrętło jest jedno. Wcale nas nie zdziwi, jeśli kolejne pojawią się przy okazji liftingu.
Jako kierowcy trzymamy kciuki za jak najwięcej takich pomysłów. Same ekrany, nawet tak imponujące i niesamowicie szybko działające jak Hyperscreen Mercedesa, nie są rozwiązaniem, jakiego oczekują użytkownicy.