• Ferrari Enzo uległo wypadkowi na autostradzie A99 w Niemczech
  • Części od auta zostały rozrzucone w promieniu 200 m
  • Prawdopodobnie za kierownicą nie było właściciela
  • Naprawa uszkodzeń Enzo może kosztować nawet miliony zł

Niektórzy fani motoryzacji wręcz marzą, by tylko zobaczyć Ferrari Enzo na ulicy. Okazja, by to marzenie się ziściło była 5 marca na autostradzie A99 w Niemczech, choć widok tego samochodu bardziej smucił, niż cieszył. To dlatego, że Ferrari, które tam stało, uległo wypadkowi.

Ferrari Enzo bez przodu i z wyrwanym kołem

Kierowca, jak to zwykle bywa w przypadku takich samochodów, prawdopodobnie przesadził z prędkością, przez co auto uderzyło w barierę energochłonną. W wyniku wypadku doszło do oderwania przedniej maski w Enzo, a także urwania lewego przedniego koła. Straż pożarna wspomina także o tym, że części z włoskiego superauta rozrzucone były w promieniu 200 m, a także, że doszło do wycieku paliwa. W wypadku lekko ucierpiały trzy osoby, w tym dwie z Ferrari.

Co więcej, pojawiły się plotki, że uszkodzony samochód nie był prowadzony przez właściciela, a nawet nie było go na miejscu wypadku. Za kierownicą miał się znajdować jeden z pracowników salonu Ferrari.

Ferrari Enzo raczej zostanie naprawione. To może kosztować miliony

Choć włoskie auto jest dość mocno uszkodzone, to jego naprawa raczej będzie możliwa, o ile nie doszło do uszkodzenia monokoku z karbonu. Pozostaje więc pytanie, kto zapłaci za naprawę? Jeśli za kierownicą nie było właściciela, to najpewniej będzie to ubezpieczyciel lub kierowca, który pokryje szkody z własnej kieszeni.

A koszty mogą być ogromne. Jak już wspominaliśmy, w Polsce naprawa zderzaka w Ferrari Monza SP1 kosztowała ubezpieczyciela aż 324 tys. zł. Wówczas jednak chodziło tylko o zderzak, dlatego w przypadku Enzo naprawa może już iść w miliony zł.

Ponadto tu kwestia naprawy jest jeszcze trudniejsza, niż we wspomnianym przypadku, bowiem Ferrari Enzo już dawno nie jest produkowane. W sumie stworzono jedynie 400 szt. tego samochodu, a ostatni z nich został przekazany papieżowi Janowi Pawłowi II. Auto zostało sprzedane na aukcji charytatywnej na rzecz ofiar tsunami w Azji za ponad 6 mln dol. (ponad 23 mln zł).

Ferrari Enzo napędzane jest 6-litrowym silnikiem V12 generującym 660 KM mocy oraz 657 Nm momentu obrotowego. Prędkość maksymalna auta to 355 km/h. Sprint do setki trwa w nim 3,3 s, a w niecałe 10 s kierowca ujrzy na liczniku 200 km/h. To zawsze był i jest biały kruk, który na aukcjach osiąga ceny ok. 4 mln dol. Mimo wszystko, gdy tylko to auto pojawi się na rynku wtórnym, znajduje nowego właściciela niemal od razu.