• Służby znajdują rzadko skradzione samochody po wielu latach, głównie w przypadku aut bardzo wartościowych i rzadkich
  • Kradzieże samochodów w Polsce zmniejszają się z roku na rok, jednak większość skradzionych aut nie zostaje odnalezionych
  • Kradzież samochodów najczęściej jest motywowana rozbieraniem aut na części, a nie dla dalszego używania
  • W Polsce liczba kradzieży samochodów maleje, w 2023 r. wyrejestrowano z powodu kradzieży niecałe 0,03 proc. całego parku samochodowego
  • Mazowsze, a szczególnie Warszawa, jest regionem z największą liczbą kradzieży samochodów

Czasem docierają do nas informacje na temat skradzionych samochodów, które w jakichś okolicznościach zostają odnalezione po wielu latach, jak Ferrari F512 M, które zniknęło w 1995 r. podczas wyścigu Formuły 1. To zaskakująca informacja, ponieważ szansa na odnalezienie skradzionego samochodu, szczególnie po wielu latach jest równa niemal zeru.

To dlatego, że rzadko kiedy po kradzieży samochód pozostaje w całości. Znacznie częściej, w zasadzie niemal zawsze złodzieje zabierają samochód i w kilka godzin go rozbierają, przy okazji wyrzucając elementy, mogące w jakiś sposób powiązać ich ze skradzionym samochodem. Krótko mówiąc, popularne samochody są kradzione po to, by je rozebrać, a części sprzedać innym użytkownikom takich samych samochodów.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo:

W Polsce kradzieże to problem, ale w na początku XXI w. złodzieje mieli eldorado

Niestety, kradzieże samochodów w Polsce to nadal problem, choć jego skala nawet nie przypomina sytuacji z przełomu wieków, kiedy to według policyjnych statystyk dochodziło nawet do 80 tys. kradzieży pojazdów rocznie. Przykładowo, w roku 2000 skradziono 79 tys. 943 pojazdy, z czego 63 tys. 695 z nich to samochody osobowe. Wtedy jednak najczęściej kradzionym pojazdem był Fiat 126p, czyli znany wszystkim Maluch. Jednocześnie część z tych aut była odzyskiwana.

W 2023 r. według informacji przedstawionych przez ekspertów z IBRM Samar, opartych na danych Centralnej Ewidencji Pojazdów, z powodu kradzieży wyrejestrowano 5646 pojazdów o DMC do 6 t. Były to więc nie tylko osobówki, ale też lżejsze pojazdy dostawcze.

Najwięcej kradnie się w jednym miejscu. I to od 30 lat

Eksperci zauważają, że jest to niecałe 0,03 proc. całego parku samochodów osobowych i dostawczych, liczącego ponad 22 mln, a ponadto zauważalny jest spadek w porównaniu do ostatnich 6 lat. W latach 2018-2021 liczba kradzieży była dość stała i oscylowała w granicach 6800-7100 szt. rocznie. Lepiej było w 2022 r., gdy wyrejestrowano 6157 pojazdów, a miniony rok zakończył się liczbą o 8,3 proc. niższą w porównaniu do 2022 r.

Nie ma za to zaskoczenia, jeśli chodzi o rejony, w których dochodziło do największej liczby kradzieży. Prym wiedzie niezmiennie od wielu lat Mazowsze, skąd skradziono aż 42 proc. (2353 szt.) wszystkich samochodów, a do tej niechlubnej statystyki wyjątkowo przyczynia się Warszawa, gdzie skradziono niemal 27 proc. wszystkich aut. To ponad połowa aut z całego województwa. Samar podkreśla także, że to więcej niż w 11 województwach z najmniejszą liczbą kradzieży.

Dlaczego dla analityków nie jest zaskoczeniem, że to stolica wiedzie prym w kradzieżach? Tu łatwiej znaleźć poszukiwany przez złodziei samochód. W końcu to w stolicy zarobki są najwyższe. Co więcej, w Warszawie siedzibę ma większość dużych korporacji i, co ważne, firm leasingowych. Ponadto, jak już opisywaliśmy, z okolic Warszawy pochodzą wyspecjalizowane gangi, kradnące auta na Mazowszu. Trwa to już od lat 90. i choć policja donosi o kolejnych likwidowanych dziuplach, to problem pozostaje.

Pozostałości kradzionych aut w podwarszawskich lasach Foto: Auto Świat
Pozostałości kradzionych aut w podwarszawskich lasach

Analitycy nie są również zaskoczeni tym, jakie auta są kradzione, bowiem w pierwszej dziesiątce od lat niewiele się zmienia. Pierwsza jest Toyota, a najwięcej aut tego producenta zostało skradzionych oczywiście w woj. mazowieckim (655 szt.). Najczęściej kradzionym modelem jest Corolla, a w pierwszej 10. najchętniej kradzionych aut jest aż pięć modeli Toyoty. Ciekawostką dla ekspertów są natomiast modele dostawcze. W TOP 10 znalazł się Fiat Ducato (148 szt.) i Renault Master (110 szt.).

Ta statystyka dosyć ciekawie pokrywa się z rankingami sprzedaży najnowszych samochodów, gdzie również prym wiedzie Toyota. Jednak nie zawsze popularny model w rankingach sprzedaży jest popularny wśród złodziei. Dacia Duster, która również jest w pierwszej 10. najchętniej kupowanych nowych aut, w 2023 r. została skradziona tylko dwa razy. Dlatego eksperci po analizie danych podkreślają, że nie zawsze duża popularność aut na polskich drogach przekłada się na ich "popularność" wśród złodziei.

Złodzieje w Polsce niezmiennie najczęściej kradną Toyoty Foto: Auto Bild
Złodzieje w Polsce niezmiennie najczęściej kradną Toyoty

Najchętniej kradzione auta to te zaraz po gwarancji

Policjanci jednak cały czas powtarzają, że najchętniej kradzionymi samochodami są te, które są popularne, a to dlatego, że na nie jest największy rynek zbytu części. Po drugie, najlepiej, żeby te części były drogie u producenta, wówczas złodziej może je sprzedać po bardzo atrakcyjnych dla klienta cenach na rynku wtórnym.

To zapewne dlatego, ku zaskoczeniu ekspertów z Samaru, najchętniej kradzione są samochody w wieku do 10 lat. Najczęściej wyrejestrowywanymi rocznikami były 2019 (725 szt.), 2018 (565 szt.) i 2020 (538 szt.). To mniej więcej pokrywa się z końcem okresu gwarancyjnego aut, gdy właściciel sam musi zacząć serwisować samochód i okresem, od którego produkowane są najnowsze i najchętniej kradzione modele.

Nie chcesz być okradziony? Lepiej kup Dacię zamiast Maserati

Statystyki pokazują również, że nawet właściciele bardzo luksusowych i drogich samochodów nie mogą czuć się bezpieczni. W 2023 r. z powodu kradzieży wyrejestrowano takie auta jak Range Rover Sport (12 szt.), Porsche Panamera (11 szt.) czy Maserati Levante (5 szt.) lub Quattroporte (4 szt.). Wynika z tego, że lepiej mieć Dacię niż Porsche.

Po co złodziejom takie drogie samochody? Tu wracamy do wspomnianego na początku Ferrari, które zostało odnalezione po 28 latach. Tego typu auta raczej nie zostają rozebrane i są skradzione na zlecenie klientów. Zazwyczaj po kradzieży znikają na wschodzie, gdzie "rozpływają się w powietrzu". Później są normalnie użytkowane w innym kraju - poza Unią Europejską. W takich przypadkach istnieje cień szansy, że historia opisywanego przez nas Ferrari F512 M się powtórzy, choć i tak w 99 proc. przypadków takie samochody już nigdy nie wracają do prawowitych właścicieli.