Jak poinformowało hiszpańskie ministerstwo spraw wewnętrznych, rząd zdecydował się na przyjęcie projektu zaostrzenia przepisów kodeksu drogowego. Królewski dekret wprowadza radykalne ograniczenie prędkości w hiszpańskich miastach z 50 do 30 km/h na ulicach jednopasmowych oraz do 20 km/h na drogach z jedną jezdnią, gdzie nie ma różnicy wysokości między chodnikiem a drogą. Z kolei na drogach miejskich o dwóch lub więcej pasach ruchu w każdym kierunku Hiszpanie nie pojadą szybciej niż 50 km/h. W tym ostatnim przypadku wprowadzono 40 km/h dla pojazdów z towarami niebezpiecznymi i w okolicach skrzyżowań. Z ograniczeń wyłączone będą buspasy i pasy zarezerwowane dla taksówek oraz obwodnice miast.

Nowe przepisy oznaczają także wysokie kary dla tych, którzy nie dostosują się do nowych ograniczeń. Każdemu, kto nadal będzie poruszał się z prędkością 50 km/h po ulicach z ograniczeniem do 20 km/h, grozi mandat w wysokości do 500 euro i utrata 6 punktów karnych.

Jak ostrzega hiszpańska prasa, nowe przepisy oznaczają radykalną zmianę przyzwyczajeń dla kierowców z Półwyspu Iberyjskiego, bowiem ograniczenie do 30 km/h pojawi się aż na 80 procentach dróg hiszpańskich miast!

Nowe ograniczenia zaczną obowiązywać sześć miesięcy po opublikowaniu tego projektu w Dzienniku Urzędowym, tak aby obywatele byli o nich odpowiednio poinformowani, a administracja publiczna miała wystarczająco dużo czasu na dostosowanie oznakowania.

Hiszpanie regulują kwestie elektrycznych hulajnóg

Drugą sprawą, jaką reguluje dekret królewski, jest kwestia urządzeń transportu osobistego. Według nowych przepisów UTO, które zdefiniowano jako pojazdy z jednym lub więcej kołami, wyposażone w jedno siedzenie i napędzane wyłącznie silnikami elektrycznymi, mogą poruszać się z prędkość między 6 a 25 km/h.

Już niebawem nie będą one mogły poruszać się po chodnikach i strefach dla pieszych oraz autostradach, drogach międzymiastowych, skrzyżowaniach i tunelach. Co więcej, aby móc poruszać się po drogach, pojazdy będą musiały posiadać odpowiednie świadectwo dopuszczenia do ruchu, potwierdzające ich zgodność z wymaganiami technicznymi zatwierdzonymi uchwałą Generalnego Dyrektora Ruchu.

Wysokie kary za wykrywacze radarów

Kolejnymi pomysłami jest także podwyższenie kar (zwiększa liczbę punktów karnych) za jazdę bez pasów bezpieczeństwa i używanie telefonu lub smartfona podczas jazdy. Zdecydowano się także na bardziej zdecydowaną walkę z urządzeniami wykrywającymi radary. Według nowych propozycji posiadanie takich urządzeń w samochodzie to już „poważne wykroczenie”, za które grozić będzie mandat w wysokości 500 euro.

Obecnie sankcjonowane jest tylko jego używanie w czasie jazdy, ale zdaniem rządzących oznacza to, że wykazano, że kierowca dezaktywował je dopiero przed samą kontrolą policyjną jest praktycznie nie możliwe. Po wejściu w życie nowych przepisów karane będzie samo posiadanie takich urządzeń.