- Niemal wszyscy producenci borykają się z problemami z dostępnością komponentów, co ma swoje odzwierciedlenie w wydłużonym czasie oczekiwania na nowe auta
- W skrajnych przypadkach firmy czasowo wstrzymują produkcję niektórych modeli lub modyfikują poziom seryjnego wyposażenia, aby ograniczyć konieczność wstrzymywania produkcji
- Opóźnienia w dostawach podzespołów mają bezpośredni wpływ także na premiery samochodów - te przesuwane są nawet o kilka miesięcy w stosunku do pierwotnych założeń
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
O kłopotach z dostępnością aut mówi się już od kilku czy nawet kilkunastu miesięcy. Z problemami związanymi z brakiem możliwości odbioru zamówionego pojazdu zmierzyło się już wielu klientów. W skrajnych przypadkach nabywcy czekają na swoje samochody już od roku i nadal nie wiedzą, kiedy będą mogli po raz pierwszy wsiąść do pachnącego nowością nabytku.
Sprawdziliśmy, czy wybierając się do salonu faktycznie uzyskamy informację o wydłużonym czasie oczekiwania na auto, czy jednak problemy z dostępnością się skończyły, a opinie o konieczności czekania na auto przez 10 czy nawet 12 miesięcy stały się już po prostu miejskimi legendami. Niestety, jedynie nieliczni sprzedawcy nie widzą problemu w obecnej sytuacji, reszta niezbyt optymistycznie patrzy na nadchodzącą przyszłość.
Jeszcze słowem wyjaśnienia, w wielu przypadkach samochody możemy kupić już teraz lub czekać na nie stosunkowo krótko. Są to jednak już zamówione auta, dlatego jeżeli zależy nam na czasie, wtedy niejednokrotnie trzeba iść na kompromis w kwestii własnych oczekiwań odnośnie wybranego modelu. Czasami będziemy musieli pogodzić się z innym niż wymarzony kolorem, czasami z nie do końca spójnym z naszym wyobrażeniem poziomem wyposażenia.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Jak powiedział nam pracownik jednego z salonów, wszystko zależy od specyfikacji zamówionego auta. Generalnie nie ma problemu z dostępnością i obecnie czas oczekiwania wynosi minimum cztery miesiące, realnie pół roku, a czasami nawet osiem miesięcy. W trakcie rozmowy jako bezpieczny termin odbioru pojazdu zgodnego z własną specyfikacją to czerwiec 2022 r., przy czym klienci muszą liczyć się z tym, że mogą być problemy z dostępnością niektórych elementów wyposażenia, tempomatu aktywnego i asystenta utrzymania pasa ruchu.
Zbyt optymistycznie sytuacja nie wygląda także w BMW. Co prawda dostępne są modele X3 i X5, ale tylko już skonfigurowane egzemplarze. Jeżeli chcemy kupić auto "uszyte na miarę", musimy liczyć się półrocznym czasem oczekiwania - dla porównania kiedyś nowe samochody docierały do klienta po dwóch, trzech miesiącach od zamówienia. Co więcej, BMW nie przyjmuje zamówień na samochody objęte restrykcjami (kwestia ustalana indywidualnie w salonie), czyli takich, w przypadku których może być problem wyprodukowania egzemplarza według wybranej specyfikacji lub z gwarancją utrzymania ceny, co jest konsekwencją braku dostępności niektórych komponentów.
Francuski producent może dostarczyć samochody nawet w grudniu 2021 r., ale mowa o już zamówionych autach z konkretną specyfikacją. Jeżeli ta nie będzie nam odpowiadała, to w przypadku np. modelu C4 na odbiór poczekamy do maja przyszłego roku. A to i tak dobrze, bo już na Berlingo przyjdzie czekać do listopada 2022 r. Nieco wcześniej, bo już w kwietniu przyszłego roku, można spodziewać się odbioru zamówionych C5 Aircross oraz C3 Aircross. Wśród problemów, z jakimi muszą liczyć się klienci Citroëna, jest brak dostępności czujników parkowania (te już się skończyły).
Jednym z wyjątków, który nie widzi zbyt dużych problemów z dostępnością aut, jest Dacia. Jej najpopularniejszy model, czyli Duster, można będzie odebrać w marcu przyszłego roku. Jeżeli zdecydujemy się na Sandero, nowym autem wyjedziemy z salonu już prawdopodobnie w styczniu 2022, a jeszcze szybciej, bo w grudniu br., Sandero Stepway. Z informacji uzyskanych w salonie Dacii wynika, że obecnie obowiązuje półroczna gwarancja ceny, dzięki czemu nawet w przypadku indywidualnie konfigurowanych aut, które powinny być dostępne najpóźniej pod koniec marca 2022 r. nie powinniśmy zostać niemiło zaskoczeni koniecznością dopłaty. Jak powiedział nam pracownik salonu, były pojedyncze przypadki, w których zamówione samochody dojechały z fabryki bez ekranów dotykowych i te montowane były już u dealera.
Klienci Fiata już teraz musieli liczyć się z tym, że produkcja auto zamówionego we wrześniu została przesunięta z początku listopada na drugą połowę tego miesiąca. Teraz dealerzy podają jedynie szacunkowe dane i zgodnie z nimi termin produkcyjny zamawianego od podstaw modelu może sięgnąć drugiej połowy lutego przyszłego roku, a nawet marca. Realnie trzeba liczyć się czasem oczekiwania wynoszącym trzy, cztery miesiące. Pozytywem jest to, że do klientów docierają kompletne auta i w cenie obowiązującej w dniu zamówienia.
W Fordzie sytuacja jest dość jasna - na wszystkie modele trzeba czekać minimum pół roku, np. Focusa odbierzemy w maju lub czerwcu 2022 r., Ranger powinien być gotowy do odbioru we wrześniu. Ale w rzeczywistości to bezpieczne terminy, które mają ograniczyć rozczarowanie klientów. Jak wyjaśnił nam pracownik jednego z salonów Forda w ten sposób można ograniczyć ryzyko opóźnień dostawy, bo wtedy klienci oczekują zadośćuczynienia lub gratisów, a ani producent, ani dealer nie chcą w tym partycypować, bo nie mają wpływu na ogólnoświatową sytuację. Zainteresowani Fordami nie powinni obawiać się również znaczącego wzrostu cen, te obecne są już po korekcie. Dodatkowo, w przypadku drastycznej różnicy ceny, klient może odstąpić od umowy i zwracana jest wpłacona zaliczka.
Także w Hondzie mamy dość klarowną sytuację. Civic będzie dostępny pod koniec przyszłego roku, ale ten długi czas oczekiwania wiąże się ze zmianą modelu. W cały czas produkowanych modeli producent podaje termin odbioru za 5-8 miesięcy (w HR-V) i ok. osiem miesięcy (CR-V), choć jak powiedział nam pracownik salonu, nawet i te lepiej traktować szacunkowo.
W Hyundaiu dostępność aut zależy od wybranego modelu. „Już” po pół roku oczekiwania odbierzemy pachnące świeżością i30, ale jeśli preferujemy mniejszy samochód, np. i20 lub Kona, to nawet wcześniej. Na przeciwległym biegunie znajduje się chociażby hybrydowa wersja Tucsona - tę fizycznie zobaczymy dopiero po ok. dziewięciu miesiącach od zamówienia. Ciekawostką jest to, że Hyundai wprowadził zmiany w wersjach wyposażenia. Wszystko po to, aby zamarkować braki dostępności niektórych funkcji. Najwięcej problemów wiąże się z komponentami do wyświetlaczy/cyfrowych zegarów. Jako przykład pracownik salonu podał nam stworzoną na bazie wersji Comfort linię Cool w modelu i20, w której pojawiło się dodatkowe wyposażenie, ale zniknęły za to seryjne w Comfort cyfrowe zegary z kolorowym wyświetlaczem 10,25 cala.
Do grupy producentów, którzy jak na razie nie widzą zbyt dużych problemów z dostępnością aut, należy wspomniana na początku materiału Kia. Decydując się na modele Ceed lub Sportage, czyli te produkowane na Słowacji, możemy spodziewać się odbioru pojazdu już po czterech miesiącach. W przypadku aut płynących z Korei czas oczekiwania wynosi ok. sześć miesięcy. W cierpliwość powinni uzbroić się natomiast ci, którzy są zainteresowani Sorento - na ten model trzeba poczekać do 10 miesięcy. Jak się okazuje w Sorento wykorzystywane są części m.in. produkowane w Chinach i w tym przypadku Kia, tak jak inni producenci, musi liczyć się z ograniczoną dostępnością komponentów.
Jak dowiedzieliśmy się w jednym z salonów oferujących auta tego japońskiego producenta, jeszcze do 15 listopada można było zamówić auta, których produkcja ruszyłaby w styczniu, co pozwoliłoby odebrać samochód w kwietniu przyszłego roku. Teraz realny termin odbioru przesunął się już na czerwiec. W momencie zbierania informacji w salonach Mazdy obowiązywała gwarancja ceny, ale sprzedawcy nawet co kilka dni dostają zaktualizowane wytyczne odnośnie warunków sprzedaży. Na plus trzeba zaliczyć to, że nie ma ryzyka, iż auta przyjadą do odbiorcy pozbawione jakichś elementów wyposażenia. Niestety, zdaniem pracownika salonu Mazdy sytuacja, w której auta czekały na placu na potencjalnych klientów, jeszcze długo nie wróci do normy.
W Nissanie sprzedawca uspokajał, że sytuacja nie odbiega znacząco od standardu. Cały czas dostępne są auta gotowe do odbioru, ale jak już wspominaliśmy, są to egzemplarze skonfigurowane, czyli mogą być dalekie od naszych oczekiwań. Przy zakupie modeli Juke lub Qashqai trzeba liczyć się z możliwością odbioru auta w marcu lub kwietniu 2022 r. Umiarkowany optymizm sprzedawcy nie oznacza, że Nissan nie boryka się z problemami, ale te, o dziwo, niekoniecznie powiązane są z brakiem komponentów elektronicznych.
W salonie Mercedesa zapytaliśmy o możliwość kupna skonfigurowanego na życzenie modelu Mercedes E. Sympatycznie nastawiony do klienta pracownik, mówiący z wyraźnym wschodnim akcentem, że taki egzemplarz (przykładowo dzisiaj zamówiony) byłby gotowy do odbioru w marcu lub kwietniu przyszłego roku, ale realnie latem, a być może nawet we wrześniu 2022 r. Ponadto w niektórych modelach pojawiają się z brakiem możliwości zamówienia niektórych opcji, np. nagłośnienia Burmester lub reflektorów Multibeam.
Jeżeli żaden z gotowych do odbioru modeli Opla nie spełni naszych oczekiwań, to trzeba uzbroić się w cierpliwość, chociaż dramatu też nie ma. Wybierając modele Mokka lub Corsa okres oczekiwania na nowe auto wynosi ok. 4-5 miesięcy. Brak komponentów znacząco odbił się natomiast na kompaktowej Astrze, której premiera, w związku z brakiem komponentów, przesunięta została z grudnia 2021 r. na drugi kwartał 2022 r.
Podobnie jak w Dacii, także i w salonie Renault usłyszeliśmy, że nie ma specjalnych opóźnień w produkcji i dostawach aut. Zdaniem jednego z doradców obecna sytuacja nie odbiega w jakiś znaczący sposób od normy i przykładowo Clio odebralibyśmy już w lutym, ewentualnie marcu przyszłego roku, natomiast Mégane w marcu lub kwietniu. Trudno jednak przyznać rację pracownikowi z salonu Renault, bo inni producenci europejscy konieczność 5-miesięcznego okresu oczekiwania na odbiór auta uważają za wydłużony.
Tak jest chociażby w przypadku Skody, która oficjalnie komunikuje, że są problemy z dostępnością aut. W efekcie jedynie model Enyaq jest dostępny na bieżąco. W przypadku pozostały aut czeskiego producenta na odbiór trzeba czekać ok. pięć, sześć miesięcy.
W salonie Toyoty usłyszeliśmy, że kiedyś na zamówione auto czekało się maksymalnie trzy miesiące. Dzisiaj zamawiając np. Corollę, musimy liczyć się z możliwością wydania nam auta dopiero w kwietniu 2022 r. Ważne jest to, że obowiązuje cena z dnia zamówienia. Nieco dłużej, bo do maja przyszłego roku, trzeba będzie poczekać na SUV-a RAV4.
Jak u wielu producentów, tak i w Volkswagenie dostępność aut zależy od wybranego modelu. Jeżeli zależy nam na czasie, najlepiej zdecydować się na T-Crossa. Tym autem powinniśmy wyjechać z salonu już za trzy, cztery miesiące. Dłużej, bo do czerwca 2022 r., musielibyśmy poczekać na Golfa. Ale najciekawiej prezentuje się opcja zakupu Golfa Varianta (kombi). Realny termin odbioru tego modelu to... 2023 r.! Jak uprzedził nas sprzedawca w salonie jest to termin bezpieczny i może zdarzyć się, że samochód będzie gotowy do odbioru wcześniej. Mimo tak długiego czasu oczekiwania przy zakupie Volkswagena nie musimy obawiać się ewentualnego wzrostu cen - nas obowiązuje ta z dnia zakupu. Zazwyczaj koszt w skali roku zwiększa się o kilka procent i ta różnica nie jest przenoszona na klienta. Co więcej, może się zdarzyć, że cena auta na przestrzeni tego długiego okresu nieco spadnie i wtedy klient może liczyć na upust.
Ponad pół roku będą musieli poczekać na swój wymarzony samochód klienci Volvo. Generalnie wszystkie zamówienia z grudnia br. powinny zostać zrealizowane do lipca 2022 r. Mimo tego dość odległego terminu już teraz wiadomo, że mogą być problemy z dostępnością niektórych modeli, a nawet czasowo wstrzymana produkcja poszczególnych aut.