Pierwsza kontrola odbyła się 7 grudnia w Rusocinie na bramkach poboru opłat na autostradzie A1. Wtedy Inspektorzy zauważyli brak jednego koła w naczepie. Kierowca tłumaczył, że doszło do awarii hamulca, więc po prostu zdemontował koło po lewej stronie i odłączył przewody układu pneumatycznego, żeby kontynuować jazdę do miejsca rozładunku w Gdańsku i potem wrócić do Ukrainy. Funkcjonariusze ITD zatrzymali dowód rejestracyjny i skierowali zespół pojazdów na parking strzeżony, który mógł opuścić po naprawieniu usterki. Kierowcę ukarano mandatem, a wobec przewoźnika wszczęto postępowanie administracyjne.
Pech chciał, że kierowca ukraińskiej ciężarówki ponownie natknął się na patrol ITD — 11 grudnia w Gdańsku, gdy kierował się już do Ukrainy. Tym razem nie stwierdzono braku koła w naczepie, ale znowu był problem z hamulcami — tarcza była skorodowana. Kierowca wyjaśnił, że doszło do awarii układu przy tym kole, więc zacisnął przewody za pomocą opaski uciskowej, tzw. "trytytki", i jak gdyby nic się nie stało, kontynuował jazdę.
W związku z tym inspektorzy ponownie zatrzymali dowód od naczepy i zabronili jechać d dalej do chwili usunięcia awarii i wpłacenia 2 tys. zł kaucji. W komunikacie poinformowano, że kierowca otrzymał 1 tys. zł mandatu, następna grzywna czeka także zagranicznego przewoźnika.