Logo
WiadomościAktualnościPolicjanci z ukrycia patrzą P-12, a kierowcy ich nie widzą. Potem dostają po osiem pkt i 300 zł

Policjanci z ukrycia patrzą P-12, a kierowcy ich nie widzą. Potem dostają po osiem pkt i 300 zł

Jest kilka takich mandatów, które kiedyś było znacznie trudniej dostać, a teraz policja ma nowe sprytne sposoby na ich wlepianie. Kolejne podsumowania policyjnych akcji pokazują, że wpadają dziesiątki kierowców. M.in. na linii P-12 i przy znaku B-20. Dowiadują się, że zostali przyłapani w momencie, kiedy policjant wręcza im mandat. Zaboleć mogą punkty karne.

Kontrola drogowa
DarSzach / Shutterstock
Kontrola drogowa
  • Policja ma nowe sposoby wyłapywania kierowców i ich wykroczeń. Jeszcze niedawno wiele z nich uchodziło płazem, ponieważ trzeba było je popełnić dosłownie przed nosem policjanta
  • Teraz policjanci obserwują skrzyżowania z powietrza, korzystając z praktycznie niewidocznych dronów
  • Sprawdzają nie tylko, czy kierowcy stosują się do zasad pierwszeństwa, ale też bacznie obserwują ich zachowanie przy linii P-12 i znaku B-20
  • Policja zapowiada kolejne takie kontrole

To bardzo częsty widok na polskich drogach. Kierowca dojeżdża np. do skrzyżowania, widzi znak STOP, zwalnia więc i powoli jedzie dalej, włączając się do ruchu albo skręcając. Robi tak wielu kierowców, ale jeśli przyłapie ich na tym policjant, to z automatu dostają mandat. Zatrzymywanie się na STOPIE to jedna z podstaw bezpiecznej jazdy.

Przeczytaj także: Policjanci liczą. Kto stanął przed STOP-em tylko raz, dostanie mandat

Jak policja kontroluje kierowców przy znakach B-20 i P-12? Ma zupełnie nowy sposób

Ignorowanie znaku STOP wiąże się z mandatem w wysokości 300 zł oraz osiem punktami karnymi. Kierowcy muszą się zatrzymać przed grubą linią, której nie da się przeoczyć. To poziomy znak P-12. Jeśli takiej linii nie ma, to należy zatrzymać się w miejscu, z którego mamy dobrą widoczność na całe skrzyżowanie, przed którym stoi znak B-20 STOP.

Zwolnienie nie jest wystarczające. Samochód musi się zatrzymać. Kiedyś kierowcom uchodziło to na sucho, ponieważ trudno było dostać ten mandat. Kierowca musiałby to zrobić na oczach policjanta. A jak dobrze wiemy, kiedy ktoś widzi patrol lub miejsce kontroli, to nagle staje się niezwykle grzeczny, prawda? Policjanci znaleźli nowy sposób na kierowców.

Wypuszczają nad skrzyżowaniem drona, który zawisa w powietrzu i obiektyw kieruje na linię P-12. Policjanta-operatora wcale nie widać, a ma on ciągły podgląd na zachowanie kierowców. Jeśli zauważy, że ktoś ignoruje znak STOP, to przekazuje nagranie drugiemu patrolowi. To on zatrzymuje kierowcę i wlepia mu mandat. Prawie nikt nie dyskutuje, ponieważ nagranie z drona to mocny dowód. Policja pokazała, jak to działa w praktyce:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Jakie jeszcze mandaty z dronów dostają kierowcy?

Podczas krótkiej kontroli na jednym ze skrzyżowań na Dolnym Śląsku z powyższego filmu policjanci dronem sprawdzili 37 kierowców. Wpadło aż... 22, co daje 60 proc. skuteczność. Dronami policja wyłapuje też:

  • rozmowy przez telefon
  • niebezpieczne wyprzedzanie w rejonie przejść dla pieszych,
  • wykroczenia właśnie względem pieszych,
  • wpadają też sami piesi, przechodzący na czerwonym świetle
  • albo rowerzyści, którzy "zapominają" zejść z roweru na przejściu.

Ten sposób wyłapywania kierowców jest tak skuteczny, że policja korzysta z niego coraz częściej. Kolejne kontrole z dronami są więcej niż pewne.

Przeczytaj także: Policja wlepia mandaty za dekoncentrację. Solidne 500 zł i 12 pkt za jeden ruch ręką

Policjanci korzystają też z dronów
Policjanci korzystają też z dronówPolicja