- Wyścig 24h Le Mans obchodzi w tym roku swoje stulecie. Dla producentów to niepowtarzalna okazja do zapisania się na kartach historii sportów samochodowych
- Tegoroczną rywalizację w 24-godzinnym wyścigu Le Mans będziemy śledzić z samego centrum wydarzeń. Spodziewajcie się kilku materiałów prosto zza kulis
- Emocje zaczęły się już na długo przed startem właściwego wyścigu. Na torze zmagali się m.in. zawodnicy Porsche Cup
- Materiał został oznaczony jako promocyjny ze względu na obowiązujące przepisy. Wyjazd na wyścig jest opłacony przez producenta, ale nie ma on wglądu w publikowany tekst
Dotarliśmy na miejsce 24h Le Mans dzień przed rozpoczęciem wyścigu. Nie obyło się jednak bez przeszkód, bowiem z lotniska w Paryżu jechaliśmy słynnym pociągiem TGV. "Słynny" nie oznacza jednak "bezawaryjny". Znacie to? "Pociąg przyjedzie z opóźnieniem 3 godz. Opóźnienie może ulec zmianie. Za utrudnienia serdecznie przepraszamy". Przydarzyła nam się właśnie taka sytuacja, bo... były problemy z dopływem prądu do sieci.
Jesteśmy na 24h Le Mans. TGV z opóźnieniem w stylu PKP
Swoją drogą pomyślcie tylko o elektromobilności. Europa chce jeździć elektrycznymi samochodami, a nie potrafi poradzić sobie z dostarczeniem prądu do sieci trakcyjnej pociągu.
Na szczęście z opóźnieniem, ale jednak dotarliśmy do Le Mans. Tu atmosfera festynu trwa na całego już długo przed rozpoczęciem ścigania. Fani wyścigów kupują pamiątkowe gadżety, zwiedzają muzeum poświęcone historii wyścigów w Le Mans lub po prostu podekscytowani spacerują po paddocku i trybunach.
Oczywiście zaczęło się już ściganie, bo przed właściwymi zawodami odbyły się wyścigi Ferrari czy Porsche Cup. Aż wreszcie przyjdzie godzina 16.00 i zacznie się to, na co wszyscy czekają – 24-godzinny wyścig, w którym wezmą udział aż 62 auta. Będziemy śledzić poczynania kierowców prosto z centrum wydarzeń.