Logo

Justin Bieber nie kupi już Ferrari. Firma umieściła go na czarnej liście

Kupujący nowe Ferrari musi mieć nie tylko "walizkę gotówki". Firma nie sprzedaje swoich samochodów każdemu, kto chce je kupić. Trzeba zaakceptować szereg ograniczeń, które nakłada na niego marka, np. przestrzegać swoistego "kodeksu etycznego", a modele specjalne kupić mogą wyłącznie wcześniejsi, dobrzy klienci, którzy mają odpowiednią historię kontaktów z marką z Maranello.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Justin Bieber, jak donoszą hiszpańska gazeta "Marca" i włoski dziennik "Il Giornale" trafił na czarną listę Ferrari i nie będzie mógł już kupić sobie nowego auta taj marki. Fakt ten trudno jest zweryfikować, bo Ferrari zawsze tego typu sprawy traktuje niezwykle dyskretnie, ale powszechnie wiadomo, że och dział prawny jest bardzo skuteczny. W październiku 2020 r. wygrał on np. dwuletnią batalię z projektantem Philppem Pleinem, który skorzystał ze swojego Ferrari do promowania butów.

Justin Bieber naraził się Włochom kilkukrotnie. Po pierwsze przerobił swoje Ferrari 458 Italia F1 Edition z 2011 r. w West Coast Customs. Nie tylko je tam przemalowano (oryginalnie było białe), lecz także poszerzono i założono "afermarketowe" felgi. W Ferrari ponoć nie spodobało się także, że Bieber zapomniał, gdzie zaparkował swoją maszynę po jednej z imprez w Los Angeles, dostał mandaty właśnie w tym wozie w Miami oraz w Los Angeles oraz że "ośmielił" się je wystawić na aukcji - co prawda charytatywnej, ale taką formę sprzedaży Ferrari "lubi" wcześniej akceptować. Justin Bieber trafił na listę, na której znajduje się już co najmniej kilka znanych osób, o czym zresztą nie tak dawno pisaliśmy w materiale Te gwiazdy nie kupią już Ferrari. Na liście m.in. Nicolas Cage i 50 Cent.

Posłuchaj artykułu
Posłuchaj artykułu
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium
Skrót artykułu