Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Kierowca BMW wyprzedzał go na A1. Świadek widział, co się działo przed i po wypadku

Kierowca BMW wyprzedzał go na A1. Świadek widział, co się działo przed i po wypadku

Autor Tomasz Gdaniec
Tomasz Gdaniec

Po tragicznym wypadku na A1 w mediach wypowiadają się kolejni świadkowie. "Auto Świat" dotarł do kierowcy, który w rozmowie z nami opisał, że kilkanaście minut przed tragicznym wypadkiem mijało go rozpędzone BMW. Nasz rozmówca twierdzi, że był też jednym z pierwszych na miejscu zdarzenia. Opowiedział nam, co uderzyło go w zachowaniu kierowcy BMW.

Sebastian M. zatrzymany po wypadku na A1
Sebastian M. zatrzymany po wypadku na A1Źródło: gov.pl
  • Pędzące 253 km na godz. BMW uderzyło 16 września na A1 w tył Kii. W efekcie to drugie auto uderzyło w barierki i stanęło w płomieniach. W wypadku zginęła trzyosobowa rodzina
  • Dotarliśmy do świadka, który twierdzi, że widział sytuację krótko po zdarzeniu. — Widziałem trzy osoby z BMW — opisuje nasz rozmówca
  • Adwokat Ryszard Kalisz ocenia, że śledczy sami utrudnili sobie zadanie, bo już na miejscu mogli zatrzymać 32-latka
  • O spowodowanie wypadku podejrzewany jest Sebastian M. Poszukiwany listem gończym i notą Interpolu został zatrzymany w Dubaju
  • Więcej podobnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Onetu

Jechałem prawym pasem i chciałem wyprzedzić jadące przede mną auto. Rozpędziłem się, spojrzałem w lewe lusterko i włączyłem kierunkowskaz. Docisnąłem gaz do 150 km na godz. i zacząłem wyprzedzać, gdy zrównaliśmy się, dostałem kilka razy "długimi". BMW musiało na chwilę przyhamować. Niemniej musiał pędzić 220-250 km na godz., bo wcześniej go nie widziałem w lusterku, więc musiał być naprawdę daleko relacjonuje nam kierowca, którego wcześniej miał wyprzedzać M.

Wypadek na A1. "Widziałem trzy osoby"

Jeszcze przed służbami ratunkowymi nasz rozmówca dojechał na miejsce tragicznego zdarzenia. Kilka minut później mijałem miejsce, gdzie doszło do zdarzenia. Rzeczy pasażerów z Kii były porozrzucane na dystansie 200 metrów. Auto stało na pasie awaryjnym i płonęło. Nie było jak pomóc. Całe stało już w płomieniach. Widziałem też trzy osoby z BMW. Po prostu stały oparte o barierki. Nic więcej nie robiły dodaje nasz rozmówca.

W podobnym tonie sprawę w rozmowie z "Faktem" relacjonowali inni świadkowie. – Zdążyliśmy tylko powiedzieć do siebie: żeby tylko nikomu nic się nie stało... Niedługo później na własne oczy zobaczyli rozmiar tej tragedii – mówili ludzie, których minęło rozpędzone, jak opisują, BMW.

"Rodzina spłonęła żywcem. Krzyczeli, wołając o pomoc. Kilku mężczyzn próbowało gasić pożar, ale ogień był tak silny i »strzelał«, że musieli się odsunąć i zaprzestać" — relacjonował z kolei na podstawie relacji świadków "Super Express".

Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Ryszard Kalisz: Prokuratura utrudniła sobie śledztwo

Na działaniach policjantów podczas wypadku suchej nitki nie zostawia adwokat i były szef MSWiA Ryszard Kalisz. Policja powinna była zabezpieczyć miejsce wypadku oraz wszystkie okoliczności towarzyszące. To, że auto pędziło z wielką prędkością i zatrzymało się w dużej odległości od drugiego auta, nie zwalniało policji z czynności rozpoznawczych z udziałem kierowcy BMW. W przypadku zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym natychmiast wszczyna się postępowanie i wdraża środki zapobiegawcze, w tym tymczasowe aresztowanie. A że tego nie zrobiono, ten kierowca mógł uciec za granicę ocenia Kalisz.

Co zdarzyło się na łódzkim odcinku autostrady A1?

Do tragicznego wypadku na łódzkim odcinku autostrady A1 doszło 16 września. Patryk z żoną i ich 5-letnim synkiem Oliwierem wracali z wakacji. Między węzłami Tuszyn i Piotrków Trybunalski Zachód, na wysokości miejscowości Sierosław, doszło do wypadku.

Z informacji zgromadzonych przez śledczych wynika, że kierowca BMW, jadąc co najmniej 253 km na godz., uderzył w tył Kii. Auto uderzyło w bariery i stanęło w płomieniach. Zginęła cała rodzina. Prokuratura chciała przedstawić 32-letniemu M. zarzuty, ale wyjechał z kraju.

M. zatrzymany w Dubaju

Jednak nie na długo. W środę, 4 października szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował, że M. został ujęty w Dubaju.

"Specjalna Grupa Poszukiwawcza powołana przez Komendanta Głównego Policji na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich wspierała lokalną policję, która dokonała dziś zatrzymania poszukiwanego Sebastiana M. Zadania realizowane były w ścisłej współpracy z Prokuraturą Krajową" napisał na Twitterze minister.

Akurat w tym roku Sejm ratyfikował, a prezydent podpisał Umowę między Rzecząpospolitą Polską a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi o współpracy prawnej w sprawach karnych.

Jeśli byłeś świadkiem tego zdarzenia lub masz przemyślenia na jego temat, to zapraszamy do kontaktu — tomasz.gdaniec@redakcjaonet.pl

materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków