- Kierowcy często używają kierunkowskazów w ostatniej chwili, co utrudnia ruch na drogach
- Często wcześniejsze włączenie kierunkowskazu po prostu daje informację innym kierowcom, czego mogą się spodziewać
- Brak sygnalizacji zamiaru skrętu lub zmiany pasa prowadzi do nieprzewidywalnych sytuacji na drodze
- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się na końcu artykułu
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Do perfekcji nauczyliśmy się używać świateł awaryjnych, by podziękować, przeprosić, albo włączyć "tryb niewidzialności", gdy chce się zaparkować w niedozwolonym miejscu. Tak robimy, bo to wygodne i usprawiedliwia nas przed samym sobą. Chciałbym, żeby tak samo kierowcy nauczyli się korzystać z samych kierunkowskazów, które dla wielu ewidentnie mogłyby nie istnieć. Niektórzy używają ich tak, że jeżdżąc codziennie po mieście, często czuję się po prostu oszukany i zmylony. Dlaczego?
Poznaj kontekst z AI
- Przeczytaj także: Dwie rzeczy musisz mieć zawsze w bagażniku. Jedna ma termin ważności. Policja sprawdza i może wlepić 500 zł
Jak używać kierunkowskazu?
Ostatnia sytuacja, której byłem "ofiarą" to zwykły dojazd do świateł na drodze, która ma trzy pasy — prawy prowadzi tylko w prawo, środkowy prosto, a lewy prosto i w lewo. Ja chcę jechać prosto, na środkowym pasie jest sznur samochodów, a na lewym stoi jeden pojazd. Szybko upewniłem się, że nie ma włączonego kierunkowskazu w lewo i ustawiłem się za nim. Doczekałem do zmiany światła na zielone, a Toyota przede mną magicznie uruchomiła kierunkowskaz w lewo, uniemożliwiając mi jazdę do przodu. I nici z mojego sprytnego planu.
Możecie powiedzieć, że jestem sam sobie winien i mogłem się ustawić w sznurze, zamiast kombinować. To może jest i prawda, ale dlaczego kierowca przede mną nie włączył tego kierunkowskazu wcześniej, żeby poinformować, że ma zamiar skręcić w lewo? Oczywiście są chwile, kiedy coś się może zmienić, albo nawigacja inaczej poprowadzi. Takie rzeczy się zdarzają, ale podobnych sytuacji jest tak dużo, że w większości to po prostu zapominalstwo i lenistwo.
Jaki mandat za kierunkowskaz?
Chcę tu także przypomnieć, że prawo określa, jak używać kierunkowskazu. Art. 22 ust. 5 mówi:
"Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować kierunkowskazem zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru."
Niekorzystanie z kierunkowskazów jest więc po prostu wykroczeniem kosztującym 200 zł i 2 punkty karne. Zapewne nikt nie dostanie mandatu, za to, że w ostatniej chwili włączył "migacz", ale jego wcześniejsze uruchomienie sprawia, że ruch jest płynniejszy, a korki, na które tak narzekamy, mniejsze.
Po co używać kierunkowskazów?
Przedstawiona przeze mnie sytuacja jest nagminna, ale niejedyna. Powiedzmy, że kierowca szuka miejsca do zaparkowania i jedzie powoli. My, jadąc za nim, nie wiemy, co się dzieje, bo ten nie włączył kierunkowskazu, informującego o tym, że ma jakiś zamiar. Włącza go, dopiero gdy znajdzie miejsce i się zatrzyma. Gdyby zrobił to wcześniej, to mielibyśmy możliwość podjęcia jakiegoś ruchu, na przykład wyprzedzenia pojazdu, jadącego bardzo wolno.
Jeszcze inne, choć już nieco rzadsze przypadki to poinformowanie innych kierujących o zamiarze skrętu w poprzeczną uliczkę, gdy już do niej dojedziemy i wyhamujemy. Wystarczy włączyć kierunek przed rozpoczęciem hamowania i każdy wie, czego może się za chwile spodziewać. Bez "migacza" trzeba się domyślać.
Kierunkowskaz nie tylko jest obowiązkiem, ale służy upłynnieniu ruchu
Tu nie chodzi o przykry obowiązek ruszenia manetką, ale po prostu o upłynnienie ruchu, w czym niewątpliwie pomaga kierunkowskaz. Zacznijmy go w końcu używać tak, jak powinniśmy, bo to nie tylko nasz obowiązek, ale tego wymaga tego kultura jazdy. W Polsce przez lata wiele się nauczyliśmy, by jeździć przewidywalnie i bezpiecznie, ale musimy jeszcze dopracować niektóre elementy. Używajmy kierunkowskazu, żebyśmy my pewnego dnia nie czuli się oszukani.