W ocenie części polskich kierowców Turcja to kraj, w którym jazda samochodem nie należy do najłatwiejszych. I nie chodzi wcale o jakieś rygorystyczne przepisy, lecz o fakt, że tamtejsi kierowcy często bardzo swobodnie podchodzą do obowiązujących zasad. Najświeższe dane płynące z Turcji pokazują, że ta opinia wcale nie jest bezpodstawna.
2,7 mln kontroli, ponad 140 tys. kar za przekroczenie prędkości
Minister spraw wewnętrznych Turcji Ali Yerlikaya poinformował, że w dniach między 20 a 27 czerwca br. na tureckich drogach przeprowadzono inspekcję na ogromną skalę. PAP precyzuje, że w ciągu tych kilku dni służby skontrolowały ponad 2,7 mln pojazdów. Jak można się domyślać, przy tak dużej liczbie kontroli nie mogło obejść się bez wpadek ze strony kierujących. Za przekroczenie prędkości służby ukarały ponad 140 tys. kierowców.
- Przeczytaj także: 1 lipca na drogach pojawi się więcej policjantów. Posypią się mandaty
Jeszcze bardziej bulwersujący okazuje się jednak fakt, że wielu kierowców nielegalnie korzysta z... sygnałów uprzywilejowania. PAP powołuje się na portal Hurriet Daily News, który podkreślił, że niektórzy kierujący, chociaż nie należą do żadnych służb ratunkowych, korzysta z pierwszeństwa przejazdu zapewnianego przez wspomniane sygnały uprzywilejowania.
Chociaż powyższy proceder nie jest nagminny, to trudno uznać go również za marginalny. W niedzielę szef tureckiego MSW przekazał, że za nieuprawnione zainstalowanie w pojeździe świateł ostrzegawczych lub urządzeń emitujących ostrzegawcze dźwięki kroki prawne podjęto wobec 189 kierowców.