- 130 tys. zł – taka cena w odniesieniu do nowego dużego samochodu jeszcze niedawno była sensacją; dziś w tej kategorii rywalizuje wiele marek samochodowych
- Zaledwie po roku od startu masowej inwazji chińskich marek samochodowych na polski rynek do atrakcyjnych cen wyjściowych dołączyły promocje. Te promocje – tak to wygląda – są już stałym elementem oferty
- Trzeba mieć jednak świadomość, że typowy tani chiński SUV jest mieszanką nowoczesnych i całkiem przestarzałych technologii – z wszystkimi zaletami i wadami tej sytuacji
- W zestawieniu 10 niedrogich rodzinnych SUV-ów są tylko dwa, które przy wciąż niskiej cenie mogą być wyposażone w napęd hybrydowy
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Ma być dużo i niedrogo? No to będzie. W ciągu ostatniego roku nowe SUV-y segmentu D znalazły się w cenowym zasięgu wielu osób, które wcześniej mogły marzyć co najwyżej o niezbyt starym samochodzie używanym. SUV-y segmentu D to bardzo uniwersalne samochody: już na tyle pojemne, że da się do nich bez trudu zapakować rodzinę wraz z wakacyjnym ekwipunkiem, jednocześnie (przynajmniej niektóre z tych aut) są one na tyle zgrabne, że można nimi z przyjemnością jeździć po mieście.
Tylko ważna uwaga: wyszukując niedrogie i przestronne SUV-y, będziemy poruszać się głównie wśród chińskich marek. Samochody te (w większości) oferują dużo, ale nie należy się łudzić, że słuszna wielkość samochodu i poziom wyposażenia od razu kwalifikuje go do segmentu premium lub w jego okolice. Co to, to nie – zawsze jest coś za coś. Tanie chińskie SUV-y mają swoją specyfikę, która jednym nie przeszkadza, a dla innych jest barierą nie do akceptacji.
Tani chiński SUV popularny nie bez powodu. Idealny?
MG to jedna z pierwszych chińskich marek, która wjechała do Polski na niskich cenach z dobrze uzasadnionymi ambicjami do stania się marką popularną. Rok temu, mając 130 tys. zł, można było kupić MG HS (SUV-a o długości 467 cm) w wersji z silnikiem benzynowym i automatyczną skrzynią biegów. Oficjalna cena tańszej wersji wyposażeniowej sprzed roku: 126 tys. 900 zł; tańszy "manual" oficjalnie kosztował w podstawowej wersji 117 tys. 900 zł. Samochody wyposażone w automatyczne skrzynie biegów były już wyraźnie droższe, w lepszej wersji zbliżały się do 140 tys. zł. Wkrótce pojawiły się jednak promocje i w granicach 130 tys. zł dostępne były "automaty" w odmianach z niemal kompletnym wyposażeniem.
Tylko tak: od MG z silnikiem 1.5 nie można wymagać przesadnej dynamiki, natomiast można się bać wysokiego zużycia paliwa, zwłaszcza jeśli ktoś jeździ dynamicznie. Dziś jednak oferta MG jest lepsza – lepsza, bo bogatsza o sensowne cenowo hybrydy.
- pojawiają się promocje na modele spalinowe: za 125 tys. zł można mieć MG HS w bogatej wersji z automatem, z kartą paliwową, która przez jakiś czas pozwoli nie przejmować się zużyciem drogiego paliwa;
- od ok. 130 tys. zł dostępne są podstawowe MG HS z napędem hybrydowym (wersja Hybrid+), które mają to, czego nie mają zwykłe benzyniaki MG: dynamiczny i raczej oszczędny napęd. Auto nie jest ideałem, nie jest to żadne premium, ale na pewno jest to rozsądna oferta za te pieniądze. A jak się jeździ nowym hybrydowym MG HS, przeczytacie tu.
To, co może okazać się przykrą niespodzianka w przypadku MG, to ceny części: ta marka potrafi wycenić klocki hamulcowe na ponad 1000 zł...
Ten "chińczyk" też niby tani, ale jednak z tych droższych
Jaecoo 7 w zasadzie nie powinno znaleźć się w tym zestawieniu, bo po pierwsze, jest dość drogie: podstawowa cena wersji z napędem na przednią oś to 130 tys. 900 zł; po drugie, z nadwoziem o długości 450 cm samochód jest bardziej wyrośniętym kompaktowym SUV-em niż przedstawicielem segmentu D. Ale to akurat jest płynne, robotę robi (w sensie przestrzeni w środku) także rozstaw osi – w Jaecoo 7 jest on stosunkowo duży.
Co do ceny, to obecnie można dostać do Jaecoo 7 Urban ubezpieczenie na pierwszy rok za złotówkę – i, lekko licząc, 3500 zł zostaje w kieszeni.
Jedną z wad Jaecoo 7 w najtańszej wersji jest benzynowy silnik 1.6: dość paliwożerny nawet w mniejszej "piątce" (ciekawostka: chińskie komputery pokładowe potrafią pięknie kłamać, utrzymując kierowcę w przekonaniu, że auto mało pali – tak jest np. w benzynowym Jaecoo 5). Sterowanie autem jest średnio intuicyjne, ekranowe; plusem jest rozbudowana sieć punktów dilersko-serwisowych w Polsce.
Kolejny SUV z Chin. Tak właściwie to kolejne dwa
W ofercie Baica są dwa modele, które mogłyby zainteresować amatora rodzinnego SUV-a. Mniejszy Baic 5 (to, pod względem wielkości, taka nie do końca klasa średnia) i Baic 7, który ma o wiele większe aspiracje – jest naprawdę dużym samochodem.
W przedziale do 130 tys. zł mieści się jednak tylko "piątka", za to w wersji "Luxury". Auto wyposażone jest silnik benzynowy o poj. 1,5 l, który nie zapewnia wprawdzie specjalnych doznań, ale za to lubi wypić. Na plus: samochód ma automatyczną dwusprzęgłową skrzynię biegów i bogate wyposażenie, w tym panoramiczny szklany dach i cały zestaw nowoczesnych systemów wsparcia kierowcy. Systemy te jednak działają tak, że w zasadzie... aż chce się spytać o tańszą wersję tego modelu bez tej całej elektroniki – za jedyne 99 tys. zł; niestety, w tańszej wersji pewnie zabraknie także elementów, które jednak chciałoby się mieć w nowym samochodzie, ponadto tańszej wersji nie dotyczą ważne promocje: "instalacja LPG za 1 zł", "lakier w cenie" oraz "ubezpieczenie za 1 zł" (to też pieniądze, bez dwóch zdań).
A po co ci instalacja gazowa? Gdy się dowiesz, ile to pali zwłaszcza w mieście, wszystko zrozumiesz – przeczytaj podsumowanie redaktora Pokorzyńskiego.
Ale wracając do Baica 7: samochód cennikowo kosztuje 164 tys. 900 zł, ale w ofertach dilerów pojawiają się – przynajmniej teoretycznie – auta z 2025 r. po 136 tys. zł z instalacją LPG za 1 zł. To już inna rozmowa! Niestety, nikt ci tyle nie da, ile reklama obieca... W praktyce diler, z którym się skontaktowaliśmy, stwierdził, że to co miał w tej cenie, to już sprzedał, a kolejne auta będą w styczniu. Najlepsza oferta, jaką nam się udało uzyskać, opiewała na 149 tys. zł (w tym darmowa instalacja LPG)
Ale warto pytać – może ktoś jeszcze ma "siódemki" po 136 tys. zł? A tu pisaliśmy o tym modelu.
SUV ze "świnką morską" pod maską
Świnka morska to taki stwór, który nie jest ani świnką, ani morską... A napęd REEV (ang. Range Extended Electric Vehicle – samochód elektryczny z przedłużaczem zasięgu) nie jest ani typowym elektrykiem, ani typowym samochodem spalinowym... to nawet nie jest typowa hybryda Plug-in. Najogólniej rzecz biorąc: samochód jest (powiedzmy) hybrydą Plug-in, która ma całkiem duży zasięg (przy baterii 28,4 kWh przejedzie realnie ok. 120 km). Jest tu też silnik spalinowy, którego jedynym zadaniem jest ładowanie baterii.
Dalsza część tekstu pod ankietą
W zależności od wybranego trybu jazdy i stopnia naładowania akumulatora jedziesz albo wyłącznie na prądzie, albo... w sumie też na prądzie, ale z pracującym w tle silnikiem spalinowym. Samochód jest duży i przestronny. Jest bardzo nowoczesny, można nawet powiedzieć, że jest po chińsku nowoczesny do przesady, a jednocześnie wykonany całkiem przyzwoicie. To, co przemawia za tym modelem, to firma, która za nim stoi: w Europie samochody marki Leapmotor sprzedaje koncern Stellantis. Jak jeździ i wygląda Leapmotor C10 REEV, zobaczysz tu.
To, co zasadniczo przemawia przeciwko temu autu, to cena katalogowa: 163 tys. 200 zł. Tyle pieniędzy za auto z "dziwnym" napędem? W Polsce? Eeeee... A teraz uwaga: obecnie, przed końcem roku, Leapmotora C10 REEV można kupić z 30-tysięcznym rabatem – za 130 tys. 200 zł. Taki rabat zmienia wiele! Dodajmy, że ten samochód nie ma wad wielu, a nawet zdecydowanej większości niedrogich duży chińskich SUV-ów z napędem benzynowym: jedzie płynnie, nie szarpie, rozsądnie obchodzi się z paliwem. To co, jednak Leapmotor?
Ten SUV jest już wręcz niebezpiecznie tani
Chery Tiggo 7 jest jednym z niewielu chińskich SUV-ów, które w opcji mają napęd na cztery koła. Niestety, wersja 4x4 (albo i "stety", bo jednak zwykły silnik benzynowy współpracujący z napędem na cztery koła to przepis na wysokie spalanie) nawet po ostatnich obniżkach kosztuje prawie 150 tys. zł.
Za to za 126 tys. 900 zł (po obniżce ze 134 tys. 900 zł) dostaniesz Tiggo 7 z napędem na przód w "środkowej" wersji Comfort. Tym samochodem w najbogatszej wersji Prestige jeździł redaktor Krzysztof Słomski, a swoje spostrzeżenia zawarł tu.
Ten chiński SUV też jest tani, ale akurat jego bym nie kupił. Wymieniam z obowiązku
Jeśli ma być tanio i dużo, to Bestune T90 jest idealną odpowiedzią na te potrzeby: zwłaszcza w drugim rzędzie siedzeń miejsce jest naprawdę w bród – jeśli jeździsz często np. z teściową, będzie wniebowzięta. Oczywiście, możesz tam wozić także dzieci – w takiej sytuacji przestrzeni nigdy za dużo, ale gdyby dało się kosztem miejsca na nogi powiększyć bagażnik, byłoby cudownie. Niestety, kanapa się nie przesuwa. Tak, bagażnik w Bestune T90 nie zachwyca, zwłaszcza gdy zdecydujemy się na instalację gazową i wożenie – mimo wszystko – koła zapasowego w bagażniku. Wtedy wakacyjne bagaże się raczej nie zmieszczą.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoBestune ma 160-konny silnik 1.5 współpracujący z dwusprzęgłową automatyczną skrzynią biegów. W podstawowej wersji, a o takiej mówimy, wyposażenie tego samochodu ma pewne istotne braki na tle chińskiej konkurencji, ale duże okno dachowe jest, wyświetlacz przezierny jest...
Ten samochód jest jednak bardzo specyficzny: praca automatycznej skrzyni biegów pozostawia wiele do życzenia, silnik reaguje na polecenia kierowcy z opóźnieniem, auto strasznie dużo palii; importer tych samochodów próbuje "rozmasować" ten ból, oferując instalację gazową za złotówkę. We wnętrzu strasznie brakuje nie tylko mechanicznych przycisków, lecz także łatwo dostępnych skrótów ekranowych do często używanych funkcji.
Jeździłem tym samochodem niedawno i nie polubiliśmy się – szczerze mówiąc, wyjątkowo nie polubiliśmy się.
Niemniej cena czyni cuda: samochód kosztuje 129 tys. 900 zł, instalacja gazowa kosztuje 1 zł, ubezpieczenie na pierwszy rok też można dostać za 1 zł. To wręcz "idealna oferta dla mniej wymagającego użytkownika".
O tej marce mogliście nie złyszeć. Na 7-osobowego SUV-a nie trzeba mieć nawet 130 tys. zł
JAC to nowa chińska marka na polskim rynku, ale z ambicjami na szybki wzrost. JS8 Pro to duży SUV dostępny w wersjach 6-osobowej i 7-osobowej. Auto na polskim rynku jest nowe, ale kalendarz jest nieubłagany: grudzień to czas obniżek napędzanych obniżkami konkurencji i także JAC staniał z dnia na dzień o 10 tys. zł – obecnie tańsza, 6-osobowa wersja tego modelu kosztuje 127 tys. 900 zł. Warto się zastanowić dobrze nad wersją: auto ma miejsca siedzące w trzech rzędach 2+2+2 albo 2+3+2, tylne składają się, co oznacza też (jak w każdym takim aucie), że korzystając z trzech rzędów, mamy niewiele miejsca na bagaż, a mając tylne siedzenia schowane – dużo więcej.
Samochód napędzany jest silnikiem 1.5 współpracującym z automatyczną dwusprzęgłową skrzynią biegów. Wyróżnia go dość "normalmy", jak na chińską markę, interfejs użytkownika, dużo przycisków; jest Android Auto i CarPlay. Jak ten samochód jeździ w praktyce, nie wiemy, ale dowiemy się wkrótce – już niedługo ten model stawi się do testu. Pozostańcie czujni!
JTen SUV jeszcze przed wyprzedażą, a już poniżej 130 tys. zł
Oficjalne wejście na polski rynek marki Jetour miało miejsce kilka tygodni temu. Wśród trzech pokazanych modeli jest całkiem spory, 7-osobowy SUV w dwóch wersjach silnikowych: 1.5 i 1.6. Wersja 1.6 jest trochę mocniejsza i lepiej wyposażona (m.in. w 3-strefową klimatyzację), ale jest też wyraźnie droższa niż 1.5 – kosztuje 145 tys. zł. Rolę niskobudżetowego dużego SUV-a lepiej wypełnia więc tańsza wersja Jetoura X70 Plus za 124 tys. 900 zł. Niestety, dostępność tej wersji jest na razie ograniczona – dzwoniąc po salonach, udało nam się dostać jedynie ofertę na samochód stojący w salonie z silnikiem 1.6 za 145 tys. zł – niestety bez rabatu.
Ten SUV chiński nie jest, a jest równie tani
Dacia Bigster to, pod względem wielkości, auto na granicy segmentów; zwłaszcza miejsca na tylnych siedzeniach jest w nim mniej niż u wielu z pokazanych wyżej chińskich konkurentów. Ale już bagażnik i wykorzystanie przestrzeni w Dacii jest wręcz wyjątkowo rozsądne.
Wnętrze tego samochodu jest tak plastikowe, jak tylko może być – aż można poczuć się zawiedzionym. Ale ten samochód ma wciąż wiele zalet, począwszy od ceny wersji z fabrycznie zamontowaną instalacją LPG (od 101 tys. 400 zł do 118 tys. 900 zł w najbogatszej wersji), poprzez dostępność oszczędnej i dynamicznej wersji hybrydowej (w promocji od 121 tys. 900 zł do 131 tys. 400 zł) aż do właściwości jezdnych, które jak na ten segment cenowy są naprawdę przyzwoite. Jest wersja 4x4. Ergonomia w Dacii Bigster jest świetna, na poziomie na razie chyba nieosiągalnym dla chińskich marek, zużycie paliwa wersji z LPG – podobnie. Jak zawsze: coś za coś. A jak jeździ i co dokładnie sobą reprezentuje ten samochód – dowiecie się tu.
SUV-y do 130 tys. zł: są przeceny, są wyprzedaże, ale czy jest sens się spieszyć z kupnem taniego SUV-a?
Opusty rzędu 30 tys. zł (w niektórych przypadkach więcej) w kategorii samochodów budżetowych to coś, czego dawno nie było. Wielu importerów samochodów zwłaszcza chińskich marek naprawdę robi wiele, by pozbyć się samochodów stojących na placu przed końcem grudnia.
Kto nie sprzeda do grudnia ze zniżką, ten sprzeda w przyszłym roku z jeszcze większą zniżką... Swoje robią zmiany w leasingach i odpisach przy nabyciu firmowym, które mogą oznaczać chwilowy zastój po Nowym Roku, nie bez znaczenia jest rosnący tłok na rynku w tej kategorii samochodów. Ma znaczenie niewątpliwie niemal automatyczna utrata wartości samochodów związana ze zmianą rocznika.
Nie namawiamy więc na pośpiech, zwłaszcza jeśli ktoś kupuje auto jako osoba prywatna i nie jest przywiązany do konkretnego modelu czy koloru, który dziś jest dostępny, a jutro może nie być – bo to, co zostanie na przyszły rok, będzie pewnie jeszcze trochę tańsze. Sugerujemy też, nawet gdy niska cena jest najważniejsza, rozmowy z dilerami niechińskich marek. Tam rabaty i opusty dilerskie są z reguły nawet większe i można być najpierw przyjemnie zaskoczonym dobra ofertą, a następnie dobrym samochodem.