- Beijing 5 to nowy chiński SUV z przestronnym wnętrzem i bogatym wyposażeniem
- Kosztuje 127 tys. 900 - około 2/3 ceny konkurencyjnych modeli
- Jest atrakcyjny, ma bardzo dobre wnętrze, ale nie obyło się bez wpadek
- Ten model jest ciekawą propozycją, ale trzeba wiedzieć, jakie ma bolączki
- Za taką cenę trudno znaleźć tak przestronny samochód
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Muszę przyznać, że dawno nie czekałem na żaden nowy samochód, jak na Beijinga 5. Chińskie pojazdy są zupełną nowością dla wszystkich, a przy okazji robią masę zamieszania, bo nie dość, że mają atrakcyjną stylistykę, są duże w środku i dobrze wyposażone, to jeszcze kosztują dużo mniej niż konkurencja. W przypadku Beijinga oznacza to cenę 127 tys. 900 zł. To mniej więcej o 50 tys. zł mniej niż porównywalne modele z Europy, Japonii czy Korei.
BAIC Beijing 5 — oryginalny wygląd i dobre wykonanie
Niższej ceny jednak zupełnie nie widać w wyglądzie zewnętrznym. Cała sylwetka z lekko opadającym dachem przyciąga uwagę swoim dwukolorowym nadwoziem. Spasowanie elementów karoserii nie budzi zastrzeżeń, a stylistyka samochodu nie przypomina innych aut, które można spotkać na ulicy.
Z przodu są małe przymrużone światła LED do jazdy dziennej, a pod nimi, w zderzaku, "ślepia", które są głównymi reflektorami, również w technologii LED. Pomiędzy nimi znajdują się małe romby, które urozmaicają cały przód, ale nie sprawiają wrażenia wklejonych na siłę. Na samym szczycie z kolei jest spory napis "BEIJING", żeby każdy wiedział, co to za auto.
Idąc dalej, linia okien nieco podnosi się na początku i końcu przedziału kabinowego, poniżej na drzwiach jest lekkie wybrzuszenie i klamki schowane w drzwiach, które otwierają się, gdy chcemy wejść do środka. Drzwi są wymodelowane tak, by miały lekko wklęsłe przetłoczenie. Z tyłu całe show kradną szerokie lampy z ciekawie wystylizowanymi światłami LED i drobnymi plamkami stworzonymi z sześciokątów, które są również w przednich światłach. Lampy połączone są czarną listwą i tworzą delikatny parapet. Pomiędzy nimi jest nazwa samochodu, a poniżej wielkich rozmiarów zderzak i kilka przetłoczeń.
Całość robi dobre wrażenie, proporcje są zachowane, a na 19-calowych kołach schowanych w dużych nadkolach samochód budzi respekt i przyciąga mnóstwo uwagi kierowców i przechodniów. Póki na ulicach są pojedyncze sztuki, trudno być anonimowym w tym aucie, szczególnie w limonkowym kolorze.
BAIC Beijing 5 — w tym wnętrzu będziesz czuł się dobrze
Jeszcze bardziej zadziwiająca jest kabina. Po otwarciu drzwi okazuje się, że zasłaniają one progi, a wnętrze wita nas dwoma ekranami, fotelami zintegrowanymi z zagłówkami (podgrzewane i wentylowane) i ładną sztuczną skórą. Wrażenie jest naprawdę pozytywne, a jakość zarówno materiałów, jak i spasowania nie jest tym, z czym kojarzymy słowo "chińskie". Mało tego, w zasadzie wszystko, co jest w zasięgu ręki, jest obite miękkim materiałem, nawet szczyt ciekawej deski rozdzielczej niemal cały jest miękki, a dodatkowo są przeszycia w kolorze lakieru auta. Nad głową mamy szklany otwierany dach ciągnący się przez całą długość przedziału pasażerskiego.
Do tego duży miękki podłokietnik i tunel środkowy ze sporą liczbą schowków, dwoma uchwytami na napoje, dwoma miejscami na telefon (jedno z indukcyjnym ładowaniem) i dużą półką pod spodem. Schowek w podłokietniku jest klimatyzowany, a do dyspozycji pasażerów z przodu są dwa klasyczne złącza USB.
Są też ładne manetki, bardzo podobne do tych w kilkuletnich Mercedesach, a także przyciski uruchamiania silnika i sterowania szybami, podobne do tych z niemieckich limuzyn. Nie jest to jednak podróbka, ponieważ Mercedes ma udziały w firmie BAIC, więc Chińczycy korzystają z technologii Niemców. Zresztą kluczyk od samochodu również ma kształt i wygląd "mercedesowski". Podobieństw do innych aut doszukałem się także w przyciskach na kierownicy, które są łudząco podobne do tych z Tesli, oraz w wybieraku skrzyni biegów inspirowanym tym z Audi. I to on był rysą na całym wrażeniu wnętrza, ponieważ rączka miała luz, który czuło się pod ręką. Wada egzemplarza czy ten typ tak ma? Nie wiem.
- Przeczytaj także: Inspektorzy ITD aż powtórzyli badanie. Nie wierzyli w rozbrajającą szczerość kierowcy
BAIC Beijing 5 — to rodzinny samochód
Chińskie auto muszę pochwalić za ogrom miejsca w drugim rzędzie siedzeń. Jest go pod dostatkiem zarówno na nogi, jak i na głowę, a podłoga jest płaska, więc nawet piąty pasażer będzie miał miejsce na swoje stopy. Jeden z moich pasażerów zauważył jednak, że środkowe miejsce ma bardzo niewygodne oparcie, od którego bolą plecy. Tam też znajduje się podłokietnik, który zapewne jest tego przyczyną. Z tyłu jest do dyspozycji także nawiew i jedno klasyczne złącze USB.
- Przeczytaj także: Już się zaczęło. Planują, jak zabronić SUV-ów i pikapów w Europie
BAIC Beijing 5 — bagażnik jest większy, niż podaje producent. Sprawdziłem
Ciekawostką jest bagażnik z dość nisko otwieraną elektrycznie tylną klapą. Ma on normalną roletę i według producenta jego pojemność wynosi 350 l, jednak już na pierwszy rzut oka wydaje się większy. Dokonałem więc swoich amatorskich pomiarów, z których wynika, że z bocznymi wnękami ma on ok. 415 l do rolety. Co więcej, pod podłogą znajduje się kawał styropianowej wytłoczki, którą w zasadzie można wyrzucić. W niej jest umieszczony trójkąt ostrzegawczy i podnośnik, ale całość zajmuje (również według amatorskich pomiarów) ok. 150 l. W sytuacji awaryjnej można tę przestrzeń wykorzystać. Niestety półka nie mieści się na podłodze po wyjęciu styropianu, pod którym jest jeszcze koło dojazdowe. Szkoda, że projektanci nie zrobili tu podwójnej podłogi, ponieważ wtedy bagażnik mógłby mieć nawet ponad 500 l.
BAIC Beijing 5 — multimedia? Przyzwyczaisz się albo będziesz narzekał
Nie wszystkim spodoba się minimalistycznie wnętrze, które nie posiada niemal żadnych przycisków. Praktycznie wszystko obsługuje się z poziomu dość małego ekranu multimediów (10,1 cala) i za pomocą kierownicy.
Przy multimediach muszę się na chwilę zatrzymać. Tutaj odkryłem jedną z wad Beijinga 5. Sam system włącza się dość długo po odpaleniu silnika, więc za każdym razem, gdy wsiadałem do auta, najpierw uruchamiałem silnik, a później zdejmowałem kurtkę i się zapinałem w pasy. Multimedia są na szczęście responsywne i wystarczająco szybkie, a menu klimatyzacji wywołuje się, pociągając palcem od dolnej krawędzi w górę. Można też szybko wybrać temperaturę i prędkość nawiewu, lecz podczas jazdy nie jest to takie proste, bo wybór odbywa się na zasadzie przesuwania palcem po suwaku i nie ma przycisków "+" oraz "-". Ciekawostką jest przywołanie ustawień pamięci fotela, będące również na ekranie, a nie w fotelu.
Ponadto system nie posiada języka polskiego oraz funkcji Android Auto i Apple CarPlay. Wydawałoby się, że dziś już standard, ale w Beijingu jest zastępcza aplikacja CarbitLink, działająca bardziej na zasadzie Screen Mirroringu, czyli wyświetlania ekranu telefonu. Komórka musi być cały czas podłączona do kabla, a ekran być uruchomiony w zdecydowanej większości aplikacji. Ponadto obraz wyświetlany na ekranie jest w takiej samej pozycji jak na telefonie, więc jeśli telefon przekręci ekran, to i na wyświetlaczu auta będzie się on wyświetlać w tej samej orientacji. I może po dłuższym przyzwyczajeniu działa to dość sprawnie, ale dedykowane aplikacje do Androida i Apple'a są zdecydowanie wygodniejsze i bardziej intuicyjne. Auto nie ma wewnętrznej nawigacji.
- Przeczytaj także: Wpłacił 1000 zł zaliczki i pojechał po używane auto na drugi koniec Polski. Jakie było jego zdziwienie, gdy zjawił się na miejscu
BAIC Beijing 5 — szybki, ale bez sportowych emocji
Pod maską może być tylko jeden silnik. To 1,5-litrowa czterocylindrowa jednostka o mocy 177 KM i momencie obrotowym wynoszącym 305 Nm. Połączona jest z dwusprzęgłową siedmiobiegową skrzynią automatyczną. Producent deklaruje, że Beijing 5 osiąga 100 km/h w 7,8 s, a prędkość maksymalna wynosi 200 km/h. Obiecany sprint do setki wydaje się możliwy do osiągnięcia, ale w codziennym użytkowaniu zupełnie nie czuć emocji. Auto po prostu się żwawo rozpędza i jest dynamiczne w codziennej eksploatacji.
Taki efekt daje dość wolna skrzynia biegów, która podczas startowania potrzebuje chwili namysłu, by zapiąć bieg i ruszyć autem. Czasem odczuwałem wrażenie, jakby przy lekkim naciśnięciu gazu automat pracował na półsprzęgle, a dopiero mocniejsze wciśnięcie wywoływało zdecydowaną reakcję skrzyni i auto wyrywało do przodu. Nieco lepiej jest w trybie Sport. Wydaje się to problemem raczej ustawień skrzyni, a nie samej konstrukcji. Do tego trzeba się przyzwyczaić i nie wszystkim będzie to odpowiadało.
BAIC Beijing 5 — bardzo lubi paliwo
Zresztą myślę, że takie zachowanie skrzyni powoduje wyższe spalanie w mieście. Konsumpcja paliwa nie jest najmocniejszą stroną Beijinga, ponieważ komputer wskazywał, że średnie miejskie spalanie wynosiło od 10,5 do 11,1 l/100 km. Ta pierwsza wartość była osiągana przy płynnej jeździe, a druga była typowa w korkach. Nie dziwi mnie to jednak nadmiernie, bo średnie spalanie według producenta wynosi 9,2 l/100 km. Mnie podczas pomiarów udało się osiągnąć średnio 9,6 l/100 km, pokonując ten sam dystans na drodze krajowej (7,6 l/100 km), autostradzie (10,5 l/100 km) i w mieście (11 l/100 km). Nie mam zamiaru też karcić tego samochodu za taki wynik. Przykładowo Skoda Kodiaq z silnikiem 1.5 TSI i siedmiobiegowym DSG zużywała podobne ilości paliwa, choć trzeba przyznać, że jest to nieco większy samochód. Na rynku jest także bardzo wiele oszczędniejszych aut.
BAIC Beijing 5 — nie będziesz narzekał na komfort jazdy
Dużym i miłym zaskoczeniem jest za to zawieszenie i układ kierowniczy. Beijing 5 jest samochodem komfortowym i stabilnym także przy wyższych prędkościach. Dodatkowo jest w stanie przyjemnie wybierać nierówności. Progi zwalniające nie są dla niego problemem, a podczas pokonywania zakrętów nie ma nadmiernego przechylania nadwozia. Auto nadaje się też na drogi gorszej jakości. Ponadto pracy zawieszenia nie słychać, we wnętrzu jest cicho.
Z kolei układ kierowniczy nie jest zbyt bezpośredni, ale jego przełożenie jest rozsądnie dobrane, podobnie jak siła wspomagania, dlatego kierowanie jest takie, jak powinno być w SUV-ie tej klasy. Jazda Beijingiem 5 sprawiała przyjemność i dawała komfort podróży. Poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad samochodem jest na wysokim poziomie.
BAIC Beijing 5 — jest bezpieczny, ale systemy wsparcia kierowcy można wyłączyć raz na zawsze
Skoro już jesteśmy przy bezpieczeństwie, warto wspomnieć o systemach wspomagających kierowcę. Auto ma ich sporo, jednak w rzeczywistości okazuje się, że... działają na nerwy, ale na szczęście da się je wyłączyć na stałe.
Przykładowo system utrzymania na pasie ruchu jest nerwowy i niemal wyrywa kierownicę z rąk. Układ monitorujący martwe pole działa jak powinien, ale za każdym razem, gdy wykryje samochód, informuje o tym lampką w lusterku i wydaje dźwięk ostrzeżenia. W mieście i na drogach o kilku pasach system jest denerwujący, bo "pikanie" słychać przez przynajmniej 60 proc. podróży i nie da się go wyłączyć, by funkcjonowała tylko lampka w lusterku.
Nie warto też ufać inteligentnemu tempomatowi w kwestii prowadzenia po pasie ruchu. Są momenty, że robi to dobrze, ale także takie, gdy dojeżdża do prawej krawędzi pasa, a gdy go przekroczy, automatyczne kierowanie się wyłącza bez żadnego ostrzeżenia. Ponadto zachowuje się nerwowo. Na plus z kolei jest asystent ostrzegający przed kolizją i utrzymania odległości przed poprzedzającym samochodem — reaguje on prawidłowo. Warto przy tym wspomnieć, że Beijing 5 otrzymał pięć gwiazdek w testach zderzeniowych C-NCAP (wiarygodne chińskie testy zderzeniowe, odpowiednik Euro NCAP).
Fajnym dodatkiem jest także system kamer 360 stopni z widokiem 3D. On działa dobrze, a przy okazji umożliwia włączyć widok na koła i obserwować martwe pole. Przycisk wywołujący tę funkcję jest szybko dostępny na kierownicy i może się włączać przy uruchomieniu kierunkowskazu (do 30 km/h), na wzór Hyundaia i Kii, ale tu znów wada — mocno przycisza muzykę, co przy dłuższym użytkowaniu jest irytujące. Funkcję tą również można wyłączyć. Same kamery również mają dobrą jakość i dają dobry widok w nocy. Kamery są po bokach, z przodu i z tyłu. Auto ma też czujniki parkowania z przodu i z tyłu.
BAIC Beijing 5 — moim zdaniem
Zaskoczyło mnie, że sam projekt i konstrukcja samochodu, a także jego wykonanie, stoją na wysokim poziomie, a komfort jazdy nie odbiega, a czasem nawet przewyższa konkurentów. Tym bardziej szkoda, że znalazło się sporo niedociągnięć w sferze programowej, tzn. różne niedoróbki w systemach bezpieczeństwa i systemie multimedialnym. Co więcej, ich ustawienie i przeprogramowanie w zasadzie nie powinno być wielkim problemem dla producenta, ponieważ takie rzeczy robią nawet małe firmy z odpowiednim sprzętem. Na szczęście denerwujące systemy da się wyłączyć na stałe.
Mimo tych problemów i sporego zużycia paliwa, to samochód warty zainteresowania. Jest bezpieczny, komfortowy, ładny i świetnie wyposażony. Ponadto został dobrze wykonany, jeździ pewnie, a możliwość wyłączenia systemów wsparcia dla wielu będzie tylko zaletą. Mnie po kilku dniach konfiguracji wszystkich opcji udało się dojść do momentu, w którym jazda sprawiała mi przyjemność.
Beijing 5 pokazuje, że skończyły się już czasy, gdy z chińskich samochodów wszyscy się śmieją. Dziś zaczynają być one rozpoznawalne i cieszące się zainteresowaniem. W proponowanej cenie BAIC Beijing 5 to konkurencyjny samochód, jeśli pamięta się o kilku niedoróbkach i sporym spalaniu.
BAIC Beijing 5 — dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | t.benz./R4/16 |
Ustawienie silnika | poprzecznie z przodu |
Pojemność skokowa | 1498 ccm |
Moc maksymalna | 177 KM (130 kW) |
Maks. moment obrotowy | 305 Nm/1500-4500 obr./min. |
Skrzynia biegów/napęd | automatyczna dwusprzęgłowa 7-stopniowa/przedni |
0-100 km/h; prędkość maks. | 7,8 s/200 km/h |
Zużycie wg WLTP (95 okt.) | 9,2 l/100 km |
Poj. bagażnika/zbiornika paliwa | 350 l/53 l |
Cena | 127 tys. 900 zł |