Wyobraźcie sobie dwie hipotetyczne sytuacje i zgadnijcie, kto siedzi za kierownicą: mama czy tata?

Pierwszy kierowca chce jak najszybciej dojechać do celu, więc bez skrupułów wymusza pierwszeństwo na pieszych, trąbi i prowokuje każdego, kto śmie zadrzeć z królem szos. Drugi kierowca stara się dojechać do celu w miarę szybko, ale spokojnie, bez straszenia kogokolwiek w samochodzie lub na drodze; nie chce też przyprawić siedzących z tyłu dzieci o wymioty.

Jeżeli uważacie, że pierwsza osoba to tata, a druga to mama, to powielacie stereotyp i dokonujecie nadmiernej generalizacji, która ludziom na poziomie nie przystoi. Ale ze statystycznego punktu widzenia macie sporo racji.

Z opublikowanych ostatnio badań ruchu drogowego w Nowym Jorku wynika, że sprawcami 80 procent wypadków, w których giną lub zostają poważnie ranni piesi, są mężczyźni. Tak dużego odsetka nie da się wyjaśnić wyłącznie przewagą panów w grupie kierowców autobusów, taksówkarzy, kurierów oraz przedstawicieli handlowych, wskazuje Seth Solomonow, rzecznik miejskiego Wydziału Transportu.

Te statystyki powinny rozstrzygnąć odwieczny spór o to, która z płci jest lepsza za kółkiem. Potwierdzają one to, z czego od dawna zdają sobie sprawę firmy ubezpieczeniowe, jak również 52 procent nowojorczyków ankietowanych w badaniu American Community Survey z 2008 roku.

- To zasługa naszego instynktu macierzyńskiego - mówi 35-lenia Amy Forgione, która jeździ samochodem od 19 lat. Jej zdaniem mężczyźni lekceważą przepisy. - Czują się panami szosy i myślą, że wszystko im wolno. Forgione przyznaje, że kiedy za kierownicą siada jej mąż, ona zapina pasy i wstrzymuje oddech.

Przedstawiciele nauk społecznych i specjaliści od bezpieczeństwa ruchu wskazują, że mężczyźni na całym świecie powodują dużo więcej groźnych wypadków ze względu na wzmaganą przez testosteron skłonność do agresji i podejmowania ryzyka. Eksperci dodają, że mężczyźni częściej też prowadzą pod wpływem alkoholu lub narkotyków, nie zapinają pasów, przekraczają prędkość, a przy skrętach usiłują wymuszać pierwszeństwo na nadjeżdżających z naprzeciwka samochodach.

Wypadki z udziałem mężczyzn zazwyczaj są poważniejsze niż te powodowane przez kobiety. (Niektórzy badacze wskazują, że różnice w skłonności do ryzyka między płciami zmniejszają się, ale wciąż są znaczące).

Mogłoby się wydawać, że ustalenia nowojorskich badań obalą wreszcie stary stereotyp nieudolnej kobiety za kółkiem. Anne T. McCartt, wicedyrektor ds. badań w Instytucie Ubezpieczeń na rzecz Bezpieczeństwa Drogowego sugeruje jednak, że mimo swej lekkomyślności mężczyźni wciąż lepiej się znają na samochodach i ich użytkowaniu.

Odsetek wypadków powodowanych przez mężczyzn może być wyższy, ponieważ panowie pokonują około 61 procent wszystkich przejeżdżanych w USA mil - choć federalne statystyki pokazują, że proporcje te zaczynają się wyrównywać. Więcej godzin za kółkiem przekłada się zarówno na lepsze umiejętności kierowcy, jak i większe ryzyko uczestniczenia w wypadku, tłumaczy McCartt. - Analizując różnice między płciami często mieszamy dwie rzeczy - umiejętność prowadzenia samochodu i skłonność do podejmowania ryzyka - dodaje McCartt. - Przyczyną groźnych wypadków częściej bywa agresywny styl jazdy niż brak umiejętności. Są niepodważalne dowody na to, że mężczyźni jeżdżą bardziej brawurowo - mówi.

Jak wynika z badań, panowie nie tylko stwarzają większe zagrożenie jako kierowcy, ale także częściej odnoszą urazy jako piesi. Mężczyźni stanowią większość wśród zabitych i rannych we wszystkich kategoriach wiekowych oprócz osób powyżej 64 roku życia (zapewne dlatego, że kobiety żyją dłużej i są w tej grupie nadreprezentowane). Największa bezwzględna liczba zgonów i poważnych urazów wśród pieszych występuje wśród chłopców w wieku od 5 do 17 lat i jest dwukrotnie wyższa, niż w grupie dziewcząt w tym samym wieku. Największy odsetek ofiar w stosunku do całości populacji notuje się jednak wśród osób starszych.

Nowojorskie statystyki są zbieżne z danymi instytucji ubezpieczeniowych dla całego kraju, według których w latach 2001-2002 wskaźnik śmiertelnych wypadków na 100 milionów przejechanych mil był około 50 procent wyższy dla mężczyzn niż dla kobiet. - Postawy, które mają na to wpływ, kształtują się bardzo wcześnie - mówi Tom Vanderbilt, autor książki "Ruch drogowy: Czemu jeździmy tak, jak jeździmy (i jak to o nas świadczy). - Pod kołami samochodów ginie dużo więcej chłopców - podkreśla. Dzieje się tak poniekąd dlatego, że chłopcom częściej pozwala się na zabawę poza domem, a wzorce kulturowe zachęcają ich do podejmowania większego ryzyka, wskazuje Vanderbilt. - Ten podział tworzy się już w dzieciństwie, ale towarzyszy nam do końca życia, i dotyczy także sposobu prowadzenia auta - ocenia.

Brytyjskie badania pokazały, że chłopcy radzą sobie lepiej z praktyczną częścią egzaminów na prawo jazdy, a dziewczynki - z teoretyczną. - Ale umiejętności kierowcy to jedna rzecz, a właściwe zachowanie za kierownicą to druga, i często wcale nie idą one w parze - dodaje Vanderbilt.

Z innych analiz wynika, że mężczyźni trąbią szybciej, gdy światło zmienia się na zielone i naciskają klakson z większą irytacją, niż kobiety. Ta agresja może wpędzić ich w kłopoty. Inne, prowadzone na giełdzie badania wykazały, że mężczyźni wykonują więcej transakcji od kobiet, ale wcale nie odnoszą większych sukcesów, wskazuje Vanderbilt.

Eksperci wiedzą swoje, a na ulicach Nowego Jorku spór na temat wyższości pań lub panów za kierownicą trwa w najlepsze. Różnice zdań w tej kwestii - co za niespodzianka - pokrywają się z różnicami płci.

Stereotyp roztargnionej kobiety za kółkiem wciąż pokutuje i ma się dobrze. - Mężczyźni bez wątpienia są lepszymi kierowcami od kobiet - mówi 50-letni Davis Beters. - Skupiają się na drodze. Kobiety bujają w obłokach - myślą o sukienkach, o tym, co na siebie włożyć. Myślą o makijażu, a niektóre nawet malują się podczas jazdy!

Podczas gdy eksperci przestrzegają przed agresywną jazdą, wielu kierowców uważa ją za atut. -Według mnie na drodze najważniejsze są intuicja i agresja -  twierdzi 24-letni Mark Volinsky, kierowca od sześciu lat. - Nawet mnie trudno jest wykrzesać z siebie tę energię, gdy jeżdżę po mieście, więc tym bardziej nie potrafię sobie wyobrazić, jak kobieta taka jak moja 45-letnia mama miałaby sobie poradzić w tym piekle.

Rose Pinto, 34-letnia instruktorka jazdy z Sharkey’s Auto Driving School nie jest zaskoczona wynikami badań. Mężczyźni są zbyt pewni siebie i to jest ich zgubą, podkreśla Pinto. - Kiedy facet nie wie, co robi, to tym bardziej się upiera, że wie.

Przekład: Julian Madej