• Rutkowski wyciągnął policję z tarapatów, odnajdując dwukrotnie skradzione auto
  • 10-tonowy, opancerzony wóz bojowy AMZ Tur pełni ważną funkcję w jego firmie
  • Jego praca bywa niebezpieczna — Rutkowski opowiada o nieudanym zamachu na swoje życie
  • Dachował Trabantem 601 na pierwszej jeździe próbnej

Samochody towarzyszą Rutkowskiemu od zawsze, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Swoją motoryzacyjną przygodę zaczynał między innymi od Trabanta 601, którym dachował podczas jazdy próbnej. Choć obecnie ma garaż wypełniony wieloma luksusowymi samochodami, to największe zainteresowanie wzbudza jego brawurowa działalność. Zapraszamy do przeczytania zapisu rozmowy pełnej nieprawdopodobnych zwrotów akcji.

Zrzut ekranu 2024-04-8 o 15.14.27.png
Zrzut ekranu 2024-04-8 o 15.14.27.png

Łukasz Bąk: Bardzo miło ponownie gościć cię w "Auto Świecie". Pierwszy raz występujesz przed kamerami, natomiast nie wiem, czy pamiętasz, ale prawie 30 lat temu występowałeś także w papierowej wersji.

Krzysztof Rutkowski: Tak, tak. Dla "Auto Świata" udzielałem wiele wywiadów…

Pokazywałeś też swoje samochody.

Pokazywałem swoje samochody, ale opowiadałem też o jednym konkretnym przypadku. O tak zwanym tunelu, który był pomiędzy Łowiczem a Łodzią i takim zwężeniu, które jest bardzo niebezpieczne. Tunel, który może być przyczyną wielu wypadków.

I o tym opowiadałeś w "Auto Świecie"?

Tak, na to zwróciłem uwagę i to był jeden właśnie z pierwszych kontaktów, ponieważ w "Auto Świecie" pracował bardzo sympatyczny człowiek, z którym miałem kontakt i tak się trochę nawet zaprzyjaźniliśmy. Mieliśmy dużo wspólnych tematów. Ja wtedy mieszkałem w Wiedniu.

Potem kilka razy też występowałeś na łamach AŚ. Nawet pokazywałeś swoje samochody z napisem "Rutkowski Patrol" i dzisiaj cię chciałem o taki samochód zapytać.

Takie samochody u mnie były, są, i będą.

Powiedz mi Krzysztof, co to do cholery jest? Tzn. ja wiem, co to jest, bo to jest AMZ TUR Kutno. Natomiast do czego ci to? Agencje detektywistyczne, agencje ochrony w tym kraju jeżdżą Oplami Corsa i Fiatami Panda, żeby nie rzucać się w oczy. A ty wyjeżdżasz wtedy czymś takim — dziesięciotonowym, opancerzonym pojazdem. Co patroluje teraz Rutkowski Patrol? Poligony wojskowe?

Nie chodzi o to. Ten samochód brał udział w bardzo szczytnej misji, ponieważ robiliśmy konwój humanitarny na Ukrainę. No niestety wybuchła wojna dwa lata temu.

AMZ Kutno TUR VI na zdjęciu od producenta zabudowy Foto: AMZ Kutno
AMZ Kutno TUR VI na zdjęciu od producenta zabudowy

No ale nie zakupiłeś go po to, żeby jechać na Ukrainę.

Nie, oczywiście, ale w bazie pojazdów biura Rutkowski znajdują się samochody bojowe. Na różne okoliczności.

Wymień jedną okoliczność, w której ten samochód ci się przydał.

Jest to wizytówka biura Rutkowski. Policja za to auto płaci trzy miliony plus VAT, więc to bardzo dużo. Ja równie dobrze mógłbym za to auto kupić sobie Lamborghini, najnowsze SVJ Aventador. Ale ja już mam samochody sportowe. Mam Mercedesa GTS, który jest świetnym samochodem, który stoi w garażu i praktycznie od pięciu lat przejechał 20 tysięcy km. Zauważ, od pięciu lat!

No ale masz tych samochodów…

AMZ Tur przejechał dużo więcej, ponieważ ten pojazd jest wykorzystywany do różnego rodzaju działań, działań w terenie. Ostatnio poszukiwaliśmy policjanta, który zaginął w Kluczborku. Ten pojazd w terenie bardzo trudnym doskonale się sprawdza. W teren bardzo trudny jeździ też Hummer H1, którego mamy. To jest superauto, również samochód terenowy, samochód bojowy, ale wersja generalska. Schwarzenegger, który zamówił wersję cywilną, nie ma tak dobrze wyposażonego Hummera H1, jak my! Oczywiście skórzane siedzenia, mahoniowa kierownica, top topów.

Zrzut ekranu 2024-04-10 o 115017 Foto: https://www.youtube.com/@MajaRutkowski
Zrzut ekranu 2024-04-10 o 115017

Ale umówmy się, większość tych działań, które wykonujesz AMZ-em Kutno czy Hummerem, mógłbyś robić równie dobrze zwykłymi terenówki, które nie kosztują trzech milionów złotych netto. Ja dążę do tego, czy to nie jest tak, że ten samochód to jest narzędzie marketingowe Krzysztofa Rutkowskiego? Bo jak wszyscy dobrze wiemy, Krzysztof Rutkowski lubi, jak się o nim mówi.

Ale mogę coś powiedzieć? Może ja ci powiem, do czego ten samochód służy? Bo widzę, że ty wiesz lepiej niż ja. Sam zadajesz pytania, na które udzielasz odpowiedzi. Pozwól, że coś tobie powiem.

Nie, ja staram się dowiedzieć, jaki był cel kupna takiego auta.

Ale mogę odpowiedzieć na to pytanie?

Proszę.

Będziesz miał problem, oszukają cię, nie zapłacą ci miliona złotych. Ten samochód jedzie do twojego dłużnika. Podjeżdża do twojego dłużnika. Twój dłużnik do ciebie dzwoni. Nikt z samochodu nie musi wychodzić. Twój dłużnik do ciebie dzwoni. Dobra, słuchaj, oddam te pieniądze. My nic nie robimy. W wielu przypadkach tak jest. Sprawy rozrastają się, sprawy rozwiązują się same. Pamiętaj, samochody od zawsze towarzyszyły Rutkowskiemu. Od zawsze. Różne samochody mogą być oznakowane. Mamy w grupie swoich samochodów Chevroleta. Ale wiesz co? Ten samochód został kupiony od policji w Stanach Zjednoczonych z Florydy. Samochód, który wygląda nieźle, ale to już nie jest to. I tak podjąłem ostatnio decyzję wspólnie z Kamilem, który u nas zajmuje się sprawami transportu, że samochód ten wystawimy na najbliższą aukcję podczas świątecznej orkiestry dla Owsiaka.

Jak ktoś mi nie odda miliona złotych, to do ciebie zadzwonię.

To nie chodzi o to. Wiesz, była taka głośna sprawa w Niemczech, która miała miejsce w ubiegłym roku. Dokładnie rok temu, przed świętami wielkanocnymi. Moi ludzie zajechali tam. Wiesz, strajk itd.

Wiem i pojawiły się oskarżenia pod waszym adresem, że zastraszacie ludzi.

Ale czym zastraszamy? A co, Oplem Corsa, byśmy nie zastraszali?. No, proszę cię… Oplem Corsą też byśmy zastraszali! No bo z Opla Corsy by wyszli potężni faceci w kamizelkach operacyjnych Rutkowski Patrol. No i co? A dlaczego mamy tym nie podjeżdżać? A czy ja mam zakaz wykorzystywania jakiegokolwiek pojazdu w mojej pracy? To jest moja sprawa, czym ja jeżdżę.

No dobrze.

Prywatnie jeżdżę BMW 7 z tablicami E7ZORRO, to ja zastraszam kogoś blachami, bo jest napisane "Zorro"? G klasa 63 AMG też może zastraszać. Gelenda też zastrasza. Dlaczego? No bo jeździ nią Putin.

Nie tylko Putin. Generalnie ten samochód ma taki gangsterski charakter.

Gelendy wykorzystuje Putin, kiedy jadą trzy pojazdy i nie wiadomo, w którym jest Putin.

A tu jadą trzy i nie wiadomo, w którym jest Rutkowski?

Jadą dwie Gelendy i nie wiadomo, w którym jest Rutkowski.

A powiedz mi, ile masz łącznie samochodów teraz?

17.

Zawsze lubiłeś motoryzację?

Bardzo. Ja jestem praktycznie wychowany na motoryzacji. Wiesz, to były czasy, kiedy mieszkałem w komisariacie, gdzie mój ojciec był funkcjonariuszem milicji, gdzie ja przygotowywałem ojcu motocykl Ural do przeglądów, które były w Komendzie Stołecznej Policji w wydziale transportu. To ja przygotowywałem ojcu samochód UAZ, który był wykorzystywany przez milicję tamtego okresu. Później oczywiście była przemiana i UAZ-y dalej jeździły w policji, ale oczywiście ten transport się zmieniał z możliwościami ekonomicznymi policji. Kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, wiadomo, że zmieniło się wszystko. Wtedy samochody typu Volkswagen Transporter to były samochody już w miarę luksusowe dla policji. Wchodziły Volkswageny Bora. Nie wiem, czy pamiętasz wydział kryminalny. Weszły Daewoo Espero, które były niezniszczalne. Potem Fiaty Bravo. Wiesz, ten przegląd tych pojazdów przez lata kształtował się bardzo różnie. Później KIA, a teraz BMW. Wiesz, co to jest? Coś, co w jakikolwiek sposób kształtuje również pewnego rodzaju rynek.

A jaki był pierwszy samochód, jaki Krzysztof Rutkowski kupił? Nie do pracy, tylko dla siebie.

Może nie Krzysztof Rutkowski, ale ojciec dla Krzysztofa Rutkowskiego kupił Fiata 126p.

Czyli poczciwy maluszek był twoim pierwszym samochodem?

Oczywiście. Był też Trabant 601.

Mydelniczka.

Mydelniczka tak zwana, którą od razu na jeździe próbnej przewróciłem na dach.

Ok…

Moja matka patrzy i do ojca się pyta: "Jaki ty samochód Krzysztofowi kupiłeś? Taki rozbity? Szyba wybita, połamany dach. Jak on ma jeździć tym samochodem?" A ojciec patrzy i nie wierzy. A jeszcze rura była zapasowa. Dali części, bo to wiesz. Kiedyś dawali jeszcze części zapasowe. Jeszcze nie wyjęli rury wydechowej. Rura była w środku i rura uderzyła mnie w głowę. Jak ja się przewróciłem na dach i rozwaliłem głowę. Krew się leje, koszula zalana. Matka patrzy… o co tu chodzi?!

To ładnie szarżowałeś jako młodzik… Ile miałeś lat?

Miałem wtedy 18 lat. Trabant, plastikowe tylne koła i był bardzo łatwy do przewrócenia na dach.

Pewnie próbowałeś driftować?

No dawałem mu dobrze na zakręcie.

A teraz namawiasz syna na to, żeby dawał ostro na zakręcie.

Nie namawiam, on mnie o to poprosił. Syn ma 10 lat i dostanie ode mnie w prezencie BMW E36 albo E34.

A po co mu taki samochód? Wiesz co, moje dzieci są w podobnym wieku, bo syn ma jeden 10 lat, drugi 8 i obaj jeżdżą już samochodem, ale przed telewizorem, trzymając pada w ręku. A ty będziesz uczył 10-latka driftować?

Chłopak ma 10 lat i już driftuje.

Czyli chciałbyś syna pchać w kierunku motoryzacji?

Bardziej w rajd samochodowy, wiesz? Nie w drift, ale niech od czegoś zacznie.

No to może niech zacznie od quada i wtedy rzeczywiście może jechać w teren.

Chcę mu spełnić pierwsze marzenie.

Wiesz jakie konotacje ma w Polsce BMW E36 z tylnym napędem? No nie najlepsze.

Ale dlaczego? Jeżeli jest zrobiony do driftu? Przecież on nie będzie jeździł po ulicy. Jakie ma mieć konotacje? Nie rozumiem.

Ale będziesz z nim jeździł czy weźmiesz instruktora?

Ja będę z nim jeździł najpierw, a później wezmę instruktora.

A umiesz driftować?

Ja osobiście nie driftuję, ale wezmę instruktora do tego.

A lubisz sport motorowy jako taki?

Lubię, ale nie jest to moja pasja.

Zrzut ekranu 2024-04-10 o 115043 Foto: https://www.youtube.com/@MajaRutkowski
Zrzut ekranu 2024-04-10 o 115043

A jesteś dobrym kierowcą?

No myślę, że bardzo dobrym.

A szybkim?

No sądzę, że szybkim. Skoro byłem w tak zwanej szkole szybkiej jazdy policyjnej na torze w Toruniu.

Grupa Speed tak zwana.

To wiesz, trochę potrafię. No i motocykle również były dla mnie pewnego rodzaju pasją. Kiedyś jeździłem na motocrossie Jawą 125 Enduro. W momencie, kiedy zrobili biathlon motocyklowy. Zrezygnowałem z tego, ponieważ miałem opór, by mieć na plecach karabin, czyli żelastwo, które mogłoby w mojej ocenie połamać mi kręgosłup. Tak to odbierałem jako młody chłopak. Dlatego w momencie, kiedy zrobili biathlon motocyklowy, powiedziałem nie. Wypisuję się z tego. Moje pierwsze motocykle to były "MZ-ki", takie, wiesz, z tymi dużymi, takimi osłonami. Białe, typowe milicyjne, z szybą z przodu. I teraz wyobraź sobie, że zakładałem czarne spodnie skórzane. Kurtka skórzana, hełm biały, okular, rękawice z białymi dodatkami, oczywiście bez żadnych insygniów, orzełka itd. Wsiadałem na motocykl i sobie jechałem. Chodziłem w Sochaczewie do liceum ogólnokształcącego, gdzie dojeżdżałem tym motocyklem, ale dojeżdżałem też samochodami i kiedyś koledzy zrobili mi psikusa, ponieważ w tamtych latach samochód był czymś wyjątkowym. Kilkunastu chłopaków przestawili Forda Capri pomiędzy drzewa tak, że nie można było wyjechać. Wstawili pomiędzy dwie topole. To są historie z lat szkolnych, z przeszłości.

To skoro jesteśmy przy przeszłości, jak zaczynałeś swoją działalność jako detektyw Rutkowski, jako biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego, to specjalizowałeś się w odnajdywaniu skradzionych samochodów.

Na tym wyrośliśmy. Na tym wybudowaliśmy swoją sławę.

Liczyłeś kiedyś, ile samochodów udało się odzyskać?

Nie, ale było ich bardzo dużo. Nie liczyłem, nie robiłem takich statystyk. Ale wiesz, przeciętnie rocznie to było około 150 pojazdów.

A jaka była skuteczność?

Bardzo dobra. Słuchaj, to był nasz strzał życia. Około 30 pojazdów na jednym parkingu, w tym dwa autobusy kradzione wartości około 1 miliona euro każdy. Położyliśmy wtedy Wołomin na straszne pieniądze. Słuchaj, mieliśmy informację o jednym aucie na parkingu strzeżonym na Targówku i tam wjechaliśmy. Potwierdził nam się ten jeden samochód i zaczęliśmy sprawdzać po kolei następne. Tych samochodów było około 30. Praktycznie z parkingu wyprowadziliśmy, myślę, trzy czwarte tych pojazdów, które tam stały.

Wiadomo, jakie to były czasy i komu te kradzione samochody odbierałeś. Czy w związku z tym zastraszano cię kiedyś?

No pewnie, że tak. No wiesz, do tej pory mamy różnego rodzaju sytuacje. Zresztą możesz sobie to przeczytać w informacjach i wiadomościach o konferencji, która była w Mysłowicach w hotelu Trojak, gdzie do tego hotelu przyjechał gość, którego wypuścili z więzienia. Człowiek śmiertelnie chory na raka, w związku z tym nie miał już nic do stracenia. Zatrzymywany był wielokrotnie przez nas, i na Ukrainie, i w Polsce, niejaki Józef Suchoń. No i tenże Józef pracował dla zorganizowanej grupy przestępczej, która wyprowadzała busy z wypożyczalni. Przyjechał i wyobraź sobie, że przyjechał w dzień konferencji. Chodził za nami bardzo aktywnie, nawet otworzył drzwi, patrząc, co się dzieje na konferencji. Było to bardzo dynamiczne nasze działanie, bo przechodziliśmy z punktu do punktu. W hotelu Trojak mamy bardzo dobry serwis i to są nasi przyjaciele, którzy są właścicielami. Zresztą w hotelu Trojak była baza biura Rutkowski przy słynnej sprawie Madzi z Sosnowca. Wszystkie konferencje prasowe tam się odbywały i tam sprawa Madzi z Sosnowca została rozwiązana. W tym hotelu Katarzyna W. przyznała się do tego, że zamordowała własne dziecko. To właśnie tam. I wyobraź sobie, że ten gość Suchoń, no miał zlecenie najprawdopodobniej odstrzelić mnie albo kogoś ode mnie. Następnego dnia potknął się, przewrócił się, eksplodował mu ładunek wybuchowy w teczce. Wyjął broń i strzelił sobie w głowę. Popełnił samobójstwo przed tym hotelem. Był to mieszkaniec Mysłowic. W związku z tym nie musiał wynajmować pokoju w hotelu, on już czekał na nas od rana. Wiedział o tym, że ta konferencja tam będzie, a to, że był często opisywany na portalu i w telewizji Patriot 24, którego jestem głównym udziałowcem, śledził to bardzo skrupulatnie i praktycznie. Ci ludzie, jego mocodawcy, również, sądzę, byli mocno zainteresowani.

Zrzut ekranu 2024-04-10 o 114950 Foto: https://www.youtube.com/@MajaRutkowski
Zrzut ekranu 2024-04-10 o 114950

Czy zdarza się, że jeszcze dzisiaj przychodzą do ciebie ludzie i proszą o pomoc w odnalezieniu auta?

W ubiegłym tygodniu, w poniedziałek, zabezpieczyliśmy BMW serii 7. Nowe auto.

A dlaczego ludzie to robią? Nie mają zaufania do policji? Wiedzą, że ta policja jest nieskuteczna i wolą zapłacić tobie?

Ja tego nie mówię. Spójrz i zobacz, jak to wygląda. Dzisiaj rozmawiałem z komendantem jednostki Komendy Powiatowej w Sierpcu i powiedziałem, że ta jednostka zrobiła genialną robotę. Genialną. Powiedziałem mu panie komendancie, jak jest to możliwe, że wasza jednostka była w stanie to zrobić na płaszczyźnie międzynarodowej, gdzie odbijaliśmy z Pakistanu dzieci. Dlaczego wy jesteście tacy dobrzy? Dlaczego inni tego nie robią tak, jak wy to robicie? No przecież ludzie potrzebują od policji pomocy. A dlaczego my tak doskonale funkcjonujemy, tak sobie dobrze dajemy radę? Dlatego, że coś nie działa w tym kraju. W dalszym ciągu w naszym kraju są pewne deficyty i niestety to musimy powiedzieć, że policja niestety w wielu przypadkach jest słaba.

A jakby mi zginął samochód i chciałbym wynająć Krzysztofa Rutkowskiego, żeby mi ten samochód odnalazł, to ile musiałbym zapłacić?

Po odnalezieniu płacisz 20 proc. wartości tego samochodu.

A jakie najdroższe auto odnalazłeś albo byłeś poproszony o jego odnalezienie?

Był to Lotus Esprit. Tych samochodów zostało wyprodukowanych 300 sztuk. To był egzemplarz nr 175. Samochód został odnaleziony w Kętach i wyobraź sobie, że policjant nie chciał wjechać, bał się wjechać tym samochodem na dziedziniec jednostki. Do tego złodzieja, który jeździł tym autem, powiedział: "wsiądź, wjedź tam w tę bramę, bo ja mam obawy". To bardzo niski samochód. No i złodziej wsiadł, tylko że nie wjechał w dziedziniec, a uciekł. Niestety uciekł policji, więc odnaleźliśmy ten samochód ponownie. Tylko że mieliśmy problem. Nie mieliśmy kluczyków do niego i mieliśmy całą przeprawę z tym autem. Wiesz, odnaleźliśmy też w hotelu Marriott Mercedesa S Coupe. Bardzo drogi samochód. Ten samochód kosztował około 250 tys. euro. Może nawet więcej, bo był doskonale wyposażony. Tym samochodem został porwany Białorusin na Ukrainie. Samochód odnaleźliśmy. Słuchaj, ale to był hit z tym autem. Już miałem papiery, żeby go odebrać z policji. Samochód stał na parkingu strzeżonym w hotelu Marriott. Ktoś złośliwie wiedział, że ja ten samochód odnalazłem. Zadzwonił na policję i powiedział, że w hotelu Marriott jest bomba. Ewakuacja wszystkich ludzi, i to w tym samochodzie. Samochód ściągnięto na plac. Wiesz, co zrobili? Ostrzelali go z broni maszynowej dookoła. Podziurawili go jak durszlak. Następnie strzelili do niego z armatki wodnej w szyby.

Właściciel, który cię wynajął, musiał być przeszczęśliwy.

Samochód zrobił się jak wydmuszka. Wyleciał z niego szyberdach. No bo ciśnienie wody do tego doprowadziło. Czyli zniszczyli szyby, zniszczyli blachę, łomem otworzyli bagażnik. No i bomby nie było.

Ale i tak państwo potem zapłaci.

Nie, nie zapłaciło. Nikt nie zapłacił. Właściciel powiedział, że on tego samochodu nie chce.

No ja mu się raczej nie dziwię.

On tego samochodu nie chce. To co z nim zrobimy? Totalnie zniszczony. No więc ja ten samochód odkupiłem od tego właściciela.

Jak prawdziwy Polak, jeszcze go wyremontowałeś?

No musiałem wyremontować i zrobiłem go top. Zrobiłem go w serwisie Mercedesa.

Wyremontowałeś ostrzelane auto, w które ktoś pompował wodę?

A dlaczego nie?

To z tej strony cię nie znałem.

Wyremontował go serwis Mercedesa.

Ja rozumiem…

Zrobili go tak, jak należy, wymienili blachy, zrobili go, wiesz, jak fabryce.

Ja miałem jeszcze jedno pytanie, ale w zasadzie to już pytań nie mam. Bardzo ci dziękuję, fajnie, że do nas wpadłeś. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja się zobaczyć i porozmawiać, bo mało porozmawialiśmy o twoich samochodach. Wiem, że masz ich 17, wiem, że masz wspaniałą kolekcję…

Tak, mam wspaniałą kolekcję nowych samochodów, o której chętnie opowiem. Dziękuję za zaproszenie.