W ciągu ostatnich 6 lat w szwedzkiej firmie nastąpił prawie 50-procentowy wzrost sprzedaży samochodów wyposażonych w jednostki wysokoprężne. To bardzo dużo, zwłaszcza że Volvo debiutowało z dieslem własnej konstrukcji dopiero w 2001 r. Wcześniej do aut szwedzkiego koncernu montowano silniki Diesla innych marek (m.in. Renault i Volkswagena). Do dziś w mniejszych modelach (S40/V50) wykorzystywane są jednostki zbudowane we współpracy z Fordem i francuskim koncernem PSA. W jednostce Volvo D5 (skrót od: diesel i 5 cylindrów) po modernizacji moc wzrosła z dotychczasowych 163 KM do 185. Także wartość maksymalnego momentu obrotowego uległa zmianie - obecnie 400 Nm (poprzednio 60 Nm mniej). W praktyce w modelu S60 D5 auto przyspiesza do "setki" lepiej o 1 s i uzyskuje większą o 20 km/h prędkość maksymalną. Wtrysk paliwa w silniku D5 nowej generacji następuje pod wysokim ciśnieniem 1600 barów w trzech etapach: 1) wtrysk pilotażowy (zmiękczający twardą pracę silnika wysokopreżnego), 2) wtrysk główny, 3) dotrysk - obniżający emisję spalin. Dbałość o ekologię zapewnia także bezobsługowy filtr cząstek stałych. Nowej generacji silnik współpracuje z 6-stopniową skrzynią manualną, a od października dostępny będzie również z 6-biegowym "automatem". Jednostka D5 pojawi się w przednionapędowych S60 (146 900 zł) i V70 (174 200 zł) oraz w modelach z napędem na obie osie - XC90 (219 100 zł) i XC70 (194 300 zł).