Wiosną rekord długości lotu ustanowił kierowca, który po wybiciu się z progu na rondzie w Rąbieniu (woj. łódzkie) przeleciał w powietrzu aż 64 metry (!), wylądował na terenie pobliskiego kościoła i uderzył w niewielki budynek garażowy. Kierowca Volkswagena najwyraźniej pozazdrościł swojemu pijanemu koledze i postanowił ów wyczyn powtórzyć, tym razem jednak jako wspomagacz posłużył nie alkohol, a – zapewne – nieco inne środki odurzające. Efekt, jak widać na na załączonym filmie może i spektakularny, ale czy sam lot był dłuższy niż owe 64 m? Wydaje się, że nie...

A już zupełnie na poważnie: do zdarzenia doszło w minioną niedzielę (22.11) na zjeździe z wiaduktu w ciągu ul. Dąbrowskiego i al. Piłsudskiego w Białymstoku. Samochód po wybiciu się na krawężniku uderzył w słup sygnalizacji świetlnej – całe szczęście, że akurat w pobliżu nie znajdował się żaden pieszy!

40-letni kierowca miał już wcześniej mieć cofnięte uprawnienia do kierowania pojazdami, wstępne badanie miało potwierdzić, że znajdował się on pod wpływem środków odurzających. Gdy mężczyźnie udzielano pomocy, miał zachowywać się agresywnie.