- Belgijski kierowca został ukarany mandatem na 6 tys. 597 euro za rzekome przekroczenie prędkości 696 km na godz. swoim Oplem Astrą
- Okazało się, że doszło do błędu urządzenia pomiarowego, a rzeczywista prędkość wynosiła około 60 km na godz.
- A co z horrendalną grzywną, którą nałożono na kierowcę za wykroczenie, którego nie popełnił?
Belgijski kierowca został ukarany mandatem na kwotę 6 tys. 597 euro za rzekome przekroczenie prędkości do 696 km na godz. swoim Oplem Astrą. Zaskoczony takim oskarżeniem, zwrócił się do policji, wiedząc, że jego pojazd nie jest w stanie osiągnąć takiej prędkości. Okazało się, że doszło do błędu pomiarowego.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoDostał mandat z fotoradaru za coś, czego nie da się zrobić
Po dokładnym zapoznaniu się z otrzymanym pocztą dokumentem nie mógł uwierzyć w to, co czyta. Według listu, poruszał się swoim Oplem Astrą z prędkością 696 km na godz., za co została na niego nałożona kara w wysokości 6 tys. 597 euro, czyli w przeliczeniu ponad 28 tys. zł.
Zdezorientowany kierowca zwrócił się do policji z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Jak informuje portal chip.de, na który powołuje się opisujący sprawę Fakt, ostatecznie nie musiał płacić tak wygórowanej sumy. Okazało się, że doszło do błędu w kalibracji urządzenia pomiarowego.
W trakcie rejestracji prędkości nastąpiła oczywista pomyłka, co spowodowało, że odczytana prędkość wyniosła aż 696 km na godz. W rzeczywistości kierowca jechał z prędkością około 60 km na godz. Kwotę mandatu obniżono do nieco ponad 50 euro - tyle należy się w Belgii za przekroczenie prędkośći do 10 km na godz.
W Polsce też jest pewien wyjątkowy fotoradar. Postał 48 godzin i dostał siekierą
W Polsce też mamy fotoradar, który co prawda nie popełnia błędów pomiarowych jak ten belgijski, ale wyjątkowo nie podoba się kierowcom. Chyba żaden fotoradar w Polsce nie budzi tak negatywnych emocji, jak urządzenie zamontowane w Al. Jerolimskich 239 w Warszawie. W piątek (19 kwietnia) informowaliśmy, że po około dwumiesięcznej naprawie TraffiStar SR390 ponownie zaczął kontrolować prędkość kierowców jadących Al. Jerozolimskimi, ale tym razem na jezdni prowadzącej w stronę centrum miasta. Sprzęt nie przetrwał jednak zbyt długo.
Jak informowaliśmy wczoraj na łamach Auto Świata, słynny fotoradar został uszkodzony... siekierą. Skąd taka niechęć akurat do tego urządzenia? Pisaliśmy o tym w tym tekście: Najbardziej znienawidzony fotoradar w Polsce nie przetrwał nawet 48 godzin. Dostał siekierą