Szokujące nagranie z Warszawy, które obiegło internet, pokazuje dramatyczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Sytuacja rozegrała się na oczach innych uczestników ruchu drogowego i niestety można ją nazwać "powtórką z A1". Znów mamy do czynienia z niewinną, poprawnie jadącą rodziną i brawurowym kierowcą, który pędził z ogromną prędkością.
Sprawca śmiertelnego wypadku w Warszawie był nietrzeźwy
Policja potwierdziła, że wszyscy pasażerowie Volkswagena Arteona byli nietrzeźwi, a kierowca, który doprowadził do wypadku, nie został jeszcze zidentyfikowany (żaden z pasażerów nie przyznaje się do prowadzenia). Fordem, który znalazł się na kursie Volkswagena, podróżowała czteroosobowa rodzina. Siła uderzenia była tak duża, że pomimo poduszek powietrznych podróżujący między dziećmi na tylnej kanapie ojciec zginął na miejscu. Jego 37-letnia żona i dzieci (4-letni chłopiec oraz 8-letnia dziewczynka) walczą w szpitalu o życie.
Jak przekazał Miejski Reporter, w stanie krytycznym znajduje się też jedna z pasażerek Arteona. Pozostali trzej młodzi mężczyźni zostali zatrzymani przez policję i przebadani alkomatem: 22-latek miał ponad 2 promile, a 27-latek i jego rok starszy kolega "wydmuchali" ponad promil.
Powtórka z A1, ale w centrum miasta
Szokujące jest także to, że do powtórki tragicznego zdarzenia z autostrady A1 doszło tym razem w środku miasta. Na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie obowiązuje podwyższone ograniczenie prędkości, ale nagranie jasno wskazuje, że kierowca Volkswagena Arteona jechał o wiele szybciej niż 80 km/h.
Trasa była nieprzejezdna przez kilka godzin, a na miejscu konieczna była interwencja wielu służb ratunkowych — kilku zastępów straży pożarnej, załogi policji i aż pięciu zespołów ratownictwa medycznego. Ile jeszcze takich tragedii musi się wydarzyć, aby ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę z konsekwencji tak rażącego przekraczania prędkości?