Samochód osobowy i duży przebieg niemal automatycznie kojarzy nam się z firmowym dieslem użytkowanym na długich trasach. Tymczasem są auta, które zupełnie nie wpisują się w ten schemat, a również pokonują naprawdę duże dystanse. Słynące z długowieczności starsze modele Volvo to jedno, ale rekordy przebiegu biją także hybrydowe Toyoty, jak Prius, którym wiedeński taksówkarz zrobił w ruchu miejskim ponad milion kilometrów, czy nawet zwykłe Hondy Civic, a takim właśnie samochodem amerykański przedstawiciel handlowy "nakręcił" aż milion mil (ponad 1,6 mln km). Podobnych przykładów nie brak zresztą także na naszym podwórku.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Tom Thalmann pokonał jednak milion kilometrów samochodem, który jeszcze bardziej "nie pasuje" do schematu. Na co dzień jeździ on bowiem Porsche 911 Turbo — modelem, który niekoniecznie pasuje do obrazu typowego "daily", choć jak się okazuje, doskonale się w tej roli sprawdza, a co więcej jest naprawdę długowieczny. Autem Toma Thalmanna w grupie Apex Automotor "pochwalił się" Eric Kaul.

 Foto: Eric Kaul / Facebook

Choć samo Porsche znane jest z niezawodności i od wielu, wielu lat króluje wśród rankingów, co można sprawdzić choćby w tegorocznym zestawieniu najmniej awaryjnych samochodów wg TUV, to jednak tak wysoka pozycja marki nie do końca jest zasługą modelu, którym jeździ Tom. Jego Turbo to piąta generacja 911, oznaczona kodem 996, które aż z takiego poziomu niezawodności jak inne auta tej marki nie jest znane.

Właściciele pierwszego Porsche chłodzonego cieczą problemy mogą mieć m.in. z łożyskami IMS (a te mogą nawet całkowicie zniszczyć silnik), pękniętymi głowicami, zawieszeniem, sprzęgłem, skrzynią biegów, czy chłodnicą. Jak się jednak okazuje, to "jedna z najmniej niezawodnych 911-ek wszech czasów" i to w wydaniu Turbo z powodzeniem może nie tylko służyć na co dzień, ale też służyć naprawdę bezawaryjnie i to przez ponad milion km.

 Foto: Eric Kaul / Facebook

W ciągu całego swojego"życia" silnik z auta Tom Thalmanna wymontowano tylko raz, i to nie w celu jego remontu. Przy przebiegu 383 tys. mil (ok. 616 tys. km) zdecydowano się naprawić drobne wycieki oleju oraz wymienić turbosprężarkę. Przy okazji sprawdzono także stan silnika, bo auto nie jest użytkowane wyłącznie na ulicy, ale także na trackdayach, więc nie zawsze jest traktowane delikatnie. Okazało się, że lekko zużyte były tylko dwa łożyska, a reszta jednostki napędowej była w nienagannym stanie — nawet wszystkie zawory dalej były zgodne z fabryczną specyfikacją.