"Nie może być tak, że na granicy Niemiec z Austrią jest więcej kontroli niż w Saksonii" - to wypowiedziane w saksońskim parlamencie krajowym słowa Sebastiana Wippela, polityka partii AfD cytowanego przez serwis Tag24.de. W ten sposób partia uzasadniła swój wniosek dotyczący wprowadzenia stacjonarnych kontroli na granicach z Czechami i Polską, które miałyby zahamować zbyt dużą liczbę uchodźców docierających do Niemiec.

Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo

Jeżeli wniosek zostanie zaakceptowany i w Saksonii przywrócone zostaną kontrole na granicach, z pewnością niekorzystnie wpłynie to na ruch samochodowy podczas podróży do naszych zachodnich sąsiadów. Z punktu widzenia Polaków cała sprawa wydaje się o tyle dziwna, że Wippel sam zauważył, że migranci przede wszystkim przedostają się przez granicę z Czechami, korzystając z połączenia kolejowego z Pragi do Drezna. Wszystko wskazuje zatem na to, że w ten sposób niemiecki polityk chce uniemożliwić migrantom znalezienie innej łatwej drogi do Niemiec.

Z pewnością podczas podejmowania decyzji o wprowadzeniu kontroli Niemcy nie będą brali pod uwagę wyłącznie wygody i komfortu, jaki podróżującym daje brak stacjonarnych kontroli. Serwis Tag24.de przypomina, że w ostatnich miesiącach odnotowano gwałtowny wzrost liczby osób starających się o azyl i tylko w samej komendzie federalnej policji w Dreźnie wyniosła ona 2,4 tys. osób, czyli tyle ile przez cały 2021 r. Z doniesień medialnych wynika, że Niemcy odnotowują napływ migrantów z Ukrainy oraz tych docierających od strony Morza Śródziemnego i Bałkanów.