• Drastyczna podwyżka akcyzy na auta używane wymusza też „korektę” stawek akcyzy na samochody nowe
  • Najbezpieczniejszą – z prawnego punktu widzenia – formą progresji stawek jest uzależnienie ich od normy czystości spalin i pojemności silnika albo od emisji CO2
  • Skutki „ekologiczne” może mieć tylko wysoka podwyżka stawek akcyzy na samochody używane, jednak na wysokiej podwyżce budżet państwa może stracić

O tym, że rząd planuje podwyżkę akcyzy na samochody używane dowiedzieliśmy się niewiele, przy okazji konferencji prasowej poświęconej innemu zagadnieniu – elektromobilności. Pani minister Jadwiga Emilewicz powiedziała na temat planowanych zmian bardzo mało, ale i tak wiarygodna jest tylko część z jej komunikatu. Chęć podwyżki akcyzy na samochody używane, która w jakiś sposób obciąży kupujących samochody używane z importu i wspomoże budżet państwa jest jak najbardziej wiarygodna. Zamiaru uśmiercenia rynku samochodów używanych sprowadzanych z zagranicy nie sposób jednak brać serio, a w każdym razie trudno uwierzyć, że mógłby się udać.

Tak zwyczajnie „sprawić, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać” nie można, o czym pani minister Emilewicz może się dowiedzieć, studiując losy 65-procentowej stawki akcyzy na auta używane nakładanej przed, i przez chwilę po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.

Stosowano wtedy prostą progresję – im starsze auto, tym wyższa stawka podatku, przy czym wysoki podatek dotyczył tylko aut importowanych. W praktyce akcyza na samochody używane była barierą dla importu aut z krajów UE, dyskryminowała importowane z UE samochody używane, a zatem była niezgodna z prawem wspólnotowym, co niżej podpisany wykazał przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu, zmuszając polski rząd do obniżenia stawek akcyzy i zwrotu zainteresowanym niesłusznie pobranego podatku. Treść wyroku dostępna jest tu.

Starsi koledzy pani minister na pewno jeszcze pamiętają tę sprawę, o czym zresztą świadczy bardziej wyrafinowany projekt podwyżki akcyzy, nad którym pracowano w 2016 roku, a który miał wejść w życie w roku 2017. Nie wszedł, ale ponieważ obecnie planowany jest „powrót do tematu”, warto go przypomnieć.

Projekt już był. Odgrzebią?

Projekt rewolucji w stawkach akcyzy na samochody opierał się na na podziale samochodów na cztery grupy wiekowe zgodne z normami czystości spalin oraz na 8 grup powiązanych z pojemnością silnika, przy czym najniższa obejmowała silniki poniżej 1200 ccm, a najwyższa – powyżej 3999 ccm. Stawki akcyzy wyrażone były kwotowo od 1000 do 98 000 zł, ale podlegały obniżce (zgodnie ze „współczynnikiem deprecjacji”) na zasadzie: im starszy samochód (domyślnie: o wyższej utracie wartości), tym niższy podatek.

I tak jednak za bardzo stary samochód z dużym silnikiem można było – według projektu – zapłącić np. 9800 zł, a za nieco młodszy, ale z dużym silnikiem – więcej. W praktyce proponowane stawki pozostawały bez zmian dla kupujących nowe, małe samochody, ale dla wszystkich innych – rosły. Warto zwrócić uwagę, że proponowane stawki akcyzy w żaden sposób nie odnosiły się do ceny pojazdu, a zatem nie dało się podatku obniżyć, wpisując do umowy lub faktury niższą cenę auta. Jeden wyjątek dla pojazdów o ponadnormatywnej utracie wartości był w praktyce trudny do wykorzystania.

Powiązanie wysokości stawki podatku z normą emisji spalin jest mądre – daje bowiem argument w negocjacjach z Unią Europejską (ochrona klimatu). Można by też wykorzystać np. normę emisji CO2, jednak w przypadku starszych samochodów pojawi się kłopot: zużycie paliwa dawniej mierzono według innych norm, całkowicie niekompatybilnych z dzisiejszymi.

Projekt zmian akcyzy, nad którym pracowano w poprzedniej kadencji

Składa się on z wzoru, który opiera się na wartości akcyzy podanej w tabeli (w złotych) pomniejszonej o współczynnik deprecjacji uzależniony od wieku auta:

„Art. 105. 1. Akcyzę, oblicza się według następującego wzoru:

P = S x (1–D)

w którym poszczególne symbole oznaczają:

P – kwota akcyzy wyrażona w polskich złotych,

S – stawka akcyzy, o której mowa w ust. 2,

D – współczynnik deprecjacji, o którym mowa w ust. 4.

Stawki akcyzy na samochody dla poszczególnych przedziałów pojemności silnika są zależne od normy poziomu emisji spalin samochodu i wynoszą w zł:”

Tabela określająca stawki od wieku w zależności od poj. silnika i normy emisji spalin

Pojemność silnika Norma emisji Euro 6 (stawki akcyzy w zł) Norma emisji Euro 5 (stawki akcyzy w zł) Norma emisji Euro 4(stawki akcyzy w zł) Norma emisji Euro 3 lub wcześniejsza lub brak normy poziomu emisji spalin (stawki akcyzy w zł)
poniżej 1200 cm3 1000 2000 2300 3500
1200–1499 cm3 1500 2400 2550 8000
1500–1999 cm3 1950 3120 3320 10 000
2000–2499 cm3 9000 18 000 20 70 29 000
2500–2999 cm3 14 000 25 000 32 000 40 000
3000–3499 cm3 20 000 36 000 46 000 57 000
3500–3999 cm3 27 000 42 000 62 000 76 000
powyżej 3999 cm3 35 000 55 000 80 000 98 000

Tabela określająca „współczynnik deprecjacji”

Okres deprecjacji (w miesiącach) Współczynnik deprecjacji (D)
poniżej 1 0
od 1 do 2 0,03 0,03
od 3 do 4 0,08
od 5 do 6 0,12
od 7 do 12 0,18
od 13 do 24 0,25
od 25 do 36 0,35
od 37 do 48 0,45
od 49 do 60 0,55
od 61 do 72 0,60
od 73 do 84 0,65
od 85 do 96 0,70
od 97 do 108 0,75
od 109 do 120 0,78
od 121 do 132 0,82
od 133 do 144 0,84
od 145 do 15 6 0,86
od 157 do 168 0,88
169 i powyżej 0,90

Nie warto wnikać w dalsze szczegóły, ponieważ i tak – jeśli ten stary projekt stanie się bazą wyjściową do nowej „rewolucji akcyzowej” – stawki i przedziały wiekowe, a także przedziały pojemności silników będą zmienione i dostosowane do obecnej sytuacji.

Posługując się arkuszem kalkulacyjnym można go dowolnie „stuningować” zgodnie z oczekiwanym efektem: zapowiadanym ograniczeniem importu samochodów używanych albo zwiększeniem wpływu do budżetu. W tym drugim przypadku nie chodzi o to, aby ludzi odwieźć od kupna samochodu, tylko o to, żeby zgodzili się zapłacić więcej. Jeśli podatek jest zbyt wysoki, pojawia się ryzyko, iż znaczna część podatników po prostu zrezygnuje ze zmiany samochodu – a przecież, z punktu widzenia fiskusa w potrzebie, nie o to chodzi, prawda?

Wysoka podwyżka akcyzy - czy powietrze będzie czystsze?

Jednym z deklarowanych powodów podwyżki akcyzy na samochody używane jest skłonienie Polaków do kupowania nowych aut. Niestety, to tak nie zadziała, a w każdym razie nie w każdym czy choćby w większości przypadków. Dla osoby, która pragnie kupić używany samochód za 20 tys. zł albo mniej, nowe auto nie jest alternatywą.

Statystyczna cena nowego auta kupowanego w Polsce to obecnie ok. 120 tys. zł (wartość ta zmienia się w kolejnych miesiącach) z tendencją silnie zwyżkową. Auta drożeją za sprawą rosnących wymagań dotyczących emisji CO2 oraz obowiązkowego wyposażenia – oszczędzając, wolniej gromadzimy środki niż rosną ceny aut. Jeśli zatem akcyza gwałtownie wzrośnie, niejeden gotów jest zrezygnować ze zmiany samochodu na zasadzie: skoro moje auto jeździ od 15 lat, to jeszcze 2 lata przetrwa.

Warto zwrócić uwagę na to, że choć średni wiek importowanego do Polski samochodu to aż 11,8 roku, to z reguły zmieniając auto, zmieniamy je na młodsze. Zamrożenie „ruchu w interesie” na rynku aut używanych może sprawić, iż średni wiek samochodu jeżdżącego po Polsce... wzrośnie. Oczywiście, prędzej czy później samochody się zużywają, ale oczekiwany efekty w postaci zastępowania starych aut nowymi, jeśli się pojawi, to dopiero w dłuższej perspektywie. No i wpływy z podatków, zamiast wzrosnąć, zmaleją – zwłaszcza w pierwszym i drugim roku.

Niewielka podwyżka akcyzy - Polak zapłaci!

A teraz wyobraźcie sobie, że nie tworząc skomplikowanych wzorów naliczania akcyzy po prostu zmieniamy stawki: nie 3,1 proc. tylko np. 5 proc. wartości. Oznacza to, że podatek za samochód o wartości 10 tys. zł wyniesie nie 310 zł tylko 500 zł. Zapłacilibyście? Pewnie, że tak. Każdy będzie narzekał, że miało nie być podwyżek podatków (obiecane przed wyborami), ale każdy zapłaci.

A gdyby podatek wzrósł do 7 proc.? Też każdy zapłaci! I tylko najlepsi fachowcy od podatków są w stanie precyzyjnie określić punkt, w którym podwyżka stawek sprawi, że dochody państwa, zamiast rosnąć, zaczną się kurczyć. To się nazywa „krzywa Laffera”. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę specyficzną sytuację wywołaną pandemią: choć rynek aut używanych „wstaje” znacznie szybciej niż rynek samochodów nowych, to jednak dziś łatwiej zrezygnować z wymiany samochodu niż jeszcze rok temu.

Inteligentna podwyżka akcyzy: jaki może mieć skutek?

Za pomocą bardziej skomplikowanych wzorów (podstawą może być projekt z 2016 roku), jeśli w odpowiednie rubryki podstawimy odpowiednie stawki podatku, można delikatnie „tuningować” rynek: sprawić, że chętni na zmianę samochodu zaczną szukać aut z mniejszymi silnikami albo o włos młodszych niż obecnie, że preferowane będą napędy niskoemisyjne (ale to nie działa w stu procentach – zerowa akcyza na „elektryki” nie sprawiła, że klienci ruszyli do salonów), że lepiej będzie kupić auto z silnikiem benzynowym niż Diesla albo np. że jeśli diesel – to raczej nowszy niż starszy.

Niestety, ponieważ planowane zmiany w podatkach nie opierają się raczej na obniżkach stawek za niektóre kategorie pojazdów, lecz na podwyżce, w każdym przypadku „suweren” będzie niezadowolony. Zresztą krytycy odezwali się także w kręgach rządowych, należy do nich np. wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker, który publicznie skomentował zapowiedzi minister Jadwigi Emilewicz:

I to tyle, jeśli chodzi o przyszłość projektu „podwyżka akcyzy”, który przecież jeszcze się nie narodził: może i będzie, ale raczej bez rewolucji; po prostu kolejna podwyżka podatków uzasadniona „troską o dobro klimatu”.

Obecnie podstawowe stawki to: 3,1 proc. dla aut z silnikami o poj. do 2 litrów i 18,6 dla aut z większymi silnikami. Zerowa stawka dotyczy aut z napędem elektrycznym oraz (do końca roku) na hybrydy Plug-in z silnikami do 2000 ccm (od 2021 r. pełna stawka – 3,1 proc.). Zniżka (50 proc. stawki dla aut „czysto” spalinowych) dotyczy bezterminowo pozostałych hybryd.