- Rządowy projekt ustawy, przewidujący zatrzymywanie praw jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h bez względu na miejsce popełnienia wykroczenia, nie wchodzi w życie zgodnie z planem
- Problemem okazało się zwiększenie praw pieszych względem pojazdów, które także zapisano w projekcie
- Jedną z planowanych zmian było obniżenie dozwolonej prędkości na obszarze zabudowanym
Prawo jazdy miało stracić jeszcze w tym roku – zgodnie z szacunkami Ministerstwa Infrastruktury – 40 tysięcy kierowców. Założenia te są wiarygodne – opierają się na dotychczasowych statystykach wykrywanych wykroczeń polegających na przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h. W dzisiejszym stanie prawnym automatyczne zatrzymywanie praw jazdy, w praktyce bez możliwości odwołania się, dotyczy wyłącznie przekroczeń stwierdzonych na obszarze zabudowanym.
Policjant zatrzyma prawo jazdy za pokwitowaniem w przypadku ujawnienia czynu polegającego na kierowaniu pojazdem z prędkością przekraczającą dopuszczalną o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym
Po wejściu w życie nowych przepisów powyższy paragraf brzmiałby tak:
Policjant zatrzyma prawo jazdy za pokwitowaniem w przypadku ujawnienia czynu polegającego na kierowaniu pojazdem z prędkością przekraczającą dopuszczalną o więcej niż 50 km/h
Na szczęście dla wielu zbyt szybko jeżdżących kierowców, zmiany odsuwają się w czasie. O ile? Nie wiadomo! Jeszcze 2 miesiące temu przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury twierdzili, że wejście w życie projektowanych przepisów w przewidzianym terminie zależy wyłącznie od tempa prac w Sejmie. Dziś wiadomo, że projekt utknął w ministerstwie na dłużej. Dlaczego?
Ambitny projekt zmian - nie tylko zabieranie praw jazdy
Projekt okazał się zbyt ambitny – przewiduje on także, po pierwsze, zmniejszenie dozwolonej prędkości na obszarze zabudowanym w nocy (obecnie w godzinach 23:00-5:00 dozwolona prędkość to 60 km/h, po zmianach ma być 50 km/h) i po drugie, zwiększenie praw pieszych względem pojazdów na przejściach dla pieszych. I właśnie ta ostatnia planowana zmiana okazała się przeszkodą – na razie – nie do przejścia.
Jest tak:
Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu.
A miało być tak:
Pieszy wchodzący na jezdnię lub torowisko albo pieszy przechodzący przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.”;
Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się w tym miejscu lub na nie wchodzącego, i ustąpić pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na to przejście albo znajdującemu się na tym przejściu.”;
Kontrowersyjne pierwszeństwo pieszych
W ramach konsultacji społecznych wypowiedziało się wiele instytucji, m.in. firmy zajmujące się organizacją transportu publicznego w dużych miastach, które zwracały uwagę na to, iż proponowane zmiany doprowadzą do pogorszenia bezpieczeństwa pieszych, którzy będą wykorzystywać swoje nowe prawo, wchodząc pod jadące tramwaje, których droga zatrzymania jest zdecydowanie dłuższa niż w przypadku samochodów.
Zmiana ta (…) wbrew słusznym, co do zasady, intencjom Ustawodawcy, niekorzystnie wpłynie na bezpieczeństwo ruchu drogowego na przejściach dla pieszych przez torowisko. Wynika to m.in. z faktu, iż tramwaje mają zdecydowanie dłuższą drogę zatrzymania niż samochód przy tej samej prędkości początkowej. Co więcej, Spółka obawia się wzrostu liczby wypadkow aż w dwóch obszarach:
A np. Politechnika Krakowska twierdzi, że przy obecnym zagęszczeniu przejść dla pieszych na niektórych odcinkach ulic w miastach, zmiana prawa doprowadzi do całkowitego ich zakorkowania.
Dotychczasowa praktyka wyznaczania przejść dla pieszych w miastach spowodowała na niektórych ulicach takie ich zagęszczenie, że nowe zasady ruchu (udzielenie pierwszeństwa pieszym) mogą doprowadzić do istotnego ograniczenia przepustowości ulic i zwiększenia udziału zatorów w ruchu oraz zwiększenia emisji spalin (…).
Do Ministerstwa Infrastruktury w ramach konsultacji publicznych dotyczących tego projektu wpłynęło kilkadziesiąt pism, a sam projekt stracił impet i czeka na decyzję. Być może się nie doczeka, może pewne rzeczy zostaną z niego wykreślone, a może powstanie zupełnie nowy projekt – np. dotyczący wyłącznie kwestii zatrzymywania praw jazdy za przekroczenie prędkości. O i ile zaostrzanie kar czy obniżenie limitow prędkości przychodzi łatwo i nie jest trudno je uzasadnić (a przynajmniej można mieć swoje zdanie w tej kwestii), to już doprowadzenie do zwiększenia liczby śmiertelnych wypadków na przejściach dla pieszych oznacza konkretną odpowiedzialność.
Przeczytaj też:
Być może rozwiązaniem problemu jest wprowadzenie pierwszeństwa pieszych wchodzących na przejście, ale z wyłączeniem pierwszeństwa przed nadjeżdżającym tramwajem? Może tramwaje powinny mieć bezwzględne pierwszeństwo przed pieszymi? Może – ale to wymaga wielomiesięcznej akcji informacyjnej, w przeciwnym wypadku statystyki wypadków mogą się pogorszyć.
A nauka płynie z tej sytuacji taka, że czasem nie warto w jednym projekcie ustawy mieszać zupełnie różnych rozwiązań, bo w efekcie projektowane zmiany, nawet słuszne, pozostają projektami – a te nie mają skutków prawnych.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo