Auto Świat Wiadomości Aktualności Zarabiają na zgłaszaniu wykroczeń. Dla niektórych to stała praca

Zarabiają na zgłaszaniu wykroczeń. Dla niektórych to stała praca

Zarabianie na mandatach? Są osoby, które zrobiły sobie intratny biznes na "donoszeniu", za które dostają nagrodę pieniężną. Wystarczy, że zgłoszą wykroczenie drogowe i mogą liczyć na wypłatę. "Zarobki" mogą być na tyle wysokie, że inna praca jest już niepotrzebna.

Wystarczy, że zobaczą ciężarówkę, której silnik działa dłużej niż 3 minuty i od razu zgłaszają to służbom. Tak zarabiają na życie
Vlad Teodor / Shutterstock
Wystarczy, że zobaczą ciężarówkę, której silnik działa dłużej niż 3 minuty i od razu zgłaszają to służbom. Tak zarabiają na życie
  • Miasto nagradza mieszkańców za "donoszenie" na kierowców ciężarówek
  • Każdy mieszkaniec Nowego Jorku, który zgłosi działający silnik w ciężarówce może liczyć na wypłatę pieniędzy
  • Zgłaszanie pojazdów jest tak dochodowe, że niektórzy rzucili pracę, by zajmować się pilnowaniem kierowców

Władze Nowego Jorku od dłuższego czasu walczą z problemem smogu nad miastem. Z tego powodu wprowadzono regulacje ograniczające czas pracy silnika ciężarówek i autobusów podczas postoju do maksymalnie 3 min. W przypadku naruszenia tego przepisu kierowcy muszą liczyć się z mandatami w wysokości od 350 do nawet 600 dol.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Mandaty za działający silnik. Nagradzają mieszkańców za zgłoszenia

Nietypowym elementem nowojorskiego systemu jest zaangażowanie mieszkańców w egzekwowanie przepisów. Każdy obywatel, który zarejestruje i zgłosi przypadek złamania prawa przez kierowcę ciężarówki, może liczyć na premię w wysokości 25 proc. wartości nałożonego mandatu. W praktyce oznacza to, że za zgłoszenie kary w wysokości 600 dol, zgłaszający otrzymuje 150 dol.

Dzięki temu systemowi najbardziej aktywni "donosiciele" są w stanie zarabiać tysiące dolarów tygodniowo. Dla wielu stało się to wręcz pełnoetatowym zajęciem.

Zgłasza ciężarówki z pracującym silnikiem. Zarabia tyle, że zrezygnował z pracy

Jednym z najbardziej znanych "donosicieli" jest Streeter, którego historię opisała amerykańska telewizja CBS. Mężczyzna porzucił stabilną pracę w marketingu, by w pełni poświęcić się zgłaszaniu łamiących przepisy kierowców. Codziennie spędza na tym zajęciu od 6 do 9 godz., przemierzając miasto na rowerze w poszukiwaniu ciężarówek z włączonym silnikiem.

- Chwilę po 6, jestem na rowerze, szukam ciężarówek na biegu jałowym. Zasadniczo jeżdżę na rowerze 6, 7, 8, 9 godzin dziennie. - powiedział Streeter w rozmowie z CBS

Jak twierdzi, jego działalność jest motywowana troską o zdrowie publiczne, a nie korzyściami finansowymi. Niemniej, roczne dochody Streetera z tego nietypowego zajęcia sięgają setek tysięcy dolarów.

Firmy transportowe stały się ofiarami. Prawo i mieszkańcy przeciwko nim

Tego typu system przynosi miastu wymierne korzyści – od 2017 r. Nowy Jork zarobił na mandatach aż 70 mln dol – to budzi on ogromne kontrowersje wśród przedstawicieli branży transportowej. Kierowcy ciężarówek i ich pracodawcy skarżą się na trudności w dostosowaniu się do przepisów.

Zach Miller, lobbysta ze Stowarzyszenia Transportowego Nowego Jorku, podkreśla, że w miejskich warunkach często nie da się uniknąć pracy silnika podczas postoju, na przykład w trakcie korzystania z wind załadunkowych. Jak twierdzi, system "donosów" sprawia, że kierowcy stają się łatwym celem dla osób szukających szybkiego zarobku.

Autor Mateusz Pokorzyński
Mateusz Pokorzyński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji