• Pasja do muzyki przeplata się u Piotra Kupichy z pasją do motoryzacji
  • Piotr Kupicha ma zupełnie nietypowy sposób na dojazdy na koncerty. Nie zawsze podróżuje busem z innymi muzykami
  • "Anioła głos" nie chroni przed punktami – Kupicha przyznaje się do nietypowej wpadki na drodze

Piotr Kupicha stracił prawo jazdy po wizycie w telewizji

Chyba każdy, kto spędził ostatnich kilkanaście lat w Polsce, zna przynajmniej kilka muzycznych hitów Piotra Kupichy i zespołu Feel. Nie każdy jednak wie, że Kupicha ma słabość do samochodów i świetny gust motoryzacyjny. Jeśli chcesz się dowiedzieć, czym jeździ muzyk, jakie auta są dla niego inspiracją, jakiego samochodu musiał się pozbyć, żeby założyć zespół Feel, albo tego, jak łatwo gwiazda może stracić prawo jazdy, powinieneś przeczytać ten wywiad do końca.

Piotr Kupicha w programie Auto Świat Pit Stop Foto: Auto Świat
Piotr Kupicha w programie Auto Świat Pit Stop

Łukasz Bąk: Powiedz tak szczerze, co daje ci więcej takiego powera, takiej adrenaliny? Jak wychodzisz na scenę i widzisz te tłumy, które cię słuchają i dla których masz śpiewać i grać? Czy jednak więcej adrenaliny i tego powera daje ci, jak wsiadasz w samochód, a wiem, że masz parę samochodów i parę sportowych, nie tylko komfortowych, widzisz przed sobą pustą drogę i mówisz, o, teraz, teraz, to jest życie?

Piotr Kupicha: "Pustą drogą gnam przed siebie, aż po świt. Z głową w chmurach łapać życie, gubiąc rytm. Lecz jeśli ktoś spyta mnie, czy to ja, odpowiem mu, że nie".

Dobrze, śpiewająco odpowiedziałeś na to pytanie.

Pytanie, na które jest, myślę, gotowa odpowiedź. Mówię to bardzo poważnie. Na koncercie zawsze trzeźwy, przed koncertem zawsze trzeźwy, po koncercie różnie bywa. Kiedy wchodzisz na scenę, kiedy masz pewien rodzaj emocji, które są potrzebne do tego, żeby ogarnąć grupę ludzi, mniejszą, większą, żeby po prostu się miłować z publicznością, potrzebujesz się dobrze nastroić. Oczywiście na to składa się kilka elementów. Ale jednym z tych elementów jest droga, którą pokonujesz na koncert. I ta droga dla mnie jest niezwykle istotna, samego dojazdu.

Czyli sam dojazd?

Sam dojazd. Często nie jeżdżę w busie, bo jak, nie wiem, jedziemy samochodem, przechodzi jakaś dziewczyna przez pasy, to potem przez dwie godziny chłopcy w busie potrafią o tej dziewczynie gadać. I zaczyna po prostu już głowa świdrować i ja zaczynam się czuć, że wychodzę ze swojego ciała. Więc dojeżdżając samemu na koncert, czy to jest 300 km, czy 500 km, czuję się wyśmienicie, kiedy mogę pojechać też fajnym samochodem, w którym dobrze się czuję.

Piotr Kupicha Foto: Archiwum prywatne
Piotr Kupicha

Auto cię nastraja w pewien sposób?

Zdecydowanie tak. Samochód mnie ewidentnie nastraja. Bardzo lubię motoryzację. Kocham motoryzację. Szanuję motoryzację taką z lat 90., początek lat 2000. Uwielbiam te samochody i kiedy przyjeżdżam na koncert, czuję się naprawdę, raz, że zrelaksowany, a dwa, fantastycznie nastrojony. Tak jak powiedziałem, ja nie korzystam z żadnych dziwnych rzeczy, które w jakiś sposób mają mnie podnieść, żeby na scenie poczuć się...

Wystarczy ci do tego samochód, jednym słowem. Jest dla ciebie jakiegoś rodzaju takim afrodyzjakiem?

Jest dla mnie stuprocentowym afrodyzjakiem. Kiedy przyjeżdżam na koncert, już jestem bardzo pozytywnie nastrojony. Kiedy silnik mruczy, czy z przodu, czy z tyłu, to ja się w tym momencie zaczynam dobrze czuć. Super sprawa.

Rozumiem, o czym mówisz, tylko ja mam też tak, że zależy, którym samochodem pojadę z punktu A do punktu B i jak długa jest to droga. Bo są takie samochody, które rzeczywiście podnoszą w tobie adrenalinę i nastrajają cię tak, że chcesz więcej, ale są też takie, które zapewniają ci relaks, luksus i dojeżdżasz taki bardziej miałki i jeszcze byś chętnie wrócił do tego samochodu i sobie uciął drzemkę na fotelu pasażera. Więc ty dojeżdżasz na te koncerty tymi samochodami pierwszymi, czy tymi drugimi?

Ja dojeżdżam samochodami pierwszymi, czyli tymi samochodami, które trochę ryczą, trochę są głośne, trochę dodają wigoru. Bardzo lubię zatrzymać się gdzieś na kawie, gdzieś na stacji benzynowej, popatrzeć na ten samochód.

To ty jesteś fanem motoryzacji. Aż się nie spodziewałem, że do tego stopnia.

Ja jestem ogromnym fanem motoryzacji i rzeczywiście ludzie się dzielą na dwa rodzaje. Jedni to są tacy, którzy muszą mieć nowy samochód kupiony z salonu, przyjeżdżają na serwis, nic ich nie interesuje. Jest najlepiej, jeśli samochód jest właśnie komfortowy, na poduchach, niech będzie kanapą. A jest też drugi rodzaj osób, które kochają motoryzację inaczej. Dla których samochód w pewien sposób zlewa się z człowiekiem. Myślę, że tutaj oglądają na tacy automaniacy, którzy lubią motoryzację, dla których samochód to nie tylko kupa blachy...

I teraz oglądają nas też ci, którzy lubią muzykę.

Myślę, że ja też jestem wielkim pasjonatem muzyki. Zresztą, wiesz co? Śpiewam w takim zespole... To nieważne (śmiech).

W każdym razie rzeczywiście ja jestem z tej grupy ludzi, którzy z samochodem muszą się zżyć. Staję, oglądam, patrzę, nawet potrafię sobie sprawdzić olej.

No i rzeczywiście jesteś z niektórymi samochodami bardzo zżyty, bo prześledziłem trochę twoje social media, ale też obejrzałem parę teledysków nawet i tam się przewija parę samochodów i one się przewijają od wielu lat, tak jak ty byś je trzymał i nie miał zamiaru się ich pozbyć. "911-ka" generacji 993 to jest akurat wyjątkowe auto, bo to jest ostatnie Porsche, które jest chłodzone powietrzem.

Z tyłu ma ten słynny wiatrak.

Ale też tam jest 911-ka 996, chyba 4S.

4S-ka, tak, tak.

Piotr Kupicha Foto: Archiwum prywatne
Piotr Kupicha

Czarna żaba tak zwana, czyli auto, które kiedyś kompletnie się nikomu nie podobało, A dzisiaj już nabiera charakteru kolekcjonerskiego.

Nabiera charakteru, dokładnie.

Jeszcze wspomniany Mercedes SL. Niemniej znalazłem tam też Forda Mustanga albo kilka amerykańskich krążowników. Te krążowniki są twoje? Jakieś tam Cadillaki...

Wiesz co, nie, nie, nie. Cadillaki już nie, ja bym jeszcze dorzucił...

Co znaczy już nie? Miałeś epizod z takimi samochodami też?

Od razu mówię, że nie miałem żadnych takich krążowników. To może było tylko i wyłącznie gdzieś pożyczone od kumpla po prostu. Na potrzeby jakiegoś filmiku, który nagrywaliśmy do netu. Ale jeszcze do tego dołożyłbym samochód, który robi na mnie ogromne wrażenie. To jest E39 M5. I to jest samochód, który już trzymam w garażu pod kocykiem, ale ja też tymi samochodami wszystkimi jeżdżę. Od 993 po M5, R129, 996, 4S. To są samochody, którymi ja jeżdżę, można powiedzieć na co dzień. Charakterów tych samochodów nie da się właściwie porównać...

Czy masz tak, że poniedziałek, nieparzysta data w kalendarzu, to bierzesz sobie Porsche, jak parzysta, to bierzesz sobie BMW? Ja też mam parę samochodów, ale biorę zawsze ten, który jest najbliżej bramy wyjazdowej.

996... Nawet do niego kupiłem zimówki, bo tak się tym samochodem świetnie jeździ. Ja wiem, że z tego samochodu wszyscy się śmiali, że ma kurde jaja, że jest w ogóle brzydki, że jest w ogóle beznadzieja i tak dalej. Jak taki samochód... On był kontrowersyjny w tamtych czasach. Wchodził w 97/98 r., kiedy jeszcze był tłuczony 993. Później pojawił się właśnie 996, z tymi jeszcze takimi troszkę innymi światłami, bo te poliftowe już trochę inaczej wyglądają. To można powiedzieć 996-2.

Poliftowe już wróciły do okrągłych.

W 996? Jeszcze nie, jeszcze też są te "jaja".

A to w drugim liftingu mieliśmy te okrągłe.

W drugim liftingu jeszcze ten, a 997 w 2004 r. już wprowadzili normalne okrągłe światło.

Znasz się lepiej na samochodach niż ja.

I też miałem "4S-kę" 997. Bardzo ważne też są fotele. 993 ma rewelacyjne fotele. Jedziesz do Sopotu na festiwal, wracasz, jest rewelacja. 996, ten taki znienawidzony, który teraz wraca do łask i pnie się w górę, ma rewelacyjne fotele. Tych foteli nie da się porównać. Nawet nowa Panamera nie ma tak dobrych foteli jak 993 czy 996.

Więc Piotr Kupicha ma dwa Porsche 911: 993 i 996.

Tak, bo Panamera się nie liczy, bo jest nudna.

Ma Mercedesa SL-a. Ma BMW M5 z tych samochodów takich klasycznych czy Youngtimerów, bo dzisiaj już tak możemy je nazwać. Czy jeszcze coś masz oprócz tych czterech?

Tak, busy.

Busy masz, ale stare czy nowe?

No już nowe busy. Nowe, które wożą ekipę. Jeden mały busik, drugi duży busik i też jeździmy busikami.

Ale busami nie jedziesz z żoną, z dziećmi?

Bardzo często busy zabieramy. Jak gdzieś jedziemy, nie wiem, na narty do Włoch, to często zabieram busa, bo do busa wszystko wchodzi i więcej ludzi wejdzie. Foteliki i te sprawy.

No dobrze, nie będę cię pytał o inne samochody, jakie miałeś. Wiem, że był to Ford Mustang, nawet motocykl kupiłes sobie.

Miałem Mustanga, tak, pojeździłem. Z 80 tysięcy przejechałem Mustangiem. Bardzo fajny samochód, bardzo prosty, bardzo taki... amerykański, idiotoodporny. Da się te samochody polubić. To jest oczywiście zupełnie coś innego niż Porsche.

Nie są to auta sportowe, są to fajne musclecary.

To są fajne po prostu musclecary. Musi być silnikiem mocniejszym, nie ze względu na moc, tylko ze względu na to, że mają inny układ hamulcowy. Tam jest układ Brembo, z sześciotłoczkowymi zaciskami, który bardzo porządnie ten samochód zatrzymuje, także na autostradach niemieckich, z bardzo dużych prędkości.

Imponujesz mi swoją wiedzą.

Przede wszystkim Mustangi, takie nowsze Mustangi, bardzo proste samochody. To się w ogóle nie... Jak po śląsku można powiedzieć, to się w ogóle nie dupcy.

A szybko jeździ Piotr Kupicha?

Nie (śmiech).

Ja też nie. Zdecydowanie cię rozumiem, ale powiedz mi, czy niestety to, że nie jeździsz szybko, ma czasami swoje konsekwencje?

Ma czasami swoje konsekwencje.

Czy to jest tak, że zatrzymujesz, otwierasz szybę, "Jak anioła głos" i jest sprawa załatwiona?

Ja w ogóle pozdrawiam policję. W ogóle bardzo lubię i szanuję zawód policjanta. Zresztą sam bardzo często jestem przebierany, za tego pieska na imprezach.

Nie pytam, co to za imprezy i w jakim celu ten piesek...

Nie, to oczywiście był żarcik, ale grałem na różnych... Oni mają tego swojego pluszaka. Bardzo często gramy na różnych imprezach dla policji.

Nie zmieniaj tematu.

I na tych imprezach jest super. Miałem kiedyś 10 punktów. Przyjechałem do takiego programu...

Ale to się nie kwalifikuje do...

Tak, bo jak masz 10 punktów, to się czujesz bezpieczny. Dostanę kolejną dychę, O.K., jeszcze jest dobrze. Ale przyjechałem na urodzinowy program do Dzień Dobry TVN. Przejechałem się Ferrari. Było pełno kamer i miałem okazję przyjechać się Ferrari Californią. I rozmawiałem z dziennikarzem. Był na fotelu pasażera. Bardzo fajna rozmowa. Ja sobie jeździłem. Tutaj linia ciągła, tutaj przerywana. Ja troszeczkę na tę ciągłą najechałem. Tutaj jakaś strzałeczka mi zgasła, ja skręciłem w prawo. No i jak to...

I zobaczyłeś niebieskie koguty w lusterku wstecznym.

Nie, dostałem wezwanie tutaj w Katowicach na komendę. I pani mówi: "to tutaj muszę przeprowadzić normalną procedurę, ponieważ zostało takie zgłoszenie wysłane, że pan jeździł samochodem po Warszawie w Dzień Dobry TVN". Ja mówię, no tak. "I tutaj przyszło 16 punktów". A ja mówię, no ale jak to 16 punktów? Za co to 16 punktów? "Dobra, panie Piotrze, to jest zwykła procedura. Poproszę blankiecik prawa jazdy, obcinamy". Czyli już miałem 10 punktów plus te 16 punktów. Za przejażdżkę urodzinową w Dzień Dobry TVN. Spotykam Marcina Prokopa i się pytam. Powiedz mi tak...

Ale czy to ktoś z widzów zauważył na nagraniu i doniósł?

Zdecydowanie ktoś z widzów. Słuchajcie, ja w takim świecie żyję po prostu. W takim moim medialnym, trochę paskudnym, trochę kochanym, gdzie po prostu ktoś sobie siedzi na kanapie i ogląda, jak ty jeździsz samochodem, i wtedy zgłasza to na policję. Wypisuje wszystkie rzeczy, jak ja rozmawiałem po prostu w tym wywiadzie, nie wszystko tak dokładnie zauważyłem. No i dostałem 16 punktów. To zostało uprawomocnione. No i w tym momencie tak straciłem prawo jazdy.

Trochę cię rozumiem, bo nagrywając taki program "Automaniak" z kolegami...

Który oglądam, jestem fanem.

Po pół roku dostaliśmy wezwanie do Sanoka, do prokuratury, a w zasadzie już do sądu, ponieważ na nagraniu było uwiecznione, jak przejeżdżamy przez rzekę i ktoś z widzów również uznał...

Że opony były brudne i że...

Kamienie były za głęboko.

Tak, to jest mniej więcej podobna sytuacja.

A powiedz mi, kiedy jakiś singiel nowy?

Wiesz co, teraz wydaliśmy "Tańcz", ostatnio "Hejnał". Bardzo fajnie. Czyli właściwie szykujemy się do kolejnej płyty.

Pięć wydaliście do tej pory?

Wydaliśmy piąteczkę, ale piąteczka to jest płyta rockowa, właśnie do takich starych samochodów, jak jeszcze jest odtwarzacz CD, bo tam jest Jurek Styczyński z zespołu Dżem, tam jest Sebastian Riedel, który teraz będzie wokalistą zespołu Dżem, i "Feel 5" to jest płyta zdecydowanie rockowa, bo to jest też taki hołd oddany gitarom, które ja bardzo lubię i kocham. Kocham taką muzykę.

Czego Piotr Kupicha słucha w samochodzie, jak jedzie, poza silnikiem?

Uwielbiam silnik, ten z tyłu szczególnie. Bardzo często jeżdżę bez muzyki, ale tak to lubię na przykład puścić sobie płytę Kings of Leon. Takie klimaty bardziej rockowe. Mam jakąś składankę Kazika, Feel 5 też poleci, bo tam jest od drugiej piosenki już wszystkie gitarowe. Ogólnie lubię też głos Sebastiana Riedla.

Nawet ostatnio nagrałeś coś z nim.

Tak, tak. My już mamy kilka piosenek nagranych i na płycie też są dwie piosenki. Też muszę przyznać, że to taka stara szkoła. Na przykład Jurek Styczyński z zespołu Dżem, jeden z twórców tych wszystkich wielkich hiciorów, czyli nasza kochana, ja się tutaj kłaniam w pas, żywa legenda, zespół Dżem. To jest taka fajna anegdota. Jurek jak przyszedł do studia nagrać na płytę tę partię, którą miał nagrać, posłuchał. Bardzo skromny, fajny człowiek. Wziął gitarę, zagrał tylko jeden, jedyny raz. I to zostało. Najpierw posłuchał, jakie tam są akordy, jakie są zmiany, jakie są przejścia, jakie harmonie, jakie takie synkopy i tak dalej. Posłuchał, pokiwał głową, poprosił o gitarę, żadnych dubli, zagrał raz. I to też świadczy o tym, jakim on jest kierowcą rajdowym na gitarze.

Piotr Kupicha Foto: Archiwum prywatne
Piotr Kupicha

Nie mogę sobie jeszcze odmówić zadania ci jednego pytania. Motoryzacja z Feelem okazuje się mieć więcej wspólnego, niż niektórzy mogą sądzić. Nie wiem, czy to jest prawda, czy to jest tylko plotka, ale doniesiono mi, że żeby w ogóle zespół powstał, to musiałeś sprzedać swoje auto. Auto, które bardzo lubiłeś. Bo to było tak, że wytwórnia, w której wcześniej pracowałeś i w zupełnie innym zespole grałeś...

Tak, zespół Sami, rok 2000.

Rozstając się z tym zespołem...

"Słońce świeci nad nami, ogrzewa nasze nagie ciała...". To było 25 lat temu.

No i podobno wytwórnia tak cię ogrzała, raczej nagrzała się na twoje...

Miałem trzy umowy. Umowa wydawnicza, umowa publishingowa, umowa koncertowa. Zarobiłem jakąś tam kasę na ZAIKS-ie. Na tamte czasy dla mnie 12 tysięcy...

Jakie auto wtedy miałeś?

Peugeota 306 Brake, kombi. Biały, z fajnymi alusami, takimi peugeotowskimi, takimi na pięć ramion.

O stary, to grubo.

Na tamte czasy, 1,6...

W dieslu jeszcze?

1,6 90 koni.

O nie, nie, nie. To potwór niesamowity.

I musiałem sprzedać komputer. Dostałem takie z uśmiechem na twarzy: "Słuchaj, no musisz tyle i tyle zapłacić". Wszystko, co zarobiłem. Postawiłem na jedną kartę i tak powstał Feel.

No ale potem już, jak założyłeś Feel, to jednak szybko zacząłeś realizować swoje marzenia motoryzacyjne. A właśnie, masz jedno takie marzenie motoryzacyjne, które jeszcze jest przed tobą, które chciałbyś spełnić?

Może chciałbym jakieś na przykład Ferrari do garażu wstawić, tylko że boję się, że będę...

Nowe czy starsze?

Stare, bo nowe samochody...

Ale wiesz, że to nie jest Porsche?

Też od razu odpowiadam, że pewnie na nowe mnie nie stać (śmiech).

Życzę ci, żeby cię było stać i na nowe i na stare, natomiast te samochody niestety włoskie mają to do siebie, że nie lubią upływu czasu i niestety wiele trzeba w nie inwestować, kiedy są w takim tyku jak niektóre z twoich Porsche. Piotrek, bardzo ci dziękuję za rozmowę.

Ja również dziękuję za zaproszenie.