Suzuki, znane od dziesięcioleci z produkcji lekkich i bardzo wytrzymałych samochodzików terenowych, które, we wprawnych rękach, potrafią utrzeć nosa droższym i cięższym wehikułom, stworzyło samochód SX4. Takie nie wiadomo co, czyli crossover - spokrewniony technicznie z nowym Swiftem (produkowany w tej samej fabryce na Węgrzech, zresztą tam też powstaje identyczny Fiat Sedici). Samochód ten, o prostej i niedrażniącej sylwetce, ma gabaryty i masę miejskiego hatchbacka, ale nie boi się też dróg o złej nawierzchni - w testowanej wersji z napędem na cztery koła na śmieszny konstrukcyjnie napęd tylnej osi za pośrednictwem sprzęgła załączanego elektromechanicznie. Śmieszny, ale nie w użytkowaniu: podczas pierwszych jazd próbnych we Francji wjechałem dokładnie takim SX4, na szosowych oponach Bridgestone Turanza, na zbocze pokryte mieszaniną trawy i błota. Na dokładnie takim zboczu inżynierowie Audi przekonali kiedyś swoich szefów do koncepcji napędu Quattro - demonstrując im osobowe Audi z napędem z VW Iltisa. System pozwala na wybranie trybu 2WD (napęd tylko przedniej osi), AUTO (napęd tylnych kół dołączany jest automatycznie w razie uślizgu obwodowego kół przednich) i LOCK (stały napęd 4 kół, do 50 km/h).

W SX4 podoba mi się zestrojenie zawieszenia i wysokie ścianki opon - łatwo tym autem zachować pełnię kontroli podczas jazdy po ojczystych nierównościach i koleinach. Wnętrze nie drażni i choć pełno w nim twardego plastiku, sprawia wrażenie solidnego. Podobają mi się trójkątne okienka przy przednich słupkach - w innych, bardzo licznych obecnie autach, stosuje się takie okienka, by przy mocno pochylonych słupkach A spełnić wymogi homologacyjne dotyczące pola widzenia kierowcy, ale w praktyce niczego przez nie nie widać. W Suzuki jest inaczej, szybki okazują się naprawdę funkcjonalne, na krętej drodze pozwalają "zaglądać" w głąb zakrętu. Silnikowi o mocy 107 KM brakuje momentu obrotowego, więc aby to skompensować, wyższe biegi mają relatywnie krótkie przełożenia i przy dużej prędkości auto za ciche nie jest. Ale to nic przy elektronicznym kluczyku, który można nosić przy sobie i nigdy nie wyjmować z kieszeni - jest ciężki, nieporęczny, i jeśli dealer nie przeprogramuje systemu, za pierwszym razem otwiera tylko drzwi kierowcy. Najczęściej wtedy, gdy do drzwi z prawej strony podchodzę z ciężkim pakunkiem. Mimo wad, to ciekawy i ekonomiczny samochód dla mieszkańców okolic dużych miast: sprawdzi się w miejskiej gęstwinie, poradzi sobie na błotnistej drodze do ośrodka jazdy konnej czy na ośnieżonym podjeździe do szkoły.